4.5

198 31 22
                                    

Miałem cholerne szczęście, że Yoongi siedział tego dnia w pracy od samego rana, bo jak tylko wstałem z łóżka zachciało mi się płakać i wbiegłem jak burza do pokoju Taehyunga, budząc go i porywając jedną z jego wielu przytulanek. Tę największą. Którą wcześniej trzymał w żelaznym uścisku. Postanowiłem zignorować rzecz usilnie chowaną pod poduszką zaraz po moim dramatycznym wejściu.

- Jeszcze raz, wolniej. - Westchnął ciężko, zachrypniętym i przemęczonym głosem. - Ukradłeś misia Yoongisia, bo wczoraj był zły obiad, a dzisiaj Twój współlokator ma dziwne pismo, dobrze rozumiem? - Zapytał, okropnie poirytowany mną i moim zachowaniem, ale nie miał siły, by jakkolwiek się ze mną sprzeczać.

- Mogłem wczoraj zrobić lepszy obiad i więcej zostawić, bo mu smakowało. - Byłem na granicy łez, wszystko działo się zbyt szybko. To, że mówiłem, że Jimin nic mi już nie zrobi, nie znaczy, że od razu będę w stanie się z nim spotkać i porozmawiać. - A jego pismo jest podobne do pisma tamtego chłopaka, o którym mówił Namjoon.

- Panikujesz. Dawaj misia. - Wyciągnął rękę w moją stronę i zrobił wściekłą minę, która wyglądała uroczo z podpuchniętymi powiekami i poranną, łóżkową fryzurą.

- Mówię prawdę! Pomóż mi! - Krzyknąłem, rzucając się na niego i wskakując na miejsce misia. Byłem zmęczony i śmierdzący, ale nagrzana pościel starszego od razu wydała mi się kusząca. Prysznic poczeka.

- Pośpimy jeszcze z godzinę i Ci pomogę. - Zacisnął uścisk wokół mojej klatki i wtulił się we mnie, jak w ulubionego misia, który, swoją drogą, był połowy mojego wzrostu. Chłopak przypominał ogromny, chodzący termofor. W zimie prawdopodobnie cała sypialnia ogrzewała się od jego skóry, łącznie z chłodnym ciałem blondyna, z którym mieszkał.

Zasnął po zaledwie kilku sekundach, podczas, gdy ja nie potrafiłem przestać myśleć o Jiminie. Nie miałem odwagi na to, by wejść do pokoju i zdjąć kołdrę z twarzy mojego współlokatora, żeby mieć pewność co do jego tożsamości, ani na to, by otwarcie spojrzeć mu w twarz, gdy przebywa jeszcze w dzielonej przez nas sypialni. Co prawda nie byłoby to dla mnie problemem, jeśli jedynym jego powodem byłby wstyd, ale wyglądało na to, że przechodził przez coś o wiele poważniejszego, niż myślałem na początku, dlatego respektowałem każdą jego decyzję. Nie było to wygodne, gdy nasze łóżka stały metr od siebie i rozdzielała je zupełnie pusta przestrzeń, jednak postanowiłem trzymać się swoich wcześniejszych postanowień.

Zamknąłem oczy, próbując za wszelką cenę zasnąć i przestać o tym myśleć, ale to było bardzo trudne zadanie. Może powinienem zająć się dzisiejszą domówką, na którą zostaliśmy  zaproszeni. Może to odpowiednia chwila, by nauczyć się pić z umiarem i zapomnieć na moment o sprawie z Jiminem.

Może.

Może mówienie o zapomnieniu jest dużo prostsze niż samo działanie. Tak naprawdę powinienem to rozstrzygnąć raz na zawsze, by nie cierpieć dłużej. Wrócić do pokoju i zedrzeć koc ze swojego śpiącego współlokatora, albo stanąć z nim twarzą w twarz i przedstawić się kulturalnie.

Nie byłem w stanie zrobić tego od początku roku. Nie mogłem zajrzeć, kiedy zacząłem wątpić.

Nie mogłem nawet wejść do swojego pokoju, gdy Tae uznał, że tam idzie i mam czuć się jak u siebie na jego łóżku. Wykiwał mnie w tamtym momencie i zostałem na lodzie, czekając na powrót metr siedemdziesiąt cztery chodzącej groźby.

Na kilka godzin miałem tylko kilka kartek i jakiś mały ołówek. I chociaż nie chciałem się tu czuć zbyt pewnie, cieplutkie misie i całkiem przyjemny kolor ścian w pokoju trochę mi pomógł. Yoongi tak czy inaczej był w pracy, więc miałem chwilę odpoczynku od ludzi wraz z okazją do poćwiczenia rysunku, której i tak nie zdążyłem wykorzystać, bo zacząłem myśleć jeszcze bardziej intensywnie, niż wcześniej.

- Jestem pojebany, od kilku godzin tylko leżę w nieswoim łóżku i myślę nad tym, co powinienem zrobić. - Powiedziałem sam do siebie okropnie niskim głosem, nie ruszając się ze swojej pozycji.

- Masz rację. Nie idziesz do Jina wieczorem?

Podskoczyłem przerażony i usiadłem w jednej chwili na łóżku przodem do drzwi. Yoongi wszedł do środka i odłożył swoje rzeczy na stolik. Nie ruszyła go moja obecność w pokoju, wręcz przeciwnie, zaczął rozmowę inaczej, niż sobie to wyobrażałem.

- Idę... - Odpowiedziałem, przyglądając się, jak wyciąga mleko czekoladowe z lodówki i rzuca nim w moją stronę. Wziął też drugi kartonik dla siebie i położył się na łóżku zaraz obok mnie.

- Nawet nie podziękujesz? Dzieciaki... W zamian możesz mi pomóc ubrać się jakoś lepiej. Taehyungie kazał mi iść na tę głupią imprezę i nie zamierzam iść w spoconych ciuchach po całym dniu pracy. - Powiedział, przebijając słomką delikatną membranę i oparł głowę o miśka, żeby móc pić zimny napój.

-----

Okazało się, że Tae zostawił mnie samego, więc po dwóch godzinach spędzonych z coraz mniej przerażającym blondynem poszedłem do domu moich przyjaciół, żeby pomóc im w ostatnich przygotowaniach. Dobrze, że wcześniej przysłali mi wiadomości z dokładnym adresem, bo inaczej musiałbym czekać przez ponad godzinę na Hoseoka, który obiecał przyjść po Yoongiego tuż przed dziewiętnastą. Pewnie musiałbym znosić ich klejenie się do siebie, co było stanowczym nie-nie w moim przypadku i wolałem biegać po zapomniane przekąski albo brakujący alkohol.

Zostałem jednak przywitany przez chłopaków, kiedy wszystko było już dopięte na ostatni guzik, więc Seokjin z radością zaczął oprowadzać mnie po ich dwupiętrowym apartamencie.

- Na początku było mu ciężko się przyzwyczaić, ale po pierwszej imprezie się rozluźnił. - Uśmiechnął się szeroko, podczas, gdy ja z zainteresowaniem oglądałem niezliczone zdjęcia w ramkach, które, dla bezpieczeństwa, ułożone były w kartonie w sypialni. Większość z nich przedstawiała Jina w różnych miejscach i sytuacjach, w lepszym i gorszym stanie fizycznym. Na niektórych pojawiał się też Namjoon ze swoimi dołeczkami, obejmujący czule ramiona starszego od siebie chłopaka.

- Cieszę się, że robimy te domówki. W ten sposób jestem jeszcze bardziej popularny, nawet, jeśli nie studiuję. - Oślepił mnie swoim zniewalającym uśmiechem i westchnął cicho, kierując się w stronę wyjścia z pomieszczenia. Jako jedyne zamykane było na klucz na czas trwania imprezy, a pozostałe sypialnie były... Do dyspozycji gości.

- Jak na to wszystko zarabiacie? W Busan mieliście mały bar, a teraz... To. - machnąłem ręką, żeby podkreślić wielkość mieszkania należącego do pary. Z tego, co zdążyłem zauważyć w internecie, metr kwadratowy w centrum Seulu, kosztował ostatnio dużo więcej, niż mój dzienny posiłek.

- Alkohol zarabia sam na siebie z tego, ile dorzucają się inni studenci, a my oszczędzaliśmy ze wszystkiego, co zarobiliśmy od początku naszego związku. Teraz to ja pracuję, a Joonie uczy się tak, jak chciałem. - Zanim dokończyliśmy rozmowę wraz ze spacerem, pierwsza grupa gości wpadła do środka, przez co zostaliśmy zawołani na parter, by wypić pierwsze kieliszki i zacząć zabawę.

Odmówiłem im wtedy i pożałowałem tej decyzji niemalże natychmiast. Co zrobiłem źle w moim krótkim życiu, żeby na to zasłużyć?

paper feelings | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz