4.3

188 30 14
                                    

- Hyung! - Krzyknąłem i bez zastanowienia poderwałem się z trawnika, by podbiec do mężczyzny i przytulić go z całej siły. Jin wyglądał dużo lepiej, niż wcześniej, jego skóra nabrała już barwy, a rany i sińce z rąk zaczęły schodzić i miał tylko jeden opatrunek w okolicy lewego łokcia.
Objął moje ramiona, jednocześnie sprawdzając, ile urosłem od naszego ostatniego spotkania. Widziałem go tylko raz od momentu, w którym Jimin uciekł z Busan, a do tego było to nasze pożegnanie przed jego przeprowadzką. Nie spodziewałem się, że po roku spotkam go w ogromnym Seulu, zamieszkałym przez tłumy.

- Widzę, że zdecydowałeś się na tę samą uczelnię, co Namjoonie. - Uśmiechnął się ciepło i pogłaskał mnie delikatnie po głowie. Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, po czym cicho stwierdził, że bardzo wydoroślałem.

- Przepraszam, że wam przerywam, ale kim on jest? - Nieświadomy model zawołał spod drzewa, przy którym bezustannie siedział w przyjętej wcześniej pozycji. Obaj odwróciliśmy się w jego stronę zdziwieni, ale starszy nie marnował czasu i od razu podszedł się przedstawić. Cieszyłem się, że wręczył mnie w tym, ponieważ sam nie potrafiłem go określić żadnym mianem. Nie był tak blisko, jak przyjaciel, ale często zachowywał się w stosunku do mnie, jak starszy brat. Wiedziałem, że mogłem na nim polegać aż do momentu, w którym zniknął z naszego poprzedniego miasta.

- Co tu robisz? - Usiadłem w miejscu, w którym rysowałem Taehyunga i wziąłem do ręki odrzuconą kartkę i grafit, by dopracować szkic. Nie zostało mi już dużo, resztę i tak zamierzałem dokończyć na spokojnie w akademiku, a chciałem zabrać Seokjina na kawę, żeby odbudować naszą relację.

- Nie wiem, czy pamiętasz, jak pokłóciłem się z Joonem w barze. Nigdy nie zapomnę twojej przestraszonej twarzy tego dnia, naprawdę się przejąłeś. - Powoli zajął miejsce tuż obok mnie, żeby przyjrzeć się temu, co rysowałem, przy czym wyciągnął na chwilę telefon. Moje uszy pokryły się różem, kiedy starszy delikatnie pociągnął za nadmiar skóry na moim policzku. - Kazałem mu iść na studia do Seulu, bo marnował swoją przyszłość, sprzedając na lewo narkotyki. Nie powiedziałem wtedy, że ja zamierzam przeprowadzić się tu z nim.

- O kim mówisz? - Zapytał ciekawski Taehyung z dziwnym błyskiem radości w oczach. Zanotowałem na odwrocie, żeby dodać ten szczegół do skończonej pracy, ponieważ idealnie kontrastował z ogólną dramaturgią i melancholią sceny. Jin odwrócił się w moją stronę, jakby pytał o moje pozwolenie na odpowiedź.

- O moim chłopaku. - Uśmiechnął się szczerze i szeroko. Musiałem przyznać, że teraz dokładnie widziałem, dlaczego Namjoon wybrał akurat jego. Znałem anielski charakter Jina, ale teraz, gdy jego stan zdrowia znacznie się poprawił, miałem wrażenie, że rozmawiam z najprzystojniejszym mężczyzną, jaki kiedykolwiek chodził po Ziemi.

W tym samym momencie usłyszeliśmy, jak ktoś próbuje złapać równowagę i wszyscy odwróciliśmy głowę w stronę hałasu. Zgodnie z moimi przypuszczeniami, Namjoon był w centrum uwagi innych studentów, gdy niezręcznie poprawiał okulary w grubych, czarnych oprawkach. Z dłuższymi włosami, które tworzyły już grzywkę wokół jego czoła, wyglądał dużo lepiej. Pobyt w Seulu zmienił ich obu na lepsze.
Seokjin zadzwonił do niego, by zaoszczędzić mu wstydu i powiedzieć mu, gdzie ma iść, a ja odwróciłem się w stronę podekscytowanego Taehyunga.

- Nawet o tym nie myśl.

- Wspieram was całym swoim sercem! Szanuję to, że nie boicie się ludzi, naprawdę. Jestem całkowicie hetero, ale wspieram wszystkie osoby nieheteronormatywne. - Wykrzyczał, okropnie jąkając się przy wymawianiu ostatniego słowa. Uderzyłem z całej siły otwartą dłonią w swoją twarz z zażenowania. Właśnie z tego powodu nie chciałem mu powiedzieć, że jestem cholernie zakochany w innym chłopaku.

- Dobry z ciebie chłopak. - Usłyszałem uroczy śmiech Jina, który mierzwił włosy zadowolonego Tae. Gdyby nie to, że Seokjin był dużo starszy i przeżył zdecydowanie więcej, zaśmiałbym się, że brzmi jak stara ciotka. Szanowałem jednak to, jak dużo szpitali zwiedził w całym swoim życiu.

Zaprosiłem całą trójkę do kawiarni. W tym miesiącu mogłem jeszcze sobie na to pozwolić, ale od następnego musiałem rozejrzeć się za pracą, ponieważ przelewy od matki zdecydowanie nie wystarczyły nawet na jedzenie w tak wielkim, nastawionym na turystykę mieście. Miałem jeszcze resztę oszczędności z poprzedniej pracy, gdzie zarabiałem tylko na wydatki związane ze studiami. Usiedliśmy przy czteroosobowym stole, Seokjin obok swojego ukochanego, a ja przy Taehyungu, przyciśnięty do okna. Kazałem im wybrać, co chcą, ale do wykonania zamówienia wysłałem Tae z raczej oczywistych powodów.

- Jestem prawie pewien, że Jimin studiuje na tym samym wydziale, co ja. - Zagadał Namjoon, szukając czegoś w swojej torbie, która, jak zwykle, idealnie pasowała do jego monochromatycznego stroju. Przetworzyłem jego słowa w głowie kilka razy, skupiając swoją uwagę na białej, pociętej koszulce, którą miał na sobie blondyn pod swoim fartuchem.To była ta sama, którą założył, gdy odbierałem mojego jednorazowego modela kilka godzin wcześniej.

- No dobra, teraz mu nie wierzę, że jest hetero. - Westchnął Seokjin zamyślony, wpatrując się w plecy jąkającego się studenta.

- Co? - Zawołałem zdecydowanie zbyt głośno, uderzając w stolik otwartą dłonią, przez co zwróciłem na siebie uwagę ludzi z całego pomieszczenia. W tym momencie udało mi się jednak na chwilę o nich zapomnieć i skupić się na mężczyznach przede mną.

- Jin ma rację, nie ma opcji, żeby on był hetero.

- Chodzi mi o to, co powiedziałeś ty. - Warknąłem niebezpiecznie, sprawiając jednocześnie, że najmłodszy z moich rozmówców, który już do nas wrócił, śmiertelnie się mnie przestraszył. Wspomniany przeze mnie Namjoon tylko spokojnie poprawił okulary i powtórzył, zwracając się już do wszystkich przy naszym stole.

- Twój ukochany studiuje tutaj z nami.

Jedynym głosem, przerywającym ciszę, która nastąpiła po jego słowach, był Yoongi, który zawołał nas do odebrania naszych pierwszych napojów. Seokjin cicho wstał ze swojego miejsca, żeby je przenieść, podczas gdy my zamarliśmy w swoich miejscach. Tae był w szoku, ale z jego oczu wyczytałem, że chciał nam pomóc. Mi pomóc.

Teraz, gdy usłyszałem, jak blisko mnie był, nie wiedziałem, czy na pewno chcę go zobaczyć. Po ilości przepłakanych nocy, kłótniach z matką i samotnie spędzonych burzach, nadal za nim tęskniłem, ale miałem mu za złe, że nie odezwał się do mnie, nie przeprosił. Nie było go wtedy, kiedy najbardziej go potrzebowałem. Nauczyłem się żyć bez niego, jednak  nienawidziłem niewyjaśnionych sytuacji i chciałem z nim o tym porozmawiać.

Jakaś część mnie nadal tęskniła za Jiminem. I właśnie tę część zauważyła reszta, gdy przyglądali się mojej reakcji, a przynajmniej tak sądziłem, patrząc na ich twarze przepełnione szczerym współczuciem. Poprawiłem się na swoim miejscu, przecierając oczy, żeby się uspokoić myśli i nie przejmować się tym w tamtej chwili.

- Przepraszam. - Westchnąłem, podpierając twarz na dłoni z bezsilności.

- Nie ma sprawy. - Powiedział zagadkowo Tae, siadając zaraz obok mnie i obejmując ciasno moje ramiona. Dotknął nosem mojego policzka, prowokując tym samym Yoongiego do posłania nam wściekłego spojrzenia. - Ale o co chodzi z tym twoim 'ukochanym'?

-----

//Mnie tu nie ma co nie

paper feelings | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz