26. Annie

453 32 2
                                    

Informacje jakie przedstawił Sam zainteresowały mnie. Czyżbym potrafiła znacznie więcej niż myślę? Świat otworzył przede mną drzwi do nowego życia. Coś czego nie spodziewałam się przez wiele lat. Moi rodzice, najbliżsi, to wszystko ma nowy dla mnie wydźwięk.

Spoglądam na Sama, zastanawiając się co jeszcze znalazł w książce. On łapie mnie na tym i widzę w jego oczach strach jakiego po nim nigdy bym się nie spodziewała. Nagle przerwał kontakt wzrokowy i powiedział:

- Niektóre rzeczy są dość mętnie przedstawione, ale jedna rzecz jest jasna.

 Wszyscy znajdujący się w pokoju zwrócili swój wzrok w jego stronę. Nikt się nie odezwał, lecz spoglądając na ich twarze zauważyć mogę, że poczuli strach. Nawet Dorian obawiał się co Sam znalazł. Mój przeznaczony nie czekając na jakiś komentarz z naszej strony, zaczął czytać:

"Srebrna Pełnia. Zjawisko nadające niezwykłą moc postaciom nadprzyrodzonym. Według niektórych źródeł uznaje się, że nie ma jasno potwierdzonej reguły odnoszącej się do otrzymanych mocy. Ostatnia osoba urodzona w tym czasie, mężczyzna Fryderick Marllock, potrafił dezintegrować każdą rzecz, a nawet istotę żywą. Dochodzi do tego umiejętność lewitacji, leczenia, oraz co najciekawsze widzenie przyszłości. Podobno pewnego dnia zobaczył w jednej z wizji coś tak okropnego, że zdecydował poświęcić samego siebie, gdyż jak sam powiedział, jego moc może zostać użyta przeciwko nam. Ostrzegł nas, że jeśli pewnego dnia ponownie narodzi się dziedzic Pełni należy zrobić wszystko, aby nie wpadł w niepowołane ręce. Jeśli to się stanie dziedzic zginie, a moc przejdzie na Pośrednika."

Nie wiele z tego co przeczytał zrozumiałam. O jakich mocach mowa? Kim jest ów Pośrednik i dlaczego nasza moc miałaby zostać mu przekazana. Nic nie rozumiem.

- W porządku,  - pierwszy odezwał się ojciec, lekko ocierając ręce o spodnie. - Nie wiem jak reszta z was, ale ja nie bardzo rozumiem. Może alfo wyjaśnisz sęk tego tekstu?

Cieszę się, że to powiedział. Oznacza to iż nie tylko ja mam problem ze zrozumieniem sytuacji.

- Nie dziwię się, też miałem problem ze zrozumieniem tego. Wiem tylko, że musimy wystrzegać się obcych. Każdy jest potencjalnym wrogiem, który mógłby skrzywdzić dziewczyny. Nie licząc tych zgonów.

Słuchając go jedna rzecz mnie zainteresowała, coś o czym nie miałam pojęcia. Czyżby tyle się działo i nie mógł powiedzieć mi o tym wcześniej?

- Zaraz, zgonów? Chcesz mi powiedzieć, że znaleziono więcej jak jedno ciało na naszym terenie?

Powiedziałam lekko piskliwym głosem ze strachu. Moje przypuszczenie oznaczałoby, że mamy do czynienia nie z byle kim. Ktoś bardzo wkurzył się na watahę. Być może nawet, że dojdzie do wypełnienia jakieś zemsty o czym wolałabym teraz nie myśleć.

- Tak, chwilę wcześniej dostałem informację o kolejnym ciele oraz... - Sam na chwilę umilkł, i czuję że cokolwiek powie nie spodoba mi się to. - pudełko ze świeżymi gałkami ofiary i karteczką "Szykujcie się na zemstę".

 Dlaczego muszę mieć rację, no dlaczego? Czasem chciałabym się mylić!

Nagle coś się stało. Oczy Mitchie zrobiły się blade, cała zesztywniała. Dorian minął fotel i ukląkł obok niej. Trzymał ją za ręce, nic więcej nie mógł zrobić. Podobnie jak ja i reszta osób w pomieszczeniu. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Wygląda to jakby miała jakiś atak, lecz siedziała nie ruchomo, ani palcem nie poruszyła.

Znieruchomiała na jakieś 10 minut, ale dla mnie ten czas dłużył się w nieskończoność nim się rozluźniła, a jej oczy przybrały normalny odcień. Spojrzała na nas wszystkich, najdłużej utrzymując kontakt z Dorianem i powiedziała:

- Co się tak na mnie patrzycie?

- No wiesz siostra, cała zesztywniałaś.Martwiliśmy się, że coś ci się stało.

Nawet nie zauważyłam, że kiedy martwiłam się o nią złapałam Sama za rękę. Mam nadzieję, że krew mu dopływa do tej ręki bo mocno go złapałam.

- Nie musicie się martwić. Naprawdę. Tylko...widziałam różne obrazy i nie jestem pewna co o tym myśleć.

Dorian, ciągle kucając przy niej, odezwał się jako pierwszy.

- Co widziałaś? Możesz nam powiedzieć, kochanie.

Mitchie zmarszczyła czoło. Pewnie zastanawiała się jak opisać nam te obrazy. 

Interesujące jak silna jest więź mate, co nie czekoladko?

Odkąd to mówisz do mnie zdrobnieniami? Zwróciłam mu uwagę nie kryjąc rozbawienia.

A co nie pasuje? Mówi do mnie również rozbawiony.

Bierzesz przykład z Doriana prawda?

Co? Nie... 

Znam go, pewnie po czułościach Doriana wobec Mitchie, mój drogi Sam czuje że powinien jakoś podobnie od reagować. Moje rozważania przerwał głos siostry, sama skończyła własne przemyślenia i zdecydowała się je nam przekazać.

- Ok, a więc widziałam mężczyznę z kamizelką kuloodporną, z napisem FBI. Znajdował się w miasteczku. Następnie ludzi w maskach. Skradali się po ciemku oraz...

Mitchie zmarszczyła brwi by więcej sobie przypomnieć, ale bez skutku. Wzruszyła ramionami w geście bezradności i powiedziała:

- Wybaczcie nic więcej nie pamiętam.

- W porządku. Nic się nie stało. - powiedział Dorian, który usiadł przy niej na podłokietniku fotela. Przytulał ją i głaskał po włosach, aby ją uspokoić.

Zerknęłam na Sama, który miał minę jakby dokładnie kalkulował to co powiedziała moja siostra. Czekałam spokojnie aż zdecyduje się podzielić swoimi spostrzeżeniami. Jednak nie doczekałam tego, gdyż drzwi do pokoju otworzyły się nagle i wkroczył jego ojciec.

Miał minę dość pochmurną, w ogóle nie zapraszającej kogokolwiek do rozmowy czy sprzeciwu. Należę do watahy dość długo, aby rozpoznać prawdziwy niepokój jaki nim zawładnął, że przyszedł tu.

Ojciec Sama nigdy wchodził w pośpiechu, gdy mój przeznaczony ma spotkanie. 

To zły znak.

*******

Wybaczcie, że rozdziały rzadko dodawane.

Postaram się częściej jak tylko zdołam. 

Jak zobaczycie jakieś błędy to piszcie!

SERDECZNE DZIĘKI ZA GWIAZDKI!!!

Srebrna PełniaWhere stories live. Discover now