Rozdział 14

8.6K 438 141
                                    


Snape westchnął. Były czasy, kiedy raczej przegapiał wydarzenia dawnych czasów. Dopasowanie sprytu do uczniów – nawet bliźniaków Weasley, - to po prostu nie to samo, co służenie jako podwójny agent, złapany między dwoma najpotężniejszymi czarodziejami tych lat.

Potem znowu, Snape wspominał, zatrzymując się przed zakratowanymi żelaznymi drzwiami. Było tam jakieś wspomnienie dawnych czasów, bez którego mógłby żyć. Tyle nostalgii. Skinął niecierpliwie i drugi strażnik Azkabanu niechętnie otworzył drzwi.

-Ten jest niebezpieczny! Zabije cię, gdy tylko na ciebie spojrzy! – ostrzegł.

- Wiem o tym lepiej niż ty. – Snape przecisnął się obok niego i wszedł do wilgotnej celi. Strażnik za nim burknął urażony, ale odszedł. Choleratu rzeczywiście jest nieco cieplej niż w moich lochach. Naprawdę muszę zacząć myśleć nad nowymi czarami ogrzewającymi. Podszedł do małej, wąskiej pryczy i energicznie kopnął w bok leżącą postać. – Obudź się, draniu.

- Kto...? – Zaczerwienione oczy zamrugały, skupiły się i w końcu rozszerzyły. – Smarkerus?

Snape westchnął. Cóż, właśnie odeszła jedna z jego długo żywionych nadziei. Czubek nie był jeszcze całkowicie szalony. Z drugiej strony, to znaczy, że może jest w stanie odegrać rolę, o której myślał Snape.

Zajęło mu dni rozgryzienie tego, ale w końcu to stało się strasznym rodzajem sensu. Snape chciał torturować Dursleyów i to nie tylko przez kilka dni czy tygodni, jak potrafili Lucjusz i Bellatrix. Kto wiedział, jak uczynić czyjeś życie prawdziwym nieszczęściem do końca życia? Kto jak nie Huncwot?

Niefortunnie dla planu Snape'a, zarówno Potter i Pettigrew byli martwi, a parszywy wilkołak był najbardziej praworządnym z tego grona. Z drugiej strony, Black nie był martwy, tylko wysłany do Azkabanu. Równie dobrze mógł być szalony po tylu latach w takim miejscu, ale gdyby nie był... Kto wiedział lepiej od Syriusza Blacka, jak uczynić czyjeś istnienie zupełnie nieszczęśliwym? I kto wiedział o tym lepiej od Severusa Snape'a? Więc Snape musiał przezwyciężyć wstręt i pójść do Azkabanu wypytać Blacka o najlepsze sposoby dręczenia Dursleyów.

To szczęśliwy pomysł, pogratulował sobie Snape. Nikt nigdy nie zakładałby, że ze wszystkich ludzi on podszedłby na odległość dwunastu mil od Syriusza Blacka, nie mówiąc już o szukaniu jego pomocy. Była to jedna fabuła, której był przekonany, że Dumbledore nigdy by nie przewidział.

- Co do ch-cholery... - Black drżał i był bliski niespójności. Snape użył klejącego zaklęcia do przymocowania go do pryczy – może i był zdezorientowany, ale Black wciąż jeszcze był potężnym czarodziejem, nawet bez różdżki – i wmusił, by przełknął czekoladę i eliksir pieprzowy. Po zaskakująco krótkim czasie, mógł dostrzec powrót normalności do oczy Blacka.

- Przyszedłeś tryumfować, Smarkerusie? – warknął Black i krzyknął, gdy piekące zaklęcie uderzyło go w pierś.

- Uważaj na maniery, Black – wycedził Snape leniwie. – Mogłeś zauważyć wyraźny brak innych Huncwotów, za którymi mógłbyś się schować.

- Sukin... Au! – Drugie zaklęcie, jeszcze bardziej bolesne niż pierwsze i Syriusz przerwał piorunując go wzrokiem.

- No, no, jestem zaskoczony – powiedział Snape drwiąco. – Wystarczyły tylko dwa zaklęcia, by nauczyć cię trzymać język za zębami? Twoje IQ musiało gwałtownie wzrosnąć w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Azkaban naprawdę był dla ciebie dobry.

- Czego chcesz? – prychnął Syriusz.

Snape leniwie opuścił różdżkę.

- Hymm. Tak wielki wybór. Może by zapłacić ci za przemiłą uwagę podczas naszych szkolnych czasów? – Uśmiechnął się złośliwie, gdy Black zarumienił się na jego słowa. – Widzę, że dementorzy nie zabrali ci wszystkich wspomnień. Może pomyślisz o kilku rzeczach, które mógłbym zrobić?

Nowy Dom Harry'ego | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz