Rozdział 61

3.5K 301 17
                                    

- To znaczy – powiedział Albus przez sine wargi, – że Harry Potter nie żyje.

Łkanie Molly mogłoby rozkruszyć głaz i była daleka od tylko jednego krzyku. Bones i jej aurorzy zdołali – ledwo – zachować spokój, ale kadra i Weasleyowie byli zrozpaczeni, a Zgredek niemal oszalał z żalu. Charlie musiał owinąć wokół niego ramiona, by powstrzymać go przed wyskoczeniem z okna.

Dumbledore w końcu zdołał poskładać się do kupy i zwrócił uwagę reszty.

- Proszę... nie możemy tracić głowy. Severus może jeszcze żyć i musimy spróbować go uratować... albo przynajmniej odzyskać ich ciała.

Jego słowa wywołały kolejny wybuch żałości od strony Molly i Zgredka, ale zdecydowanie pokiwali głowami przez łzy.

- Jak mamy to zrobić, Albusie? – zapytał Artur. – Słyszałeś Zgredka. Nawet jeśli nas tam zabierze, zabierze nam chwilę czasu przedarcie się przez osłony, a śmierciożercy będą miel wiele czasu na ucieczkę albo atak.

Dumbledore wziął głęboki oddech.

- Jeśli nasz skrzaci przyjaciel zabierze nas na miejsce, natychmiast opuszczę zasłony. Można to zrobić dzięki brutalnej sile, jeśli się jest dość potężnym i nawet w moim wieku – uśmiechnął się ponuro, – mam dość siły, by przedrzeć się przez każdą osłonę, nawet stworzoną przez samego Voldemorta. Muszę was jednak ostrzec, że ten wysiłek prawdopodobnie mnie wycieńczy. Nie będę w stanie pomóc w walce. Mogę nawet stracić świadomość, jeśli bariery będą dość potężne, by wyczerpać mój rdzeń.

- Albusie – powiedziała niechętnie Minerva, – wydaje się, że już straciliśmy Harry'ego i prawdopodobnie również Severusa, ponieważ nie mogę sobie wyobrazić, by nie chronił Harry'ego własnym życiem. Skoro Sam Wiesz Kto rośnie w siłę, nie możemy ryzykować, że stracimy również ciebie. To byłby horrendalnie ryzykowny krok i może oznaczać, że nadchodząca wojna skończy się, zanim się zaczęła.

Pierwszy raz, oczy Albusa były chłodne, gdy spoglądał na swoją starą przyjaciółkę.

- Nie zostawię tam moich chłopców, by zostali zbezczeszczeni przez te potwory, Minervo. Nie, póki mogę wziąć oddech.

Minerva powstrzymała szloch i skinęła ze zrozumieniem, mimo że kontynuowała sprzeczkę.

- Ale Albusie...

Flitwick przerwał jej. Jego oczy błyszczały łzami, ale umysł ciężko pracował.

- Jest rozwiązanie. Użyjmy Navitas Transfero. Powala na wyciągnięcie siły od kogoś innego. Użyj to, gdy tylko opuścisz dla reszt zasłony.

Dumbledore potrząsnął głową.

- Myślałem o tym, Filiusie, pomimo że to mroczne zaklęcie, ale z całą moją skromnością, moja moc jest tak wielka, a moje wykończenie będzie prawdopodobnie tak całkowite, że istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że wyczerpałbym całą magię, od kogokolwiek bym ją wziął. Nie będę odpowiedzialny za zrobienie z kogoś charłaka – nie w tak wrażliwym czasie, jak ten.

Remus zrobił krok do przodu.

- Użyj go na mnie, a to się nie stanie. Gdy tylko wyczerpiesz moją czarodziejską moc, uwolni się wilk. Najpierw podajcie mi eliksir tojadowy, a będziecie mieli wilkołaka po swojej stronie, mimo braku pełni.

Dumbledore i Flitwick wymienili spojrzenia.

- To może zadziałać – przyznał profesor zaklęć. – Wiemy, że magia likantropów jest inna od czarodziejskiej...

- To najlepszy sposób na uratowanie Severusa i odzyskanie Ha-Harry'ego. – Głos Remusa złamał się, ale jego determinacja była niezachwiana.

- Dobrze – Dumbledore skinął głową. – Zgredku, proszę zejdź do laboratorium i zobacz, czy jest tam jakiś zapasowy eliksir tojadowy.

Nowy Dom Harry'ego | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz