23. Annie

815 65 2
                                    

Kiedy tylko chłopcy wyszli odwróciłam się w stronę Mitchie. Ciekawa jestem jaka ona jest i co myśli na temat historii, którą usłyszeliśmy.

- No to, zostałyśmy same.

Stwierdziłam i uśmiechnęłam się nie pewnie.  Ona odwzajemniła ów gest również się uśmiechając. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, więc milczałam. Dlatego nie zaskoczyłam się, że to Mitchie pierwsza się odezwała.

- Dziwnie wyszło.

- Co masz na myśli? - spytałam, bojąc się tego co odpowie. Co jeśli wścieka się na mnie za tę sytuację?

- No wiesz, przyszłam w sprawie śmierci siostry, a oprócz tego dowiedziałam  się o bliźniaczce, moim przeznaczonym oraz prawdziwej historii wilkołaków - przerwała na chwilę, aby złapać oddech. - To może namieszać.

Przyznałam jej rację. Sama nie miałam lekko w życiu. Sądziłam, że po odkryciu świata wilkołaków, oraz że jeden z nich to mój przeznaczony, nic mnie więcej nie zaskoczy. Myliłam się.

Odkrycie, że w rzeczywistości zostałam zabrana od biologicznych rodziców i wychowana przez kogoś innego, zniszczyło cały mój świat. Jednak mimo to cieszę się, że moje poprzednie życie okazało się pomyłką.

- Więc, jakie miałaś życie?

Chciałam jej odpowiedzieć, ale coś mi przerwało. Hałas wydobywał się z przed pokoju, kilka pięter niżej. Mówili dość głośno jednak uchyliłam drzwi abyśmy mogły bez przeszkód podsłuchać rozmowę.

- Nie obchodzi nas co macie do powiedzenia. CHCEMY zobaczyć ciało naszej córki i nie przeszkodzicie nam.

- To mój tata - szepnęła Mitchie, która podeszła do mnie w międzyczasie.

Kiedy czekałyśmy na odpowiedź, wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się w stronę schodów. Wychyliłyśmy się za barierkę by zobaczyć rozmówców. Na dole zobaczyłam Sama oraz Doriana, a na przeciw nich mężczyznę (z tego co mówiła Mitchie to on jest moim ojcem). Za nim dostrzegłam jeszcze kobietę oraz chłopca, który jest podobny do nich oraz do Mitchie więc pewnie to jej brat.

- Proszę się uspokoić, za chwilę będziecie mogli ją zobaczyc, ale pewne okoliczności zmusza...

Sam starał się ich uspokoić, ale na nie wiele się to zdało.

- Cokolwiek masz do powiedzenia może zaczekać.

Umilkł na chwilę, aby złapać oddech. Nie chciałam, aby się kłócili. Szczególnie po tym co usłyszałam wcześniej. Zerknęłam na siostrę, mam zamiar powiedzieć im o wszystkim, ale to również jej decyzja. Ona jednak tylko skinęła głową i zaczęła schodzić po schodach. W tym samym czasie mężczyzna kontynuował swoją wypowiedź.

- Nie masz pojęcia jak to jest stracić dziecko, tego nigdy....

Przerwał kiedy tylko dostrzegł mnie i Mitchie. Stałam wyżej od siostry i patrzyłam na nich uważnie. Sam uśmiechał się do mnie co odwzajemniłam. Popatrzyłam teraz na parę, którzy podobno mają być moimi biologicznymi rodzicami. Oboje byli zszokowani naszym podobieństwem - między mną, a Mitchie. Lecz to kobieta jako pierwsza doszła do prawdy. Spojrzała mi w oczy i powiedziała:

- Elena?

Srebrna PełniaWhere stories live. Discover now