10. Annie

1.4K 105 0
                                    

Więc co teraz? Wilkołaki nas nie zaakceptują. Z tego co słyszałam z ust Daniela jak mówił do Sama to mój mate jest alfą. W książkach jakie czytałam najczęściej alfa jest przywódcą. Jednak skoro wilkołaki mnie nie zaakceptują to znaczy, że on nie otrzyma tego tytułu?

- Więc jesteś alfą?

- Tak, ale skąd..?

- Pamiętam jak nazwano cię w klubie.

Nie powiedziałam imienia mojego przyjaciela bo ostatnio się lekko zdenerwował.

- Wiesz to jeszcze nie jest pewne. Mój ojciec jest alfą, a ja po nim. Mam zostać przywódcą po tym jak odnajdę mate i lunę dla stada. Gdyby mi się nie udało to obowiązek ten przeszedłby na mojego młodszego brata.

- Ale skoro ja jestem człowiekiem to oznacza, że...

- Cokolwiek się stanie nie zrezygnuję z ciebie.

Kiedy to powiedział byłam taka szczęśliwa. Chociaż znamy się krótko czuję do niego bardzo silną więź. Wtuliłam się w niego, a on otoczył mnie ramieniem.

- Wiesz tak sobie myślę może przeniosłabyś się do mnie? 

- Tak szybko?

Powiedziałam trochę ze śmiechem.  Wiem, że jest inaczej wśród nich niż u nas. Z jednej strony chcę go poznać. Zobaczyć jaki on jest. Przeprowadzka to nic trudnego i tak mieszkam sama.

Popatrzyłam na niego. W jego oczach widziałam miłość jakiej nie widziałam u nikogo jeśli chodziło o mnie. Naprawdę mu ufam.

- Dobrze zgadzam się, ale co inne wilkołaki powiedzą?

- Mam to w nosie. Najważniejsze, że będziesz przy mnie.

Parę dni później

Od naszej pamiętnej randki w lesie minęło trochę czasu. Mieszkam teraz w domu głównym watahy. Na początku było parę sprzeczek z radą. Nie raz mówiłam, że lepiej jak wyjadę. Jednak Sam nie dawał za wygraną. Mieszkamy teraz razem na najwyższym piętrze w jego starym pokoju. Za dwa dni będziemy oficjalnie alfą i luną stada. Wydaje mi się, że nie którzy nas zaakceptowali. Jego rodzice, rodzeństwo i bety. Jestem taka podekscytowana!

Przechodzę właśnie obok biura alfy. Mimo, że Sam nie ma oficjalnego tytułu przesiaduje w biurze by omówić nie które sprawy.

Usłyszałam jakieś głosy z pokoju. To chyba Sam i ktoś jeszcze. Pod chodzę bliżej i uchylam drzwi. Stoi tam mój mate, a jakaś dziewczyna przywarła do niego. Normalnie widać, że nie mogą się oderwać. 

Uciekam daleko stąd. Słyszę jak ktoś za mną woła. Mam to gdzieś. Znowu tracę kogoś na kim mi zależy. Co ja sobie myślałam? Przecież nikt mnie nie pokocha. Byłam głupia.

Biegłam przez las. Nawet nie wiem kiedy wyszłam na zewnątrz. Słyszę jak ktoś biegnie za mną. Dlaczego nie chce mi dać świętego spokoju? Niech wraca do swojej laluni.

Biegłam ile tylko miałam sił ale w końcu i tak mnie złapał .

- Annie daj mi wytłumaczyć.

- Nie chcę twoich tłumaczeń daj mi święty spokój! Widzę ile dla ciebie znaczę.

Próbowałam się wyrwać, ale to na nic jest zbyt silny.

- Błagam. Annie to nie tak jak myślisz. Ona sama się do mnie przyczepiła. Nie chciałem...

- Tak? To dlaczego jej nie odepchnąłeś jesteś dość silny.

- Próbowałem, ale dopiero jak weszłaś mi się udało. Zrozum dla mnie istniejesz tylko ty. 

- Dobrze wybaczam ci, ale wracam do siebie. To był błąd, że się tu wprowadziłam.

 Odeszłam od niego. Wróciłam do siebie mimo iż łamało mi to serce.

Srebrna PełniaWhere stories live. Discover now