Rozdział 62

3.8K 301 81
                                    


Harry przeciągnął się i uśmiechnął sennie, nie otwierając oczu. Było mu wygodnie, ciepło i tulił się do czyichś ramion. Czuł się bezpieczny i szczęśliwy, jakby był to pierwszy dzień letnich wakacji. Wtulił się mocniej i kilka razy wciągnął głębiej powietrze, ciesząc się słodkim, cytrusowym zapachem wokół niego, po czym jego oczy otworzyły się gwałtownie z zaskoczeniem.

- Mamusia?

Ku jego zaskoczeniu, rzeczywiści trzymała go Lily. Jej twarz wyglądała dokładnie jak na zdjęciach, choć jednocześnie śmiała się i płakała z powodu jego zdumionej twarzy. Nad jej ramieniem, obserwował go uśmiechający się szeroko James.

- Hej, Rogasiątko! Zastanawialiśmy się, kiedy się obudzisz.

- Mama! Tata! - Harry rzucił się na nich i pierwszy raz, od kiedy pamiętał, wiedział, jak to jest być pochłoniętym przez ramiona rodziców.

Przez długą chwilę, trójka nie potrafiła robić niczego oprócz tulenia się, płakania i bełkotania do siebie czułych słów.

- Mamo, pachniesz dokładnie jak twój sweter! - wyrzucił z siebie Harry, po czym zarumienił się z głupoty tego komentarza.

Jego mama tylko roześmiała się - był to słodki dźwięk, przypominający odgłosy wiosny - i powiedziała:

- Musisz za mnie podziękować za niego Molly. Nie miałam pojęcia, że trzyma go dla ciebie.

Znów dużo tulili się, ściskali i szeptali słowa miłości, ale powoli Harry zaczynał być świadom kogoś łkającego z rozpaczą z oddali. Mimo radości, Harry nie mógł powstrzymać rozproszenia. Rozejrzał się, ale nie zobaczył nic poza słoneczną łąką, rozciągającą się poza zasięg wzroku. Razem z rodzicami siedzieli na kocu piknikowym pod bezchmurnym niebem.

- Mamo? Tato? Kto tak płacze?

Lily i James wymienili spojrzenia.

- To Severus, kochanie. Opłakuje cię - wyjaśniła łagodnie Lily.

Pomimo szczęścia z powodu ponownego połączenia się z rodzicami, Harry poczuł ukłucie niepokoju. Jego biedny tata!

- Jest coś, co mogę dla niego zrobić?

- Cóż, tak, Harry, jest pewna rzecz - powiedział powoli James, jedną ręką obejmując ramiona chłopca. - Możesz do niego wrócić, jeśli chcesz.

Harry zamrugał zdezorientowany.

- Mogę? Ale myślałem, że dostałem Avadą. - Jego rodzice pokiwali trzeźwo głową. - I wciąż mogę wrócić?

Lily i James ponownie skinęli głowami, a Harry poczuł przytłaczającą go falę bólu. Jeśli mógł wrócić, dlaczego rodzice nie wrócili do niego?

Jakby mogli czytać w jego myślach, mama i tata szybko go przytulili.

- Och, kochanie, my nie mieliśmy szansy - wyjaśniła prędko Lily. - Gdybyśmy mogli, nigdy byśmy cię nie zostawili.

- Harry, przysięgam. Gdyby był sposób, byśmy mogli wrócić, nawet jako duchy, bylibyśmy tam tak szybko, jak byłbyś w stanie obrócić swoją małą główkę - uśmiechnął się James, trącając jego nos, który był identyczny do jego własnego i wywołując u chłopca szeroki uśmiech. - Ale ty jesteś w specjalnej sytuacji, mój mały.

- Jakiej? - zapytał zdziwiony Harry.

- Synku, kiedy stary Lordzio Voldzio... - Harry zaczął chichotać na określenie Voldesnorta, jakie użył jego tata, – pierwszy raz cię przeklął, zrobił coś, czego nie zamierzał. Widzisz, starał się uczynić się nieśmiertelnym poprzez rozłamanie na kawałki swojej duszy i włożenie ich w przedmioty na przechowanie. W ten sposób, gdyby dostał Avadą, części jego duszy przetrwałyby i by nie umarł.

Nowy Dom Harry'ego | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz