2.6

346 48 13
                                    

Podniosłem jego nieprzytomne ciało niczym pannę młodą i z lekkimi problemami przeniosłem je na łóżko, które nadal nie zdążyło ochłodzić się po naszym wyjściu. Podczas spaceru pomyślałem o tym, że muszę wziąć się za siebie i zacząć chodzić na siłownię, w razie, gdyby coś takiego miało się jeszcze kiedyś powtórzyć. Nie byłem bardzo chudy, ale niesienie starszego przysporzyło mi wiele problemów.

Nie miał gorączki, ale był wyczerpany. Dopiero wtedy mogłem przyjrzeć się jego twarzy, na której zobaczyłem skutki niejedzenia i braku snu. Oczy miał podkrążone, spuchnięte, a usta boleśnie sine, czego nie widziałem jeszcze dzień wcześniej. Jego cera była w okropnym stanie. Wyglądał, jak upadły anioł, który męczył się w zwykłym, grzesznym świecie ludzi, ale nie mógł od niego uciec.

Odsunąłem czerwoną grzywkę, która przykryła zamknięte powieki i usiadłem tuż obok niego, żeby móc kontrolować jego niestabilny oddech. Czułem się źle z tym, że nie wiedziałem, jak mogłem mu pomóc. Siedziałem na brzegu materaca w niezwykle niewygodnej pozycji, trzymając nogi na ziemi, żeby nie zabrudzić czystej pościeli butami, których nie zdążyłem nawet zdjąć. Z plecaka, odrzuconego na podłogę, wyciągnąłem szkicownik i grafit, żeby zabić czas, który miałem spędzić w bezruchu. Co jakiś czas odwracałem się na starszego, sprawdzając, czy nie budzi się ze swojego stanu, jednak spał nieruchomo z lekko otwartymi ustami. Rysowałem jego twarz taką, jaka była, jednak kartki nigdy nie były w stanie w pełni oddać jego piękna. Nie ważne, ile kolorów użyłem, nigdy nie potrafiłem osiągnąć tej głębokiej czerwieni, więc zostałem przy czarno-białych szkicach, które w zupełności wystarczyły.

Skończyłem po długim czasie i postanowiłem zostawić rysunek na szafce, jako prezent przeprosinowy dla chłopaka za zniszczony weekend. Zrobiłem to, po czym spakowałem zeszyt i pochyliłem się, by sprawdzić oddech chłopaka. Nie wyczułem nic na swoim policzku, więc przestraszony chwyciłem go za nadgarstek, szukając palcem wskazującym pulsu, ledwo wyczuwalnego pod chłodną skórą.

Chciałem puścić jego małą dłoń i zacząć go budzić, ale mi na to nie pozwolił. Powolnym ruchem złapał moje przedramię i przyciągnął do siebie, obejmując moją rękę i zostawiając mnie pochylonego w pół nad łóżkiem.

- Jimin, puść, zrobię Ci coś do picia... - Zacząłem, próbując delikatnie uwolnić się z jego uścisku, jednak nie byłem w stanie dokonać tego bez użycia siły. Chłopak był wyczerpany i w złym stanie, ale nadal miał siłę w pozostałych mięśniach, które zdążył zrobić przed tą dziwną, niepotrzebną głodówką. - Jimin...

- Jesteś ciepły. - Szepnął półgłosem, przyciskając moją dłoń do swojego torsu i wydawało się, że miał znowu zasnąć, jednak nie pozwoliłem mu na to. Oswobodziłem się i poszedłem do kuchni, żeby nalać mu trochę wody. Po drodze zdjąłem też buty, żeby położyć się obok niego i ogrzać go swoim ciałem.

- Wypij wodę. Potrzebujesz elektrolitów, żeby stanąć na nogi. - Powiedziałem, wchodząc do pokoju, jednak zastałem Jimina siedzącego na brzegu łóżka w pochylonej pozycji. Wyglądał, jakby miał w każdej chwili spaść na podłogę, dlatego usiadłem zaraz za nim i kręcąc głową, pomogłem mu oprzeć się plecami o mój tors, żeby mógł bezpiecznie napić się z delikatnej szklanki. - Wybacz, ale nie znalazłem słomek. - Przeprosiłem szczerze, obejmując go w pasie i przyciągając bliżej, żeby móc całym ciałem wyczuć jego oddech, który poprawił się od mojego wyjścia.

- Myślałem, że poszedłeś do domu. - Przyznał cicho, biorąc szklankę drżącymi rękoma i wypił kilka wyjątkowo małych łyków. Lepsze to, niż gdyby miał siedzieć z pustym żołądkiem, po zwymiotowaniu. Nie chciałem, żeby przeze mnie miał problemy z przełykiem, które groziły, gdy wymiotował małą ilością jedzenia. - Chciałem sprawdzić, czy jeszcze tu jesteś. - Dodał zakłopotany, poprawiając się w moich ramionach. Widocznie było mu wygodnie, dlatego nie kładł się z powrotem na chłodniejsze poduszki.

- Wyjdę, jak poczujesz się lepiej. - Jego telefon nagle zaczął dzwonić, jednak starszy zamknął oczy i przytulił policzek do mojego torsu, ignorując głośny dzwonek. Miałem zapytać dlaczego nie odbiera, ale po otworzeniu ust i wydaniu z siebie pierwszej sylaby mruknął cicho "dokończ i nie żyjesz", więc wolałem zostać cicho i przytulić go do siebie.

