13. Sam

1.2K 86 4
                                    

Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem, że jestem w swoim pokoju. Dziwne nie pamiętam bym tu przychodził. Odwracam głowę w prawo. Annie leży obok mnie. Zaraz Annie?! Co ona tu robi? Nic nie pamiętam. Wszystko jest jakieś dziwne. Pomieszane.

Mam nadzieję że nie widziała mnie w barze. Co ja gadam! Najpewniej mnie widziała i mnie tu przyprowadziła.

Jeszcze raz na nią spojrzałem. Leżała na boku. Twarzą w moją stronę. Jej piękne, ciemne loki opadały na jej twarz. Kiedy śpi wygląda na taką bezbronną.

Wstałem po cichu z łóżka. Ogarnę się i zrobię mojej królewnie śniadanie. Gdy tylko podniosłem się z łóżka od razu poczułem siłę z jaką balowałem wczoraj. Nienawidzę mieć kaca. To chyba najgorsza rzecz. Choć nie, najgorsza to, gdy Annie trzyma dystans wobec mnie.

Umyłem się szybko i ubrałem to co miałem akurat pod ręką czyli białą bluzkę i jeansy. Wyszedłem do kuchni. Zdecydowałem się usmażyć naleśniki. Do tego syrop, sok i kwiaty. Mam nadzieję że się jej spodoba.

Kiedy robiłem jedzenie w kuchni ktoś podszedł do mnie od tyłu. Wciągnąłem powietrze i od razu wiedziałem kim jest ta osoba. Wszędzie rozpoznam jej zapach.

- Cześć, jak się spało?

- Powinnam ciebie o to spytać. Skąd wiedziałeś, że to ja?

- Wszędzie rozpoznam zapach mojej słodkiej mate. Lubisz naleśniki, prawda?                                        

Kiedy potwierdziła zacząłem smażyć placki na patelni. Gdy już prawie kończyłem usłyszałem dzwonek do drzwi. Zapewne to któryś z wilków. Dom stoi w lesie z dala od miasta i rzadko mamy gości. Częściej przychodzą do biura niż tutaj. 

Daniel? Sprawdzisz kto zawraca nam głowę?

Jasne Alfo już otwieram.

Daniel to beta w stadzie i mój najlepszy kumpel. Przez ostatnie dni to on ciągle powtarzał żebym się ogarnął. Nie przejmowałem się więc niespodziewanym gościem bo wiedziałem, że on się tym zajmie.

Już miałem siadać do śniadania wraz z Annie, gdy ktoś nam przeszkodził.

Alfo lepiej idź do gabinetu. To ważne.

O co chodzi? Kto przyszedł?

To szeryf. 

Po jego słowach wstałem gwałtownie od stołu. 

- Sam? Co się stało?

Nie odpowiedziałem tylko pokręciłem głową. Już wystarczająco ważny był fakt, że ktoś przyszedł. Jeszcze poważniejszy fakt jest taki, że to człowiek nie wilk.

- Później ci wyjaśnię. Muszę teraz z kimś porozmawiać.

Po tych słowach wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do gabinetu. Muszę dowiedzieć się o co tyle zachodu, że szeryf sam się wybrał do mojego domu.

Srebrna PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz