2.2

329 51 12
                                    

Wbiegłem do mieszkania dużo szybciej, niż jego właściciel. Zrzuciłem buty bez najmniejszego problemu i skierowałem się od razu do kuchni, w której stał jedyny stół, nadający się do odrabiania lekcji. Jimin, oszołomiony moim nagłym wybuchem energii, dreptał za mną i uważnie przyglądał się temu, co robiłem.

- Odpowiedz mi teraz szczerze. Co robiliśmy w nocy tydzień temu? - Wyrzuciłem z siebie ze złością, chcąc pozbyć się jednego problemu z przepracowanej głowy. Rzuciłem plecak na stół, a sam usiadłem na moim ulubionym miejscu, na którym mogłem oprzeć się plecami o ścianę. Wbiłem w niego wściekłe spojrzenie, którego nawet do końca nie byłem świadomy.

- Nic. - Odpowiedział bezsilnie, wyciągając swój kolorowy długopis do poprawiania moich błędów. - Chcesz coś do jedzenia?

- Jak to... Nic. - Zaniemówiłem. Przez kilka dni chodziłem poddenerwowany, bałem się odezwać do innych ze względu na to, co "stało się", kiedy byłem pijany, a wszystko to po to, żeby dowiedzieć się, że nic między nami nie było. Moje ręce bezwładnie opadły wzdłuż mojego tułowia i oparłem się z bezradności o niewinne krzesło, które zatrzeszczało niebezpiecznie. - Mówiłeś, że mi się podobało...

- Mruczałeś przez sen. - Uśmiechnął się niewinnie, niczym małe dziecko, które opowiadało o swoim najnowszym prezencie. Jego oczy zniknęły pod postacią dwóch półkoli, co dodało jeszcze więcej uroku i przykuło moją uwagę.

- Byłem zaborczy... W nocy... - Wydukałem z ogromnym trudem, szukając w pamięci kolejnych argumentów do prowadzenia dalszej rozmowy.

- Masz naprawdę silne ręce nawet, jak śpisz! Byłem przekonany, że nawet się do mnie nie odwrócisz, a tymczasem całą noc obejmowałeś mnie i wtulałeś się w moją szyję.

- To dlatego nie chciałem się od ciebie oderwać? - Mój rumieniec obejmował już całe uszy, policzki i wspinał się po moim karku. Ba, nawet czerwona plamka pod szczęką, która pojawiała się tylko w wyniku ogromnego stresu, pokazała się w okolicy pieprzyka na mojej szyi. Wszyscy uznali, że dziś odwrócą się przeciwko mnie i dołożą się do moich przybywających problemów.

- Przytuliłeś mnie, a jesteś całkiem dużą i ciepłą kupą mięsa, więc nie potrafiłem cię obudzić. - Beznamiętnie uniósł umięśnione ramiona, nie zwracając uwagi na stan mojej twarzy. - Muszę przyznać, że mi też się podobało. Każdego dnia jestem skazany na marznięcie w tym cholernie wielkim łóżku w zupełnej samotności... Koniec, otwieraj podręcznik. - Przerwał nagle, a jego dłoń zaczęła drapać materiał obcisłych spodni w nerwowym geście. Nie pokazywał stresu tak bardzo, jak ja, jednak wyraźnie udzielił mu się mój negatywny nastrój.

Starałem się ruszyć do przodu z liczeniem, ale cyfry jakby mieszały się ze sobą bardziej, niż zwykle, a wykresy funkcji wydawały się nieczytelne, mimo, że były starannie drukowane. Mój wzrok ciągle uciekał w stronę zegara ściennego, jakbym czekał na coś, co miałoby mnie uratować. Mój roztrzęsiony umysł nadal wracał do wyrazu twarzy mojej rodzicielki, gdy tego samego ranka kazała mi zostać na noc u nowopoznanej osoby. Ten uśmiech był przepełniony rozpaczą, a nawet prośbą o pomoc, zanim będzie za późno. Co, jeśli była w niebezpieczeństwie, a ja siedziałem i w ciszy liczyłem zbyt trudne równania kwadratowe.

Moje oczy zostały w jednej chwili zasłonięte materiałem koszulki Jimina, kiedy usiadł w rozkroku na moich kolanach. Przestraszył mnie tym, ale nie miałem żadnego sposobu na ucieczkę, bo byłem całkowicie ograniczony przez meble i ścianę. Zarzucił chude ręce na moje szerokie ramiona i przyciągnął się nimi tak, że nasze krocza się stykały. Spojrzał na mnie z góry ze smutnym wyrazem twarzy i zaczął bawić się moimi włosami z tyłu mojej głowy.

paper feelings | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz