Jest po koncercie, a ja stoję na pomoście i czekam na Leo. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że napisał dla mnie piosenkę. Chyba każda dziewczyna chciałaby żeby ktoś przeprosił ją w taki sposób.
-I jak, podobało ci się?- nagle czuję ręce oplatające moją talię.
-Nie masz pojęcia jak bardzo- mówię, na co słyszę śmiech blondyna- Ejj, nie śmiej się ze mnie- dźgam go w żebra.
-To jak...przyjaciele?- pyta z tym jego uśmiechem, a moje serce bije jak oszalałe.
-Przyjaciele-odpowiadam również się uśmiechając.
*****
Chodzimy z Leondre po plaży i cały czas się śmiejemy. W jego towarzystwie czuję się tak....tak inaczej, bezpieczniej.
-Mam ochotę na loda-mówię, po czym orientuję się jak to zabrzmiało.
-Ja też-mówi i wybucha śmiechem- Co teraz?- pyta cały czas się śmiejąc.
-Kupisz mi loda- mówię jakby to było oczywiste.
-A co ze mną?
-To, że jesteś niewyżyty seksualnie to już nie mój problem.
-Uwierz mi, że twój-mówi poważnie.
-Ciekawe co by było gdyby twoje fanki dowiedziałyby się jaki jesteś zboczony- wytykam mu język. Tak. Wszystko mi już powiedział, zaczynając od tego, że był gnębiony w szkole, kończąc na tym, że razem ze swoim przyjacielem, Charlie'm ma zespół (od aut. zespół downa hehe...)
-Ty mi powiedz-zatrzymuje się i schyla, a nasze twarze dzielą centymetry. Niech ktoś mi powie jak się oddycha.
-J-jj-a...-jąkam się. Jego spojrzenie przeszywa mnie na wylot, a ja dopiero teraz zauważam jego cudowne oczy.
-Przyglądasz mi się.
-Um...chodźmy już bo się ciemno robi-próbuję uniknąć tematu. Idziemy w ciszy, aż w końcu docieramy pod moje mieszkanie.
- Jeszcze raz...-nie dane mi jest dokończyć, ponieważ przerywa mi dźwięk mojego telefonu- Suz?- mówię do słuchawki- Jak to cię nie ma w domu?! Czekaj Suz bo ja...-rozłączyła się.
-Wszystko w porządku?- pyta się blondyn.
-Pewnie! Poza tym, że Suz nie ma w domu, a ja nie mam kluczy.
-Ok. Idziemy do mnie-mówi.
-Nie dzięki, poradzę sobie.
-No chyba śnisz, że cię tu zostawię.
-Ale...-jego to chyba rodzice nie uczyli, że się nie przerywa jak ktoś mówi.
-No to postanowione, idziemy.
*****
Stoimy pod drzwiami od mieszkanie Leo.
-Dobra, czekaj bo muszę znaleźć klucze-mówi i zaczyna sprawdzać we wszystkich kieszeniach- Mam-chociaż ty.
Wchodzę do środka mieszkania, a tam jest czysto, jest porządek. Spodziewałam się sterty opakowań po pizzy i porozrzucanych ubrań, a jest...normalnie.
-Tam jest łazienka, a tam sypialnia-wskazuje.
-Mam tylko jedno pytanie i to dość istotne. W czym mam spać?-serio mnie to ciekawi.
-Jak dla mnie to w niczym.
-Ohh, ale jesteś głupiutki -mówię przesłodzonym głosem, na co ten idiota wybucha śmiechem.
-Dobra, dam ci jakiś mój T-shirt-mówi nadal się śmiejąc- Masz- rzuca mi bluzką w twarz.
-Jeszcze raz mi rzucisz tą bluzką w twarz,a...a pożałujesz.
-Nie wątpię -mówi za co dostaje ode mnie w ramię.
*****
Jestem już umyta i pachnąca, więc wychodzę z łazienki i kieruję się w stronę salonu.
-Tęskniłeś?- pytam.
-Ta, biorąc pod uwagę to, że nie było cię jakieś 10 minut-słodziutko, liczył ile mnie nie było- Możemy obejrzeć jakiś fajny film-proponuje.
-,,Zostań jeśli kochasz"
-Powiedziałem FAJNY film- mówi z naciskiem na słowo ,,fajny".
-Przecież to jest fajny film-przewracam oczami.
-Nie zgadzam się-protestuje- Obejrzymy porządny film taki jak ,,Las samobójców"
-Nie zrobisz mi tego.
-Ooo...akurat leci w telewizji, co za przypadek-uśmiecha się zwycięsko.
-Ale ja sie boję.
-Spokojnie, rycerz Leondre cię obroni.
-No to po mnie-po wypowiedzeniu tych słów siadam na kanapie jak najbliżej Leo.
Minęła już godzina filmu. Naprawdę nie wiecie jak ja tu cierpię!
-Idę się wylać- nienienienie, niech mnie nie zostawia.
Nagle w całym mieszkaniu gasną światła. Czy to są jakieś żarty?!
-Leondre!-krzyczę na całe mieszkanie- Proszę cię nie żartuj sobie.
-Aaaaaa!-piszczę, gdy ktoś chwyta mnie za rękę.
-Mel spokojnie, to tylko ja-mówi i bierze mnie w swoję objęcia.
-Myślałam, że coś ci się stało- mimowolnie po moim policzku zaczynają spływać łzy.
-Ciii, nie płacz-uspokaja mnie- Na pewno zaraz włączą światło-nie mija minuta, a światło zostaje włączone- Już dobrze.
-Może chodźmy spać?-na moje słowa blondyn tylko przytakuje.
-To dobranoc-mówi i już chce wyjść, ale zatrzymuje go mój głos.
-Dokąd się wybierasz?! Puściłeś mi to gówno, więc teraz ze mną śpisz.-rozkazuję na co ten się śmieje, ale wykonuje polecenie i wspólnie zasypiamy.Tylko przyjaciele.
Hej!
To najdłuższy rozdział jaki napisałam, ale za to wydaję mi się mega nudny.
Do zobaczenia w następnym rozdziale! Kocham Was! ❤️
CZYTASZ
So open up to me || L.D ZAWIESZONE
Fanfiction- Jak długo będziesz mnie kochał?- zapytałam. - Będę cię kochać wiecznie plus to co pozostanie- wyszeptał wprost do mojego ucha. *Mogą pojawić się przekleństwa