16. Annie

1.2K 82 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały przez okno do pokoju.  Nim otworzyłam oczy, rozkoszowałam się tym jakże cudownym porankiem leżąc w łóżku. Ciepła kołdra otulała moje ciało i sprawiała, że nie mam najmniejszej ochoty kończyć mojej chwili relaksu. Natomiast miękka poduszka pod moją głową pachniała lasem i czymś co  przypomina mi zapach Sama. Po prostu czułam się jak w domu. Przekręciłam się na drugi bok, aby zobaczyć ukochanego. Jednak nie znalazłam go tam. Jego część łóżka była pusta i zimna. Najwidoczniej opuścił mnie dość wcześnie. Nim zdążyłam na dobre zacząć się martwić i złościć na niego, zauważyłam małą karteczkę na stoliku. Przeciągnęłam się przez całą długość łóżka by po nią sięgnać. Przez moment sądziłam, że nie uda mi się i jednak będę musiała wstać. Po mimo trudności złapałam karteczkę i przeczytałam ją.

Wychodzę. Nie martw się. Zaraz wrócę.

Sam

Trochę krótko, ale najważniejsze, że zostawił mi wiadomość. Kiedy wróci zapytam się gdzie był.

Odłożyłam karteczkę i położyłam się na plecach. Zastanawiałam się kim może być ten zabójca i czy więcej ludzi jest zagrożona. Od razu pomyślałam o tacie. Mimo, że był okropnym ojcem nie życzę mu śmierci. Jednak nie wiem jak zareagowałabym na wieść, że znaleziono jego ciało. Z jednej strony czułabym smutek bo w końcu to mój ojciec, ale tyle lat co z nim żyłam i słyszałam jego ciągłe poniżające komentarze to poczułabym ulgę. Nie musiałabym martwić się czy jeszcze kiedyś go zobaczę. Bardziej martwię się o członków watahy niż o to co stanie się z moim ojcem.

Kiedy rozmawiam z Samem na temat zabójstw mówię, że wszystko będzie dobrze i po części w to wierzę, ale ciągle mam nie przenikniony lęk. Boję się, że następną ofiarą może być ktoś z nas. Mimo, że wilki łatwo mnie nie zaakceptują to bardzo się o nich martwię. Nawet chciałabym jakoś pomóc, ale jestem tylko człowiekiem. Nie zmieniam się w zwierzę ani nie mam nadludzkiej siły. W jaki sposób mogłabym się przydać? Sam mówi, że nie muszę się martwić. Ma do pomocy Radę i ojca. Razem na pewno coś wymyślą. Jednak on jest alfą, a ja luną więc powinnam móc zrobić coś dla dobra watahy. Bez tego czuję się bez użyteczna.

Wstałam z łóżka bo mam już dość leżenia i swojej bezczynności. Muszę skupić na czymś innym myśli bo nie wytrzymam. Rozejrzałam się po pokoju. Było tu tyle sprzętów i nigdy się nie rozejrzałam dokładnie.

W centrum stało łóżko. Było duże z drewnianym stelażem i beżową pościelą. Trochę jak w tym filmie Przed Świtem, który oglądałam parę lat temu. Brakowało tylko baldachimu. Po lewej czyli od strony z której spałam mieściło się okno. Tuż pod nim stała komoda, a na niej dwie figurki. Były urocze i każda przedstawiała coś innego. Podeszłam do nich i wzięłam je na ręce.

Jedna przedstawiała dziewczynę. Włosy miała bardzo długie i rozrzucone we wszystkie strony. Jej uśmiech wraz z oczami ukazywały jej szczęście. Nie mam pojęcia z czego się cieszyła, mogę się tylko domyślać. Ubrana była w zwiewną sukienkę, która otulała piękne nogi niewiasty tak jakby w tej chwili wiał silny wiatr. Stopy miała bose.

Kolejna figurka kształtem przypominała wilka. Wył do księżyca jakby nic innego nie istniało. Jego futro zostało przedstawione bardzo realistycznie. Każdy pęczek sierści, wszystko idealnie odwzorowane.

