Rozdział 9

1.9K 98 30
                                    

Jest po koncercie, a ja stoję na pomoście i czekam na Leo. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że napisał dla mnie piosenkę. Chyba każda dziewczyna chciałaby żeby ktoś przeprosił ją w taki sposób.

-I jak, podobało ci się?- nagle czuję ręce oplatające moją talię.

-Nie masz pojęcia jak bardzo- mówię, na co słyszę śmiech blondyna- Ejj, nie śmiej się ze mnie- dźgam go w żebra.

-To jak...przyjaciele?- pyta z tym jego uśmiechem, a moje serce bije jak oszalałe.

-Przyjaciele-odpowiadam również się uśmiechając.

*****

Chodzimy z Leondre po plaży i cały czas się śmiejemy. W jego towarzystwie czuję się tak....tak inaczej, bezpieczniej.

-Mam ochotę na loda-mówię, po czym orientuję się jak to zabrzmiało.

-Ja też-mówi i wybucha śmiechem- Co teraz?- pyta cały czas się śmiejąc.

-Kupisz mi loda- mówię jakby to było oczywiste.

-A co ze mną?

-To, że jesteś niewyżyty seksualnie to już nie mój problem.

-Uwierz mi, że twój-mówi poważnie.

-Ciekawe co by było gdyby twoje fanki dowiedziałyby się jaki jesteś zboczony- wytykam mu język. Tak. Wszystko mi już powiedział, zaczynając od tego, że był gnębiony w szkole, kończąc na tym, że razem ze swoim przyjacielem, Charlie'm ma zespół (od aut. zespół downa hehe...)

-Ty mi powiedz-zatrzymuje się i schyla, a nasze twarze dzielą centymetry. Niech ktoś mi powie jak się oddycha.

-J-jj-a...-jąkam się. Jego spojrzenie przeszywa mnie na wylot, a ja dopiero teraz zauważam jego cudowne oczy.

-Przyglądasz mi się.

-Um...chodźmy już bo się ciemno robi-próbuję uniknąć tematu. Idziemy w ciszy, aż w końcu docieramy pod moje mieszkanie.

- Jeszcze raz...-nie dane mi jest dokończyć, ponieważ przerywa mi dźwięk mojego telefonu- Suz?- mówię do słuchawki- Jak to cię nie ma w domu?! Czekaj Suz bo ja...-rozłączyła się.

-Wszystko w porządku?- pyta się blondyn.

-Pewnie! Poza tym, że Suz nie ma w domu, a ja nie mam kluczy.

-Ok. Idziemy do mnie-mówi.

-Nie dzięki, poradzę sobie.

-No chyba śnisz, że cię tu zostawię.

-Ale...-jego to chyba rodzice nie uczyli, że się nie przerywa jak ktoś mówi.

-No to postanowione, idziemy.

*****

Stoimy pod drzwiami od mieszkanie Leo.

-Dobra, czekaj bo muszę znaleźć klucze-mówi i zaczyna sprawdzać we wszystkich kieszeniach- Mam-chociaż ty.

Wchodzę do środka mieszkania, a tam jest czysto, jest porządek. Spodziewałam się sterty opakowań po pizzy i porozrzucanych ubrań, a jest...normalnie.

-Tam jest łazienka, a tam sypialnia-wskazuje.

-Mam tylko jedno pytanie i to dość istotne. W czym mam spać?-serio mnie to ciekawi.

-Jak dla mnie to w niczym.

-Ohh, ale jesteś głupiutki -mówię przesłodzonym głosem, na co ten idiota wybucha śmiechem.

-Dobra, dam ci jakiś mój T-shirt-mówi nadal się śmiejąc- Masz- rzuca mi bluzką w twarz.

-Jeszcze raz mi rzucisz tą bluzką w twarz,a...a pożałujesz.

-Nie wątpię -mówi za co dostaje ode mnie w ramię.

*****

Jestem już umyta i pachnąca, więc wychodzę z łazienki i kieruję się w stronę salonu.

-Tęskniłeś?- pytam.

-Ta, biorąc pod uwagę to, że nie było cię jakieś 10 minut-słodziutko, liczył ile mnie nie było- Możemy obejrzeć jakiś fajny film-proponuje.

-,,Zostań jeśli kochasz"

-Powiedziałem FAJNY film- mówi z naciskiem na słowo ,,fajny".

-Przecież to jest fajny film-przewracam oczami.

-Nie zgadzam się-protestuje- Obejrzymy porządny film taki jak ,,Las samobójców"

-Nie zrobisz mi tego.

-Ooo...akurat leci w telewizji, co za przypadek-uśmiecha się zwycięsko.

-Ale ja sie boję.

-Spokojnie, rycerz Leondre cię obroni.

-No to po mnie-po wypowiedzeniu tych słów siadam na kanapie jak najbliżej Leo.

Minęła już godzina filmu. Naprawdę nie wiecie jak ja tu cierpię!

-Idę się wylać- nienienienie, niech mnie nie zostawia.

Nagle w całym mieszkaniu gasną światła. Czy to są jakieś żarty?!

-Leondre!-krzyczę na całe mieszkanie- Proszę cię nie żartuj sobie.

-Aaaaaa!-piszczę, gdy ktoś chwyta mnie za rękę.

-Mel spokojnie, to tylko ja-mówi i bierze mnie w swoję objęcia.

-Myślałam, że coś ci się stało- mimowolnie po moim policzku zaczynają spływać łzy.

-Ciii, nie płacz-uspokaja mnie- Na pewno zaraz włączą światło-nie mija minuta, a światło zostaje włączone- Już dobrze.

-Może chodźmy spać?-na moje słowa blondyn tylko przytakuje.

-To dobranoc-mówi i już chce wyjść, ale zatrzymuje go mój głos.

-Dokąd się wybierasz?! Puściłeś mi to gówno, więc teraz ze mną śpisz.-rozkazuję na co ten się śmieje, ale wykonuje polecenie i wspólnie zasypiamy.Tylko przyjaciele.





Hej!

To najdłuższy rozdział jaki napisałam, ale za to wydaję mi się mega nudny.

Do zobaczenia w następnym rozdziale! Kocham Was! ❤️

So open up to me || L.D ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz