2.3

309 55 7
                                    

Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że ramiona, w które się oddałem, tylko przez chwilę sprawiały wrażenie ulgi i ciepła. Tak naprawdę skóra Jimina była nienaturalnie chłodna, chociaż wcale nie chciałem tego komentować. Błogi spokój był złudzeniem, bo nieznana mi osoba nie potrafiła zapewnić mi poczucia bezpieczeństwa, którego tak bardzo potrzebowałem. Wtuliłem swoją twarz w zagłębienie, między jego szyją, a ramieniem i zacząłem niekontrolowanie szlochać.

- Nie wiem, co takiego się stało, ale chodźmy stąd, dobrze? - Zapytał się cicho, posyłając wściekłe spojrzenie w stronę ludzi w samochodzie. Nie czekał na moją odpowiedź. Objął mnie ramieniem pocieszająco i odwrócił nas od mojego domu. - Wrócimy do mnie. Nie bój się.

Pokiwałem nieznacznie głową, na co posłał mi idealny, dziecięcy uśmiech i ścisnął moje ramię współczująco. Wyczuł, o co mogło mi chodzić, ale nie dopytywał o szczegóły, bo było to zbyt brutalne, nawet przy jego szczerym charakterze. Byłem mu za to niezmiernie wdzięczny i tylko dlatego zgodziłem się iść do jego mieszkania, mając nadzieję, że kobieta w samochodzie nie zwróci uwagi na nasze oddalające się sylwetki. 

Przez całą drogę powrotną nie byłem w stanie powstrzymywać płaczu, więc przytulałem się do ramienia starszego i dziękowałem, że nie odpuścił dzisiejszego wieczoru. Mógłby poświęcić weekend na spotkania z przyjaciółmi, z którymi spędzał każdą przerwę, a jednak wybrał moje niezbyt ciekawe towarzystwo. To, w jaki sposób próbował mnie uspokoić, było niezmiernie urocze. Po raz pierwszy spotkałem osobę, która tak bardzo się o mnie martwiła, nawet, jeśli widziałem, że nie było to do końca szczere. 

Nie zauważyłem dokładnie, w której chwili udało nam się dotrzeć na miejsce. Zapach Jimina sprawił, że mój umysł wyłączył się na moment, ruchy stały się mechaniczne, a myśli znacznie się uspokoiły. Czerwonowłosy przerwał ten stan dopiero wtedy, kiedy oddalił się, by zdjąć z moich ramion dość ciężki plecak. 

Tym razem mogłem w pełni przyjrzeć się jego zmartwionym rysom. Usta wykrzywił w najdelikatniejszym uśmiechu, jednak smutne spojrzenie, jakim mnie obdarzył, sprawiło, że spuściłem wzrok na własne buty. Znowu zostaliśmy sami na noc, mając do dyspozycji to samo, królewskie łóżko. Tym razem byłem całkowicie świadomy oraz wiedziałem, że starszy potrafił posunąć się dość daleko, tak, jak to zrobił przy nauce tego samego wieczoru.

- Pójdę się przebrać. - Szepnąłem zdenerwowany, rozmyślając o sytuacji, w jakiej się znalazłem. Byłem przekonany, że Jimin nie będzie chciał być ze mną, jednak chciałem spróbować swoich sił. Był pierwszą osobą, która mi się spodobała w moim krótkim i nudnym życiu, dlatego nie wybaczyłbym sobie, gdybym tego nie wykorzystał.

Zamknąłem drzwi do łazienki, żeby przebrać koszulkę w tą od piżamy i przyjrzeć się swojemu ciału w dużym lustrze ściennym. Nie byłem aż taki chudy. Starałem się dbać o swoje mięśnie dla lepszych rysunków, dlatego wyglądałem całkiem dobrze. Mięśnie na rękach i nogach odznaczały się pod skórą, a moje przedramiona zdobiły żyły, które zaczęły pojawiać się przez hormony i nadmiar męczących ćwiczeń. Odwróciłem się bokiem, żeby ocenić, czy moje pośladki nadają się do czegokolwiek, a na policzki wkradł się delikatny rumieniec. Jeśli nie chciałem być postrzegany jako gej, to zdecydowanie nie mogłem zachowywać się, jak gej.

Ale może potrzebowałem tylko trochę czułości, którą Jimin był w stanie mi podarować tego jednego wieczoru...

Tak szybko, jak ta myśl pojawiła mi się w głowie, wybiegłem z łazienki, niedbale zarzucając na siebie luźną górę. Nie mogłem pozwolić na to, żeby moja wstydliwa natura przejęła nade mną kontrolę. Straciłbym wtedy szansę na przetestowanie umiejętności człowieka, którego kochałem rysować pod każdym kątem i w każdym świetle. Wszedłem do sypialni, w której stał tyłem do mnie, ubrany w duże, treningowe szorty, zza których wystawała tasiemka bokserek.

paper feelings | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz