27. Sam

449 26 2
                                    

Zawsze słuchałem rad ojca. Uważałem go za wzór, za kogoś kto nigdy się nie poddaje. Przybierał postawę ostrego, ale sprawiedliwego przywódcę. Wszyscy go szanowali, a ja sam miałem nadzieję, że będę kiedyś równie potężny kiedy go zastąpię. W końcu całe moje życie mnie do tego przygotowywał. Uczył mnie podejmować szybko decyzje, ale i z rozwagą rozwiązywać trudności. Poznałem wiele jego twarzy, i nie mam trudności by spojrzeć jego oczami na daną sprawę.

Ogromnie się więc zdziwiłem kiedy wkroczył do pomieszczenia.

Drzwi otworzyły wilki niższe rangą by on mógł wejść z promieniującą od niego pewnością siebie. Wstałem z fotela,okazując tym samym szacunek jakim go darzę. Podobnie uczynił Dorian jak i pozostali. Ciekawiło mnie co go sprowadza. Miałem nadzieję, że dowiedział się więcej na temat sprawcy tych mordów.

Zamarłem jednak natychmiast, gdy dokładnie przyjrzałem się jego twarzy. Zaciśnięte usta, brwi tworzą lekką zmarszczkę. Wydawać się by mogło, że wygląda jak zwykle. Sztywny, były alfa. Jednakże ktoś kto zna go dłużej, tak jak ja dostrzeże od razu zmianę jaka w nim zaszła. To jego oczy mnie zaniepokoiły. Wzrok nie był równie twardy jak reszta. Dostrzegłem w nich lekką skazę, coś co można by uznać za zalążek strachu. Uważałem ojca za kogoś kogo nie dotyka to uczucie. Tylko raz widziałem coś podobnego, stało się to 2 lata temu. Matka była ciężko chora, sądzono nawet że nie dożyje rana. Wszyscy baliśmy się o nią, również ojciec.Później kiedy mamie się już polepszyło spytałem się go jak to było możliwe. Odpowiedział mi wtedy „Kiedy kochasz kogoś bardziej niż samego siebie wtedy nie widzisz też możliwości życia bez tej osoby."

Zrozumiałem, że każdy się czegoś boi jednak to od nas zależy czy to okażemy oraz w jaki sposób.

- Wybaczcie za najście. Nie zajmę dużo czasu, chcę porozmawiać tylko z synem.

Mówiąc to spojrzał na mnie. Ścisnąłem krotko rękę Annie i podążyłem za nim. Kiedy wyszliśmy z pomieszczenia do przestronnego holu, a drzwi od pomieszczenia zamknęły się zdecydowałem przerwać ciszę jaka zapadła. Starałem się zapanować nad rosnącym nie pokojem. W ostatnim czasie trudno mi mieć nadzieję na jakieś dobre wieści. Przygotowuję się na kolejne doniesienie o śmierci. 

- Co się stało? Kolejne złe wieści, jeśli tak to nie rozumiem....

Nim skończyłem zdanie ojciec przerwał mi, unosząc rękę abym był cicho. Kompletnie mnie to zaskoczyło, rzadko się zdarzało aby nie pozwolił mi dokończyć. Coś się musiało stać co go zaniepokoiło. Jego strach stał się jeszcze bardziej widoczny.

- Nie mam czasu na wyjaśnienia. Musisz wiedzieć tylko, że dawno temu zrobiłem coś złego. Wraz z ojcem Doriana. Mieliśmy wtedy równie poważne zagrożenie, które było trzeba powstrzymać by chronić nasze watahy. Na szczęście udało się nam zneutralizować je jednak sądzę, że historia znów się powtarza. Chrońcie dziewczyny jak i watahy. Jednak będziecie to musieli zrobić bez mojej pomocy.

Chciałem powiedzieć więcej na temat jego pomysłu, lecz znów mi nie pozwolił.

- Wiem,że to trudne dla ciebie. Nie mam jednak czasu by wszystko ci tłumaczyć. Muszę odejść i odszukać coś co może pomóc. Żegnaj synu.

Powiedział ostatnie słowa i wyszedł tylnymi drzwiami, tak by nikt go nie widział. Stałem przez chwilę w korytarzu gapiąc się w miejsce gdzie go widziałem. O czym on mówi? Jakie sekrety skrywa przede mną. Będę musiał odkryć je, a najlepiej jak powiem o tym Dorianowi i dziewczyną. Ich też to dotyczy.

Odwróciłem się więc by wrócić do pomieszczenia. Wilki stojące nie opodal ruszyły by otworzyć drzwi, ale je odwołałem. Nie mam sił by zachować odpowiednie pozory. Złapałem więc za klamkę i nacisnąłem. Otwierając drzwi mogłem dostrzec całą grupę i stwierdziłem, że nic się nie zmieniło. No może poza faktem, że Dorian czyta książkę którą przyniosłem.

Srebrna PełniaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt