Rozdział 40

7.8K 363 118
                                    


Później, tego samego popołudnia, Snape poprawiał papiery na swoim biurku w kwaterach, kiedy do środka wpadł Harry. Snape wstał, ale zanim mógł złajać bachora za to hałaśliwe wejście, Harry rzucił torbę na kanapę i złapał go w pasie.

- Udało się, tato! – zaskomlał radośnie mały potwór. – Dorwaliśmy go! Twój plan był genialny! Widziałeś, jak węże ścigały go po klasie? Widziałeś, jak wszyscy byli zaskoczeni? Jakiego zaklęcia użyłeś, żeby stał się człowiekiem? Nawet nie słyszałem, jak je wymawiasz! Widziałeś, że zrobiłem, co mi kazałeś i trzymałem się z daleka? Co się stało z eliksirem Neville'a? Powiedział, że ty powiedziałeś, że nie musi już chodzić na eliksiry, to prawda? A dyrektor nie zorientował się, co się stało? Nie sądzisz, że Lunatyk był świetny? Pani Bones jest straszna, prawda? Przez chwilę, myślałem, że cię przeklnie! Dlaczego cię nie lubi? A dobrze się spisałem? Huh? To dobrze, że Draco zaczął gwiazdorzyć, prawda? Wiedziałeś, że to zrobi? Co teraz się stanie? Czy Łapa będzie mógł przyjść do Hogwartu, by nas odwiedzić? A dobrze się spisałem? Widziałeś, że nic nie zrobiłem – nawet, gdy próbował mnie złapać? Po prostu stałem i grałem zaskoczonego jak wszyscy inni!

- Oczywiście, że widziałem wszystko, głupi dzieciaku. Byłem tam, prawda? – prychnął Snape, ale nie potrafił zmusić się, by dać chłopcu ostrą naganę za jego niestosowne zachowanie. Mimo wszystko, był pierwszą osobą, która naprawdę komplementowała przebiegły plan Snape'a. – Siadaj.

Harry posłusznie opadł na kanapę, ale był zbyt podekscytowany, by siedzieć nieruchomo. Zaczął podskakiwać w miejscu.

- Widziałeś, jacy Ron i Hermiona byli zaskoczeni? Ron wciąż jest zdenerwowany z powodu Parszywka, ale Percy jeszcze bardziej. Dyrektor przyszedł po Rona na zaklęciach, żeby porozmawiał z aurorami. I wiesz co? Zamierzają pomówić też z resztą Weasleyów. Nie będą mieli kłopotów, prawda? O co aurorzy będą ich pytać? Myślisz...

- Potter! – Snape usiadł obok bachora, a nieustające podskakiwanie sprawiło, że zrobiło mu się niedobrze. Jedno zaklęcie przylepca później i Harry znieruchomiał z komicznym wyrazem zaskoczenia.

- Hej! – zaskomlał, dostrzegając, że jego zadek niezachwianie przylega do ciężkiej kanapy. Okręcił się, ale nie potrafił uwolnić.

- Przestań się tak diabelnie kręcić – powiedział stanowczo Snape. – Muszę z tobą porozmawiać, a nie jestem w stanie, kiedy zachowujesz się tak, jakbyś siedział w gnieździe ognistych szerszeni. Doskonale wiesz, że to zaklęcie nie wyrządza żadnego bólu.

- Nie powiedziałem, że boli – zaprotestował Harry, a zaskoczenie słowami Snape'a skutecznie rozproszyło jego próby uwolnienia tyłka z kanapy. – Wiem, że mnie nie zranisz.

Snape odchrząknął, starając się jak najlepiej ignorować gulę, którą wywołała pełna ufności twarz chłopca.

- No więc, nie musisz się tak kręcić. Zniosę zaklęcie, kiedy pokażesz, że umiesz siedzieć jak młody gentelman i prowadzić cywilizowaną rozmowę.

- Tak jest. – Harry posłusznie usiadł i nawet złożył ręce na kolanach.

- Tak lep... - zaczął Snape, tylko po to, by Harry przerwał mu z oczami ponownie błyszczącymi z ekscytacji.

- Ale wiedziałeś, co się stało, prawda? Znaczy, jak Pettigrew próbował mnie złapać i w ogóle? To okropnie odważne, jak Neville złapał mnie i odciągnął, prawda?

Snape westchnął. Zaczynał mieć pewną sympatię do drakońskich metod Lucjusza Malfoya, jakimi uczył syna czystokrwistej etykiety.

- Tak, widziałem, co zrobił Longbottom. To było całkiem... pomocne.

Nowy Dom Harry'ego | TłumaczenieWhere stories live. Discover now