1.5

361 54 62
                                    

Wyszedłem w innej bluzie niż planowałem od powrotu do domu. Czułem się coraz gorzej z tym, że obecność alkoholu na nadchodzącej imprezie była wręcz pewna, a moja matka nawet o tym nie wiedziała. Bałem się tego, że zaufałem złym osobom i zostałbym całkiem sam, gdyby komuś coś się stało, dlatego w stronę miasta szedłem bardzo wolno, jakbym w każdej chwili chciał zawrócić do domu. Palcami nerwowo obracałem pasek od ramiączka mojego plecaka, żeby zająć myśli czymkolwiek innym. 

Spotkania towarzyskie zdecydowanie nie były moją dobrą stroną. Moja matka nie wiedziała nawet o mojej fobii społecznej, dlatego od zawsze wysyłała mnie do miasta ze znajomymi, żebym się dobrze z nimi bawił. Podczas takich niezbyt przyjemnych wypadów nauczyłem się dusić to w sobie, dzięki czemu byłem w stanie rozmawiać z nieznajomym mi Jiminem. Od kiedy pamiętałem, próbowałem znaleźć sposób na pozbycie się tego strachu i uspokojenie rozszalałego serca, jednak wszystkie pomysły kończyły się klęską.

Po drodze do restauracji, w której mieliśmy się spotkać, zatrzymałem się pod jedynym znajomym mi blokiem i spojrzałem w górę. Nie widziałem wyraźnie, ale wydawało się, że okno w kuchni starszego było uchylone, a muzyka, której słuchał docierała do mnie z dużej odległości. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem. Tą samą piosenkę zatrzymałem chwilę wcześniej w odtwarzaczu na moim telefonie. Upewniłem się, czy na pewno nie leciała ona z moich słuchawek i poszedłem dalej, rezygnując z pisania do niego wiadomości. Zacząłem sobie wyobrażać, jak przygotowuje w małej kuchni kolację dla swojej dziewczyny i złapałem się za brzuch, w którym coś mnie zabolało. 

Widok szczęśliwego Jimina, który w kuchennym fartuchu niedbale zarzuconym na nagi tors gotuje dla ładnej azjatki, siedzącej na białym stole, wywołał u mnie okropne, znienawidzone uczucie. W tym momencie nie wiedziałem, komu zazdroszczę. Chłopakowi tego, że znalazł kogoś, o kogo może dbać, czy kobiecie, że ma tak idealnego kochanka. 

Wcisnąłem słuchawki głębiej we wściekłości na samego siebie i włączyłem bardziej agresywną muzykę, żeby uciszyć własne myśli przez resztę drogi. Czułem się jak w dramie, w której byłem postawiony na przegranej pozycji od samego początku. Jimin był bogatym dzieckiem, które miało idealne życie i pewnie dodatkowe zajęcia od najmłodszych lat, a ja byłem aspołecznym malarzem z wyjątkowym pechem do matematyki. Doskonale pasowałem do kanonu humanistów dwudziestego pierwszego wieku, tylko żaden z nauczycieli nie zdążył zauważyć mojego potencjału.

Wszyscy znajomi siedzieli przy stołach w małej restauracji, sprzedającej tradycyjny ramen. Wśród nich znajdowały się też osoby, które wyglądały na nieco starszych, ale tak samo zakręconych na punkcie sztuki współczesnej. Ich stroje różniły się od naszych prostych ciuchów, chociaż wcale nie miały większej ilości kolorów. Miejsce, które przeznaczyli dla mnie, znajdowało się na przeciwko jednego z nich. Miał krótkie, rozjaśniane włosy, okulary w grubych oprawkach i czytał w skupieniu jakąś zagraniczną książkę. Nie uczestniczył w rozmowie reszty, jednak słuchał ich przez cały czas i uśmiechał się, kiedy powiedzieli coś zabawnego. 

- Jeon Jungkook! - Przywitali mnie inni uczniowie, wyraźnie zadowoleni z tego, że udało mi się dotrzeć na miejsce. Wielu z nich zdążyło zauważyć, że dużo czasu zajmuje mi zbliżenie się do innych, więc nie rzucili się z pytaniami, tylko ze spokojem wrócili do swoich rozmów. Jedynie chłopak w okularach utrudnił mi relaksowanie się. Odłożył książkę i spojrzał na mnie ciepło. 

- Kim Namjoon. Miło mi. - Podał mi rękę nad małym stolikiem, a ja z wielkim trudem ścisnąłem ją w odpowiedzi. Czułem się bardzo nieswojo, kiedy przyglądał mi się z dziwnym zafascynowaniem, jednak postanowiłem nie robić z tym niczego i poddałem się woli znajomych. Siedziałem w moim fotelu w ciszy, dopóki jeden z nich nie zarządził przeniesienia się do klubu. Zaniemówiłem, słysząc, że grupa składająca się w większości z niepełnoletnich, tak po prostu chciała wejść na nocną imprezę, ale nikt nie podzielał mojego zdania. Szedłem za nimi, czując czyjąś obecność przy moim ramieniu, ale nie podniosłem wzroku ani razu, dopóki chłopak nie odezwał się pierwszy.

paper feelings | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz