2.1

346 55 18
                                    

Obudziłem się w nieznanej mi sypialni z potwornym bólem głowy i suchym gardłem. Przełknąłem ślinę, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wskazówek na to, gdzie byłem. Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, były moje ubrania, leżące na podłodze w całym pokoju i dwie tabletki na półce obok mojej głowy. Na karteczce przy nich była informacja "Na ból głowy", przyklejona do szklanki z wodą.

Nie ważne, jak długo o tym myślałem, nie mogłem przypomnieć sobie, jak znalazłem się w tamtym miejscu. Miałem tylko nadzieję, że moja matka jeszcze o niczym nie wiedziała, bo mógłbym pożegnać się z telefonem i spacerami do późnego wieczora, na które mi pozwalała.

Najbardziej jednak zastanawiało mnie, co stało się w nocy w łóżku. Nie bolały mnie tyły, a jednak na sobie miałem tylko bokserki i to w dodatku nie moje. Kilka razy pojawiła się w mojej głowie myśl, że może to ja byłem wtedy na górze, ale było to mało prawdopodobne, skoro w wieku siedemnastu wiosen nadal wstydziłem się dotknąć mojej męskości, a co dopiero wcisnąć ją komuś między pośladki. 

Spodnie leżące między moimi ciuchami zdecydowanie nie należały do dziewczyny, stąd myśl o tym, że skończyłem w łóżku jakiegoś chłopaka. Wstałem z miękkiego materaca w przerażeniu i ubrałem się, sprawdzając każdy mięsień, czy na pewno działał poprawnie. Nie miałem pojęcia, jak powinna czuć się osoba na kacu po seksie, jednak stosunek, a przynajmniej ten na filmach, wyglądał na wyczerpujący. Zajrzałem przed wyjściem do szafy, gdzie, zgodnie z moimi podejrzeniami, znalazłem tylko męskie ciuchy i rzeczy. 

Szczerze bałem się wyjścia z pokoju, więc przeciągałem wszystkie czynności do maksimum. Upewniłem się, że drzwi są zamknięte, zrobiłem trzy bardzo męczące pompki, wziąłem każdą z pozostawionych tabletek osobno i wypiłem wodę ze szklanki. Sprawdziłem, czy wyskoczenie przez okno byłoby dobrym pomysłem, ale na widok koron drzew i bardzo odległego chodnika zrezygnowałem i odwróciłem się twarzą w stronę drzwi. Zamknąłem oczy, żeby wziąć głęboki wdech, jednak zanim zdążyłem to zrobić, do środka wszedł właściciel mieszkania. Moje czoło cudem uniknęło bliskiego spotkania z drewnem, dlatego zwinnie odskoczyłem do tyłu, jednak moja noga zawinęła się w spodnie na ziemi i uderzyłem o dywan. 

Tak bardzo czekałeś na ból tyłka to masz, idioto. 

Uniosłem nieśmiało wzrok i ujrzałem zmartwione spojrzenie Jimina, który wyciągał już przed siebie dłoń, żeby pomóc mi wstać. Mój zmęczony mózg powoli zaczynał łączyć fakty, dodałem dwa do dwóch, wyszło mi pięć, wziąłem głęboki oddech i pisnąłem z przerażenia, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość. 

- Co robiliśmy w nocy? - Spytałem szczerze, zasłaniając oczy dłonią. W ich kącikach krążyły łzy, dlatego unikałem wzroku starszego, chcąc jak najszybciej doprowadzić do końca rozmowy. 

- Nic, co by się Tobie nie spodobało. - Uśmiechnął się niewinnie i znienacka przybliżył się do mnie, żeby objąć moje biodra ramieniem. - Więcej ci nie powiem, bo jeszcze będę musiał uznać, że zapomniałeś... - Wypchnął do przodu dolną wargę i poprowadził mnie do kuchni, w której czekało przygotowane śniadanie. Nie było duże, ale mój żołądek postanowił nie narzekać i zabrać się za jedzenie. 

-----

W następny piątek, kiedy szykowałem się do wyjścia, moja matka weszła do pokoju z dziwnym uśmiechem na ustach. Nie był to szczery wyraz twarzy, rzadko okazywała emocje inne niż przygnębienie, dlatego od razu zwróciłem na to uwagę i uniosłem jedną brew. Usiadła na końcu łóżka, kładąc świeżą piżamę na moim plecaku. Zanim jednak zdążyłem zapytać się, po co to robi, przyłożyła zadbany palec do swoich bladych ust i uciszyła mnie od razu, tak, jak robiła to od kiedy się urodziłem. 

- Myślałam, że może poszedłbyś spać do Jimina dzisiaj, co ty na to? - Zapytała, odwracając wzrok na pogniecioną koszulkę. Lekkim, uwodzicielskim ruchem wyprostowała zgniecenie i zarzuciła jedną nogę na drugą, żeby uzyskać silniejszą postawę od tej należącej do mnie. Nie chciałem u niego spać. Wiem o tym, że ma kogoś i pewnie wolałby spać z tą osobą, zamiast zawstydzonego licealisty, który nigdy się nawet nie całował. - Już z nim rozmawiałam. Nie będzie miał nic przeciwko. - Dodała, jakby czytając mi w myślach.

