15. Sam

1.3K 88 1
                                    

Minęły dwa dni odkąd szeryf był u nas. Przez ten czas dokładnie przesłuchałem połowę watahy. Co robili, gdzie polowali itp. Wychodzi na to jak na razie że to żaden z nas. Prawdopodobnie w okolicy grasuje obcy wilk. Choć równie dobrze mogło to być zwykłe zwierzę. Nie widziałem jeszcze ciała więc nie wiem. Moi rodzice jako pierwsi je zobaczyli, ale nic mi nie mówią.

Przed Annie nic nie zataiłem. Kiedy z nią rozmawiam nie wydaje się przerażona tylko stara się przedstawiać wszystkie fakty zarówno za jak i przeciw. Czasem też uspokaja mnie za nim podejmę kroki.  

Cieszę się że postanowiła wrócić. Znów mieszkamy razem, ale od nowa budujemy zaufanie między nami. Jednak jestem pewny, że wszystko się ułoży.

- Nad czym rozmyślasz?

Pyta się mnie Annie. Leżymy razem na łóżku. Annie mocno się we mnie wtuliła, a ja nie protestowałem. Patrzę teraz na nią i zastanawiam się co jej odpowiedzieć.

- Nad tym jak bardzo się cieszę, że wróciłaś. Rozmyślam też nad tym kto poluje w okolicy. 

-Na pewno uda ci się ustalić kto jest za to odpowiedzialny.

-Skąd ta pewność?

-Wierzę w ciebie i jestem twoją mate.

Uśmiechnąłem się na jej słowa. Czy już mówiłem jak ją uwielbiam? Pocałowałem ją w czoło i przytuliłem do siebie. Chwilę potem zasnęliśmy, razem obok siebie.

Obudziłem się na odgłos kroków dochodzące z korytarza. Ktoś kierował się do naszej sypialni. Cicho by nie obudzić Annie, wstałem i podszedłem do drzwi. Nim jeszcze usłyszałem pukanie otworzyłem je i ujrzałem moją czternastoletnią siostrę Angelikę. 

- Mama i tata kazali byś udał się do szpitala, i zobaczył ciało.

-W porządku już idę. 

Napisałem tylko do Annie wiadomość żeby wiedziała, gdzie poszedłem. Powinienem za chwilę wrócić, ale nie mogę wiedzieć tego na pewno. Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół po schodach. Szpital watahy znajduje się na parterze. Na szczęście jestem wilkiem i szybko się przemieszczam więc raz dwa, i byłem na dole. 

Kiedy otworzyłem drzwi od sali medycznej pierwsze co wyczułem to zapach krwi. Mimo, że ciało ma parę dni ten zapach czuć wyraźnie. Spojrzałem na stół. Leżało tam ciało dziewczyny, a przynajmniej tak sądzę. Wygląda okropnie całe poszarpane, aż trudno uwierzyć kim była osoba, która zginęła w ten okrutny sposób. Dlatego od razu rozpoznałem kto jest za to odpowiedzialny. Nie muszę myśleć dwa razy żeby to wiedzieć.

- I jak sądzisz synu? 

- Oczywiście to sprawka wilka, ale wątpię iż to jeden z nas.

Ojciec spojrzał na mnie z aprobatą. Widzę, że zrobiłem na nim pozytywne wrażenie. Jednak problem jest inny jeśli to żaden z nas to w mieście jest nowy wilk. Pytanie więc powinno brzmieć...

- Kim więc jest nasz morderca?

Powiedział oczywiście mój ojciec. Ma większe doświadczenie ode mnie. Więc jeśli idzie o podstawowe sprawy to szybciej jak ja je zauważy. Lecz widzę po nim, że ta sytuacja jest nowa nie tylko dla mnie, ale i dla niego. Zapewne dla tego, że kiedy dochodziło do konfrontacji sprawcy nigdy się nie ukrywali i od razu stawał z nimi do walki. 

- Jak myślisz czy może to być ktoś z sąsiedniej watahy?

- Nie odrzucam żadnej możliwości. Jest to możliwe, ale lepiej po rozmawiajmy o tym w gabinecie. Odrobinę drażni mnie zapach tego ciała.

Poszliśmy więc do gabinetu. Najlepsze jest to, że znajduje się na najwyższym piętrze, nie daleko sypialni. Kiedy byliśmy już na miejscu usiadłem w fotelu za biurkiem. Ojciec natomiast chodzi w kółko po pokoju. Nie popędzałem go. Sam mam ten nawyk i często jak muszę coś przemyśleć robię to samo co on teraz.

W końcu staje i odwraca się w moją stronę.

- Mam dwa rozwiązania tej sytuacji. Pierwsza przeszukać miasto. Oczywiście tak by nikt z mieszkańców nie zauważył co robimy. Możliwe, że go znajdziemy, ale wątpię. Jak na mój gust sprawca może być sprytniejszy i dobrze się ukryć. Jednak należy podjąć wszystkie środki.

- A ten drugi pomysł?

Ojciec popatrzył trochę krzywo, ale odparł.

- Jeśli go nie odnajdziemy sami trzeba będzie zwołać naradę alf z sąsiednich watach. Kto wie może sprawca nie wybrał naszego terenu specjalnie i inni też są zagrożeni.

- Rozumiem, podejmę wszystkie kroki aby znaleźć mordercę. 

Miałem już mu podziękować za wsparcie, gdy nie spodziewanie mój ojciec zabrał głos.

- Sam powinieneś wiedzieć, że tą drugą opcję powiedziałem w ramach ostateczności.

- Dlaczego? Przecież często sam ją zwoływałeś w ważnych sprawach.

Popatrzył na mnie z lekkim szokiem. Jakby nie wierzył, że sam nie odkryłem o co chodzi.

- Zapomniałeś?

- Ale o czym?

- Zawsze na zebraniu alfie musi towarzyszyć luna. To stare prawo i należy je bezwzględnie przestrzegać. Zapomniałeś już jaki był problem z otrzymaniem zgody od rady, aby zaakceptowała fakt, że jesteście razem. Jak zareagują więc alfy z innych watah?

Zamarłem. To prawda jeśli będzie tak źle jak myślę to powinniśmy szykować się na wojnę.  

Srebrna PełniaWhere stories live. Discover now