Odłożyłam je na miejsce i rozglądałam się dalej. Na przeciw ległej ścianie od łóżka były dwie pary drzwi. Wiem, że jedne prowadzą do łazienki. Z ogromną wanną z funkcją prysznicu, toaletą i umywalką. Oprócz tego szafki z kosmetykami dla mnie i Sama. Wszystko urządzone w dość wytwornym stylu. Następne prowadzą do garderoby. Wydaje mi się, że jest tam więcej moich ubrań niż Sama. Mam tam oczywiście też trochę seksownej bielizny. Jak to powiedziała mama mojego ukochanego "Zawsze trzeba mieć zapas szczególnie jak będziesz chciała go ukarać" przy tym trochę za dowcipkowała. O dziwo z mamą Sama szybko złapałam dobry kontakt. W odróżnieniu do jego ojca, który nadal nie dowierza, że jestem z jego synem. Zresztą nie ważne. Na przeciwko okna są drzwi od wyjścia z pokoju, a na prawo dość spora biblioteczka. Będę musiała w końcu do niej zajrzeć i coś wybrać do czytania.  Poza tymi drobnymi meblami jest oczywiście parę roślin w doniczkach. Zapomniałam, że między drzwiami od łazienki, a garderoby stoi radio na CD, ale też można posłuchać stacji. Jeszcze przed łóżkiem stoi mini kanapa obita w jasną tapicerkę.

To by było na tyle. Nasz cały pokój. Mimo wszystko bardzo mi się podoba.

Nagle drzwi uchyliły się i wszedł Sam. Wyglądał idealnie w swojej białej koszuli, jeansach oraz z lekkim zarostem. Podszedł do mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego bo bardzo tego potrzebowałam.

- Wiesz potrzebowałem tego.

Zaśmiałam się na jego wypowiedź. Jakie to ciekawe, że czasem mam wrażenie jakbyśmy czytali sobie w myślach. Interesujące.

- Bo czytam ci w myślach.

Zrobiłam zaskoczoną minę i trochę się zawstydziłam. Jest tyle rzeczy, których nikt nie powinien zobaczyć w mojej głowie!

- Nie martw się. Zostawiam wszystko dla siebie i nikt o niczym nie wie.

Uniosłam wzrok na jego twarz i spojrzałam mu głęboko w oczy. Mówił szczerze, nie nabija się ze mnie, a to wiele dla mnie znaczy. Zastanawiam się gdzie on był i kiedy już miałam zadać pytanie on się odezwał.

- Byłem na dole i oglądałem ciało dziewczyny, które znaleźli.

Ciekawa jestem kim ona była. Może ją znałam? Spojrzałam na niego wyczekując dalszych wyjaśnień.  Spojrzałam na jego zarośnięty podbródek i skierowałam swój wzrok na jego oczy. Przy tym trochę dłużej obserwując jego zarys ust. Annie najpierw priorytety!

- Z tego co ustaliła policja nie pochodziła z naszego miasteczka. Natomiast z naszego punktu widzenia domyślamy się, że była wilkołakiem. Zapewne naraziła się komuś i dlatego ją zabito. Poza tym...

Tu urwał jakby nie chciał mi o czymś powiedzieć. Nie wiem czy powinnam, ale muszę go przekonać by mi powiedział. Razem jesteśmy silniejsi.

- Powiedz mi. - Wzięłam jego twarz w dłonie i zwróciłam ją ku sobie bo widziałam jak błądzi wzrokiem po pokoju. - Wszystko postaram się zrozumieć. Nie przestraszę się ani nie będę osądzać. Jesteśmy partnerami i powinniśmy sobie ufać.

Westchnął zrezygnowany i jeszcze raz mi się przyjrzał. Nie było mowy bym mu odpuściła więc starałam się mieć zacięty wyraz twarzy. 

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Skinęłam głową i zachęciłam go gestem by mówił dalej. - No dobrze. Więc jeśli nic nie wskóramy mój ojciec uważa, że najlepiej będzie zwołać wielką naradę przywódców.

Wiedziałam, że my nie jesteśmy jedyną watahą, ale coś mi tu nie gra. Od razu dostrzegłam, że to nie tego lęka się Sam. Coś innego skrywa się pod tą naradą, coś co przyprawia go lękiem. Powtórzyłam mój gest, aby kontynuował. Może to ewentualne zebranie wcale nie jest takie dobre?

- Chodzi o to, że w trakcie narady muszą być obecni nie tylko przywódcy czyli Alfy, ale też Luny stada. Jest to wyraz szacunku wobec zebranych, a w naszym przypadku...

Nie musiał tłumaczyć dalej. Jeśli myślimy tak samo to po tej naradzie może być gorzej niż przed.

Srebrna PełniaWhere stories live. Discover now