- Mamo, ja naprawdę... - Zacząłem mówić, ale mój głos zaczął się niekontrolowanie łamać. Od poprzedniego weekendu tak się działo. Bałem się czerwonowłosego bardziej niż przed pierwszą lekcją matematyki w jego domu. Oczywiście, udało mu się dwa razy w ciągu tygodnia przekonać mnie do nauki, jednak za każdym razem szliśmy do kawiarni na przeciwko wyjścia z naszej szkoły, zamiast do jego mieszkania. Przez cały ten czas mówił o tym, że byłem bardzo szczęśliwy i zaborczy w nocy oraz o tym, że praktycznie nie chciałem się od niego oderwać. Moje policzki płonęły, kiedy tylko o tym wspominał, dlatego unikałem całej jego egzystencji i całkiem dobrze mi to wychodziło. 

- To nie była prośba. Śpij u Jimina. - Powiedziała miękko i wstała, żeby wyjść z pokoju. Zostawiła po sobie tylko delikatny pocałunek na moim policzku i nieprzyjemne uczucie w żołądku, które zwiastowało coś naprawdę złego. Chwyciłem swoją czarną bluzę, która poprzednim razem tak ślicznie zakrywała jego ciało. Nie miała na sobie już jego uspokajającego zapachu, który zostawił, gdy siedział w niej przez cały wieczór, ale miałem nadzieję, że będzie chciał zrobić to jeszcze raz. 

-----

Przez całe zajęcia unikałem czerwonej głowy i ukrywałem się w każdym znanym mi miejscu w dużym budynku. Myślałem, że moja matka kłamała, żeby mnie podpuścić, bo nawet nie miała kontaktu z licealistą, ale nawet jeśli tak było to wolałem nie kusić losu już bardziej.

Sam Jimin pisał do mnie kilka razy, pytając, czy wszystko w porządku i dlaczego nie przyszedłem do szkoły, więc byłem pewien, że nie udało mu się mnie złapać na korytarzu. Postanowiłem, że chociaż przez telefon będę udawał, że go nie unikam, a popołudniu wyjdę ze szkoły znowu pod sam koniec przerwy, żeby nie znaleźć się w tym samym tłumie, co on, bo to oznaczało mój koniec.

Niestety, kiedy wyszedłem przez bramę i chciałem założyć słuchawki na uszy, wpadłem na kogoś niższego, kto oparty plecami o mur, czekał na czyjeś przybycie. Spojrzałem w dół i prawie zakrztusiłem się swoim powietrzem, bo moja twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od jego idealnie pulchnych ust. Kusiło mnie, żeby sprawdzić, czy naprawdę są takie miękkie, na jakie wyglądają, chociaż doskonale wiedziałem, że nie powinienem tego robić. Zamiast tego odsunąłem się na kilka kroków, żeby pozwolić moim płucom na normalne funkcjonowanie.

Poszedłem z nim, mimo moich obaw i lęków, które obudził we mnie uśmiech mojej matki. Naprawdę nie chciałem, żeby coś się stało, a zwłaszcza, jeśli miała się przez to dowiedzieć o tamtej nocy u chłopaka.

W trakcie spaceru Jimin starał się uspokoić moje nerwy, bo zauważył, że coś mnie zdenerwowało. Tym razem prawie nie odpowiadałem na jego pytania, pogrążając się w myślach o matce i swoim domu. Nie chciałem go niepokoić, jednak sam zdążył zorientować się, że stało się coś, przez co na pewno nie będę w stanie skupić się na nauce.

Nasze ramiona nieustannie uderzały o siebie, jednak zupełnie to ignorowaliśmy, a przynajmniej czerwonowłosy nie miał z tym żadnego problemu. Podśpiewywał jakąś balladę usłyszaną z przejeżdżającego samochodu, więc przestał wymuszać na mnie rozmowę, ale tak czy inaczej pilnował mnie niczym wierny pies. Zdziwiło mnie to, że nie jest odwrotnie, czyli nie starał się na siłę mnie pozbyć, żeby mieć wolny piątek.

Na murze budynku, w którym mieszkał, pojawił się rysunek obumierającego kwiata, wyglądający na odpowiedź dla poprzedniego rysunku z drugiej strony drzwi, przedstawiającego dwie silne, zależne od siebie rośliny.

-----

//Dzisiaj poskakaliśmy sobie trochę po czasoprzestrzeni, przepraszam za to

//Mam nadzieję, że nie utrudniło to czytania, bo musiałem ominąć nic nie wnoszące fragmenty tekstu, które prędzej czy później i tak zostaną streszczone i wytłumaczone, bo jestem kochany i lubię mieszać <3

//Następny za trzy dni, tak, jak zawsze!

paper feelings | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz