Rozdział 39

6.1K 355 33
                                    


Uczniowie w pośpiechu weszli do klasy, a większość z nich niosła jakieś klatki. Snape przesunął się na przód pomieszczenia, a uczniowie szybko zamilkli.

- Jak wiecie, dzisiaj będziemy warzyć eliksir Animalis Fide, który zmierzy więź między wami a waszymi zwierzakami. Widzę, że większość z was była w stanie wypełnić moje instrukcje i przynieść swoje maskotki do klasy. Po uważaniu eliksiru, użyjecie go, żeby zobaczyć, jak blisko jesteście związani ze swoimi stworzeniami.

- P-profesorze? – Neville uniósł nieśmiało rękę.

Snape prychnął z niecierpliwością.

- No? Co jest, Longbottom?

- Czy to zrani nasze zwierzątka, proszę pana? Teodora jest dość stara, jak na ropuchę i...

- Eliksir – jeśli poprawnie uważony – jest kompletnie nieszkodliwy, Longbottom. Zwierzęta są tu jedynie po to, żebyście się skupili. Eliksir zmierzy, jak związani wy jesteście ze zwierzęciem, nie jak zwierzęta są związane z wami. Czy ktoś jeszcze ma zamiar zadać głupie pytanie i pokazać, w jak ułomny sposób łapiecie materiał?

Co dziwne, nikt nie przyjął jego oferty i klasa szybko zanurzyła się w warzeniu.

- Ej! Harry! – głośny krzyk rozdarł ciszę i Snape spiorunował wzrokiem najmłodszego Weasleya, który troskliwie tulił szczura. – Trzymaj swoją sowę z dala od mojego szczura! Patrzyła na niego, jakby był obiadem!

- Weasley! Czy praca w ciszy wykracza poza twoje możliwości? – zbeształ go Snape. – Przenieś swoje rzeczy do tego kąta i może będziesz w stanie skupić się na zadaniu.

- Ale Hedwiga chciała zjeść Parszywka – zaskomlał Ron w proteście.

- Wolisz pracować w kącie czy w nim stać? – zapytał Snape, zbyt cicho, by inne dzieci go usłyszały. Ron natychmiast przestał się kłócić, przerażony pomysłem stania w kącie – przed całą klasą!

- Tak, wujku Sev – szepnął pospiesznie, pędząc z rzeczami do nowego miejsca, a tym samym nie zauważając przerażenia, które przeszło przez twarz Snape'a na nowo nadany tytuł.

Dumbledore i reszta kręcili się za osłonami, obserwując dzieci z różnym stopniem uprzejmego zainteresowania. W końcu, eliksiry zostały ukończone i uczniowie stali wyczekująco przy swoich biurkach.

- Potter – zawołał Snape. – Przynieś tu swoją sowę wraz z eliksirem.

- Nazywa się Hedwiga – przypomniał mu karcąco Harry, kładąc żerdź na biurku profesora i ustawiając fiolkę obok niej.

Snape skrzywił się.

- Cisza, Potter. Weź kroplę eliksiru i nakrop ją na głowę sowy, po czym sam wypij resztę.

Harry zrobił, co mu kazano i chwilę później, pojawiła się między nimi intensywnie złota nić. Klasa wydała z siebie kilka ochów i achów z podziwu.

- To bardzo silna więź – wygłosił Snape. – Zarówno kolor światła, jak i grubość nici wykazuje siłę. Wróć na miejsce, Potter. Zabini, chodź tu ze swoim stworzonkiem.

Blaise, potem Millicenta, a potem Dean mieli różne rezultaty. Choć we wszystkich przypadkach, zwierzątka tylko siedziały i hukały albo miałczały albo kumkały, zdając się nie być pod żadnym wrażeniem całego podekscytowania.

- Longbottom!

Neville spojrzał nerwowo na blado niebieski eliksir Hermiony, a potem na swój mocno szary szlam.

- Eee, p-profesorze, ch-chyba lepiej nie.

Snape rzucił pogardliwe spojrzenie na eliksir.

- Podejrzewam, że to mądry wybór, Longbottom – warknął. – Zero na dzisiaj!

Nowy Dom Harry'ego | TłumaczenieWhere stories live. Discover now