17. Sam

995 63 0
                                    

Minęły dwa dni od mojej rozmowy z ojcem i obejrzeniu ciała dziewczyny. Mimo szczerych chęci, nie udało nam się ustalić kim jest sprawca tego zamieszania. Przez pierwsze godziny po tych zdarzeniach, przeprowadziłem rozmowy z każdym kto należy do watahy i nie znalazłem odpowiedzi. Wiem, że mimo wszystko powinienem być szczęśliwy. W końcu to nikt kogo znam, ale to nasuwa tylko więcej pytań. Kim może być morderca i jaki jest jego motyw działania? Tego jak na razie nie udało mi się ustalić.

Siedzę w gabinecie i staram się rozstrzygnąć tę zagadkę, ale w głowie mam papkę. Jestem sam bo Annie zaangażowała się ostatnio w pomoc wilczycom przy młodych, a ojciec ogarnia sprawę w firmie. Moim zadaniem jest więc rozstrzygnąć sprawę zabójstwa bo inaczej nie będzie wyjścia i będę musiał zwołać naradę. 

Jedna rzecz nie daje mi spokoju. Czasem ojciec mi opowiadał o wojnach między wilkami albo różnymi przeciwnościami z którymi sam musiał się zmagać i nigdy nie wspomniał by kiedykolwiek zaangażował się w to człowiek. Wiem, że mówiłem Annie o swoich przypuszczeniach. Martwa dziewczyna może być wilkiem, ale jeszcze nie uzyskałem potwierdzenia tej teorii.

Zaraz. Złapałem za dokumenty jakie mam na temat ofiary. Przeglądam każdy po kolei. Nie możliwe. Byłem pewien, że prosiłem o badanie krwii i określenie pochodzenia. Gdyby ojciec dowiedział się o tak poważnym błędzie, to zaraz by mi się oberwało.

Przeczesuję włosy w zdenerwowaniu i wstaję zza biurka. Muszę jak najszybciej sprawdzić w laboratorium czy mam rację i kazać zrobić nie zbędne badania.

Z chodzę więc szybko po schodach i idę do sali z ciałem. Kiedy wchodzę do środka w tej samej chwili pakują zwłoki by odwieść do kostnicy i przygotować do pochówku.

- Stójcie! Jeszcze nie!

Szybko podszedłem bliżej i otworzyłem folie do której schowali ciało. Nie różniło się niczym od poprzedniego spotkania. Jednak tym razem nie studiowałem  odniesionych ran. Szukałem czegoś co by mi pomogło. Pielęgniarka stada była trochę zirytowana, ale nic nie mówiła. Tułów zamordowanej, jak i głowa nie ukazują żadnych niezwykłych odmienności od ludzi. Dopiero jej dłonie przykuły moją uwagę.

- Poświeć tu.

Powiedziałem i nagle rozbłysło światło. Dotknąłem zimnych rąk i przyjrzałem się. Paznokcie bardziej przypominały pazury niż te zwykłe u człowieka. Dla ludzi mogłyby być tipsami czy inną rzeczą co oni tam wymyślili. Jednak dla mnie było to jednoznaczne. Spojrzałem jeszcze na ramiona. Tak włosy w tym miejscu są znacznie dłuższe niż normalnie.

- Zróbcie badanie DNA i potwierdźcie czy jest wilkołakiem.

Wszyscy na dźwięk mych słów zaczęli się krzątać i działać związku z moim rozkazem.  Mam nadzieję, że szybko się uporają.

- I niech ktoś przyniesie mi dane na temat tej dziewczyny!

****

Był już wieczór. Parę godzin temu zrobiono badania i przyniesiono dane ofiary. Tak jak sądziłem to wilkołak, ale nie z naszej watahy. Siedziałem teraz nad dokumentami i rozmyślałem nad danymi, które znam już na pamięć.

Imię: Toriana

Nazwisko: West

Data urodzenia: 5 maj 1992r.

Miejsce zamieszkania: Moonville

Rodzice: Greg i Delia West

Rodzeństwo: Mitchie West, Nate West

Jest tego parę stron m.in. kiedy i jakie badania miała przeprowadzone itp.

Zaskoczyło mnie tylko jej miejsce zamieszkania. Nie należy ono do terenu mojego stada tylko do ziem watahy alfy, z którym miałem nadzieję nigdy się już nie spotkać. Jednak teraz nie mam innego wyboru.

Sięgnąłem po smartfon leżący na stole i wybrałem numer. Przystawiłem go do ucha i wsłuchałem się w sygnał, aby nie przegapić połączenia. Po jakiejś minucie ktoś odebrał.

- Dzień dobry. Tu dom rodziny Green, w czym mogę pomóc?

- Dzień dobry, chciałbym rozmawiać z Dorianem. Proszę powiedzieć, że dzwoni Sam.

- Już podaję.

Po minucie słyszę już głos, który miałem nadzieję już nigdy nie usłyszeć.

- Cześć Sam, jak leci?

#Kilka drobnych zmian, aby poprawić błędy odnośnie historii.#



Srebrna PełniaWhere stories live. Discover now