12. Annie

1.2K 100 0
                                    

Siedziałam w pokoju. Był weekend więc nie szłam do pracy. Siedziałam w oknie i wyglądałam na ulicę. Nie mogłam się skupić. Ilekroć zamykam oczy widzę twarz jego. Dlaczego?
Jasno mi w końcu dał do zrozumienia ile dla niego znaczę.

Próbowałam wielu rzeczy żeby o nim zapomnieć. Nawet się spiłam, a on? Nie dzwoni, nie przeszedł do mnie. Czyli, że to dla niego była gra. To prawda nic dla niego nie znaczę.

Znowu zaczęłam płakać. Co ja mam zrobić? Czuję się taka nie pełna bez niego.

Nagle dzwoni dzwonek. Kto to może być? Schodzę na dół i wyglądam za judasza. To Daniel! Przynajmniej nie będę sama. Wybaczyłam już mu to dziwne zachowanie w barze. W końcu jesteśmy przyjaciółmi. Otwieram więc drzwi.

- Cześć. Może wyjdziesz z domu?

Zastanowiłam się przez chwilę. Faktycznie przez ostatnie parę dni nigdzie nie wychodziłam. Tylko do pracy i z powrotem. Cud, że mnie przyjęli mimo to iż nie było mnie te parę dni jak byłam... Nie Annie, nie myśl o nim!

- W porządku, a gdzie pójdziemy?

- Pomyślałem sobie, że może do baru?

- Ok.

Szybko przebrałam się w jakieś lepsze jeansy i bluzkę. Założę jeszcze buty i zabiorę torebkę i możemy iść. Wychodząc zamknęłam drzwi i udałam się za moim przyjacielem.

- Jak się czujesz Annie?

- W porządku, może chodźmy szybciej do tego klubu?

Przyspieszyłam żeby Daniel nie zaczął wypytywać mnie o niego. Nawet nie chcę wymówić w myślach imienia chłopaka, który mnie tak podle potraktował. Dochodzimy już do baru, ale coś jest nie w porządku. Tłumy ludzi czekających na wejście? Zwykle w sobotę fakt jest dużo ludzi, ale nie aż tyle.

- Co tu się dzieje?

- No wiesz cała wataha przybyła tutaj, gdyż alfa im na to zezwolił. 

No ja nie wierzę. Po co on to zrobił? Przecież to nie ma sensu.

- Ale dlaczego? Jaki był tego cel?

- No wiesz chyba powinienem ci powiedzieć. Załamał się kiedy od niego odeszłaś. Więc teraz kwi tutaj. Najpierw pił w domu głównym, później wymyślił ten pomysł.

- Czyli on tu jest?

- Błagam nie uciekaj. Weź z nim pogadaj i postaraj postawić na nogi. Zapewne ciebie posłucha. Po za tym może i jestem tylko omegą, ale osobiście wolałem jak był surowym alfą wobec nas.

Niech mu będzie pójdę i zobaczę co mogę zrobić, ale jeśli zobaczę jak  całuje jakąś lalunie to koniec nie pomagam mu.

Jako, że tu pracuję to ochroniarz wpuścił mnie po znajomości. Zaczęłam się rozglądać gdzie ten gamoń jest. Po paru minutach znalazłam go. Siedział przy barze i pił jedną butelkę po drugiej. Musiał to robić bardzo długo bo był kompletnie zalany. Wilkołakom trudniej jest się upić. 

Podchodzę do niego. Przez chwilę mnie nie zauważa, ale chwilę później patrzy mi prosto w oczy i szepcze.

- Annie?

Wygląda strasznie. Na twarzy ma kilku dniowy zarost. Włosy w nieładzie. Ciuchy wyglądają na nie zmieniane od paru dni. Szczerze? Szkoda mi go. Nie oznacza to, że mu wybaczyłam. Co to, to nie. Jednak mam chęć mu pomóc. Przynajmniej nie siedzi z jakąś panienką.

- Cześć Sam. 

Nic nie odpowiedział tylko dalej patrzy się na mnie. Nie potrafię siedzieć bezczynnie (usiadłam na taborecie obok niego) więc postanowiłam coś powiedzieć.

- Co ty tu robisz? Nie powinieneś zajmować się watahą?

Dalej nic nie mówił, ale tym razem miał nieobecny wzrok. Muszę mu pomóc. Dobrze, że udało mi się wysępić od ojca kasę i mam prawko to nie będzie problemu. Tym bardziej, że głowa Sama wylądowała na blacie baru.

Poszperałam w kieszeniach. Mam! Kluczyki do auta. Wyprowadziłam go i zaprowadziłam na zewnątrz. Szukam wzrokiem samochodu. 

- Czyli go wyciągnęłaś?

Zerknęłam na niego. Był trzeźwy, czyli zależało mu abym pomogła Samowi. To miłe jak się tym przejmuje. Mam nadzieję, że odnajdzie w końcu swoją mate.

- Tak, nie mogłam patrzeć na to co on ze sobą robi. Proszę zająłbyś się wilkami? Albo chociaż znajdź bety i im wytłumacz co, i jak.

Skinął mi tylko głową i poszedł. Natomiast ja odnalazłam samochód. Włożyłam do niego Sama na tylne siedzenie. Gdy zamknęłam tylne drzwi wsiadłam na miejsce kierowcy i odpaliłam pojazd by wrócić do naszego domu.

Srebrna PełniaWhere stories live. Discover now