Dla mnie takie tulenie było bardzo intymnym posunięciem i moje serce przez cały czas biło zdecydowanie szybciej, niż powinno. Moje policzki dopasowały się do jego włosów, a od całego mojego ciała biło dziwne ciepło, które ogrzewało zmarzniętego chłopaka. Wiedziałem, że po jakimś czasie taka pozycja stanie się dla mnie niezbyt wygodna i będę zmuszony ją zmienić, mimo, że naprawdę tego nie chciałem. Telefon Jimina znowu zaczął dzwonić, ale starszy zasypiał już w moich objęciach, więc nie zareagował na dźwięk swojej komórki. Po trzecim nieodebranym połączeniu tajemniczy rozmówca odpuścił, pozwalając nam na odpoczynek po ciężkim dniu, który dopiero się zaczynał.

Ostrożnie odsunąłem się od licealisty, kładąc jego głowę na poduszki i przykrywając go kocem, leżącym w nogach łóżka. Przykrycie było beżowe i bardzo miłe w dotyku, a w dodatku całkiem dobrze trzymało ciepło. Spałem pod nim podczas mojego poprzedniego pobytu w tym mieszkaniu, bo najwyraźniej zasnąłem na zwykłej kołdrze. Miałem zamiar wstać i pozwolić mu na spokojny sen, jednak nieprzytomnie sięgnął po moją rękę i przyciągnął mnie do siebie, przez co od razu zrezygnowałem i położyłem się obok niego.

Chwila, podczas której zamknąłem oczy, trwała o wiele dłużej, niż to planowałem. Zanim zasnąłem przy jego ciepłym ciele, dzwonek do drzwi zadzwonił niepokojąco głośno, zrywając mnie na równe nogi. Przestraszyłem się dźwięku, który, w przeciwieństwie do starszego, wybudził mnie z lekkiego snu. Nie wiedziałem, co robić, jak uciec od niespodziewanego gościa w nie swoim domu. Nie miałem serca uciec i zostawić Jimina samego, ani kazać mu wstać, mimo, że potrzebował odpoczynku i było to po nim widać.

Zanim wstałem z łóżka i dokonałem wyboru, zamek został przekręcony i otwarty, a do środka wszedł jakiś mężczyzna o niezwykle przyjaznym głosie i zawołał właściciela mieszkania po imieniu.

- Śpi. - Wydusiłem nieswojo, próbując przełknąć ogromny kamień, który utworzył się w moim gardle i uniemożliwiał mi normalne oddychanie. Wyszedłem z sypialni prosto na gościa w luźnych ubraniach. Był odrobinę wyższy niż ja, ale wyraźnie dorównywałem mu masą moich mięśni. Po krótkiej obserwacji byłem skłonny podsumować, że nasze ciała wyglądały bardzo podobnie, a Jimin miał najwyraźniej całkiem dobry gust.

- O, widzę, że w końcu kogoś sobie znalazł. - Skomentował z szerokim uśmiechem przybysz i zajrzał przez moje ramię do środka. Nie zobaczył tam żadnych dowodów zbrodni, a jedynie spokojnie oddychającego chłopaka, więc odetchnął z ulgą i wrócił do poprzedniej pozycji. - Jestem Hoseok, jego... - Zrobił przerwę, podczas której ostrożnie wyciągnął rękę w moją stronę i zadrżał niemalże niezauważalnie. - Przyjaciel. - Posłał mi mniejszy, bardziej nieśmiały uśmiech i wycofał się, gdy bardzo lekko odwzajemniłem uprzejmość.

- Jungkook. - Przedstawiłem się, ale poczułem, że czeka na więcej. Nie ruszał się ze swojego miejsca. Obserwował mnie bardzo uważnie, jakby myślał, jak zachęcić mnie do powiedzenia czegoś jeszcze, więc kaszlnąłem nieznacznie i otworzyłem usta, ale nic nie przeszło mi przez gardło. Kim tak naprawdę dla niego jestem? - Jego uczeń. I znajomy.

- Wątpię. Minnie nigdy nie śpi z byle kim. - Zaśmiał się głośno, wybudzając chłopaka śpiącego za moimi plecami. Ten przetarł słodko oczy i podniósł się, żeby znaleźć źródło hałasu, lokalizując swój budzik w ciągu kilku pierwszych sekund. Podskoczył z radości, od razu powracając na ziemię i podbiegł do przyjaciela, żeby go przywitać. Rzuciło mi się w oczy ich nietypowe przywitanie, które składało się z delikatnego pocałunku i ściśnięcia dużych pośladków Jimina, więc zerwałem się z miejsca i po pozbieraniu swoich rzeczy, wyszedłem z mieszkania bez zbędnego zamieszania wokół mojej osoby.

Uznałem, że lepiej będzie, jeśli wyjaśnię to w szkole, zamiast zabawy w piąte koło u wozu. Świeże powietrze uderzyło mnie w twarz i sprawiło, że zacząłem myśleć o tym, czego byłem świadkiem.

Dlaczego Jimin zwymiotował jednym kawałkiem jajecznicy i dlaczego każdego dnia wydawał się mniejszy, delikatniejszy, jakby powoli znikał sprzed moich oczu?

-----

//Mam nadzieję, że ktokolwiek podejrzewa, co dzieje się w psychice Jimina.

//eldo

//Update: W piątek zostałem tatusiem (kota) i jestem przeszczęśliwy aaa

paper feelings | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz