Miniaturka - Pierwszy szlaban Harry'ego

23.6K 740 1.2K
                                    

Tłumaczyła: AkumaNakago

Oryginał: Harry's first detention


Notka tłumaczki: W kwestii wyjaśnienia:

W poniższym fanfiction Snivellus przetłumaczony jest jako Mazgajus, ponieważ oficjalne polskie Smarkerus nie pasuje do tego tekstu. Jako że "snivel" to po angielsku "mazgaić się, pochlipywać", pozwoliłam sobie na odstępstwo od oficjalnego polskiego tłumaczenia.

Pierwszy szlaban Harry'ego

Profesor Snape z satysfakcją patrzył na właściciela małej, ciemnej głowy, pracowicie pochylonej nad pergaminem, gryzmolącego pilnie. Zawsze ogromną przyjemność sprawiało mu przyznawanie Gryfonom pierwszego szlabanu w roku szkolnym, ale tym razem możliwość dania nauczki Bachorowi, Który Przeżył była szczególnie słodka. Wiedza, że to właśnie on był odpowiedzialny za najwcześniejszą karę małego potwora w Hogwarcie, zapewniła mu dobry humor na wiele dni.

McGonagall, jak było do przewidzenia, gorąco protestowała, twierdząc, że karanie szlabanem pierwszoklasisty na pierwszych zajęciach było zbyt surowe; zacietrzewiła się szczególnie, kiedy małe lwy naskarżyły jej, że Harry właściwie niczego nie zrobił. Dumbledore jednak spojrzał na Mistrza Eliksirów tajemniczo i stwierdził łagodnie:

- Jestem pewien, że Severus nigdy nie użyłby szlabanu jako narzędzia do znęcania się.

Wtedy Minerwa się przymknęła. Severus też się nie odezwał, chociaż wiedział, że prawidłowo odczytał enigmatyczne słowa jako ostrzeżenie.

To było typowe dla głupiego starucha. Faworyzowanie bachora Pottera. Branie jego strony, nie Severusa. To będzie długie siedem lat, skoro dyrektor wyraźnie zamierzał sprzyjać chłopcu - nawet kiedy oznaczało to ewidentne branie strony ucznia, zamiast nauczyciela. Oczywiście - Severus zazgrzytał zębami - jednoczenie się Dumbledore'a z Potterem przeciwko Snape'owi nie było niczym nowym. Mistrz Eliksirów uznał za szczęśliwy zbieg okoliczności, że ten Potter jeszcze nie spróbował go zabić. Cóż, może jeśli odpowiednio nastraszy małe monstrum od samego początku, dzieciak da mu spokojnie oddychać. To, że Severus przyrzekł chronić małego lizusa, nie znaczyło jeszcze, że musiał być dla niego miły albo - zgiń, przepadnij! - lubić go.

Snape skupił się na stosie zadań domowych, leżącym przed nim. Spójrzmy, jak sobie chłopak poradził. Przy pewnym szczęściu mógł przecież odziedziczyć zdolności po matce.

Harry zmienił pozycję na twardym krześle i stłumił westchnienie. Czyżby profesor rzucił zaklęcie na stołki, żeby stały się wyjątkowo niewygodne? Nie, będąc uczciwym musiał przyznać, że nie było mu wygodnie od czasu "pożegnalnego" lania wuja Vernona. Przerywana mnóstwem gróźb na temat tego, co spotykało niewdzięcznych rodzinie świrów, chłosta pozostawiła jego siedzenie bardzo wrażliwym. W dodatku szlaban miał miejsce pod koniec długiego dnia, w czasie którego Harry przeważnie był zmuszony siedzieć na coraz bardziej bolącym tyłku.

Przynajmniej niektóre lekcje - jak eliksiry - pozwalały uczniom stać przez jakiś czas, kiedy nauczyciel kazał im zebrać się wkoło, aby mogli obejrzeć demonstrację albo spróbować samodzielnie rzucić jakiś czar. Ale w czasie szlabanu profesor Snape po prostu pokazał mu biurko, na którym już czekał pergamin i pióro, po czym zimno polecił mu przepisywać zdanie z tablicy. Jeśli Harry nie zdąży napisać go czterysta razy przed końcem szlabanu, będzie miał jeszcze jeden - zagroził Snape; więc chłopiec pospiesznie usiadł - ała! - i zaczął. Teraz, jakieś dwie godziny po rozpoczęciu kary, ból tyłka stawał się trudny do wytrzymania. Harry przeniósł ciężar ciała na drugi pośladek, próbując się nie skrzywić.

Nowy Dom Harry'ego | TłumaczenieWhere stories live. Discover now