Rozdział 11

9.4K 502 271
                                    

Następnego dnia rano śniadanie rozpoczęło się tak, jak zwykle w sobotni poranek, na początku roku szkolnego. Stół Gryfonów był niezwykle spokojny, z powodu braku klanu Weasleyów, ale rekompensowało to podekscytowane brzęczenie przy stole Ślizgonów. Jak Snape przewidział, szkolna sowiarnia była bardzo używana w ciągu ostatnich kilku dni, gdy nowina o nowym opiekunie Harry'ego Pottera trafiała do rodziców Ślizgonów. Dumbledore był nieco zdziwiony, że ta wiadomość nie została jeszcze wypisana w poprzek „Proroka Codziennego" (albo nawet „Żonglera"), ale Snape nie mniej się tego spodziewał. Ślizgońscy rodzice- podobnie jak ich potomstwo – raczej mieli tendencję do długiego i ciężkiego myślenia o skutkach ich działań, niż do najpierw robienia a później myślenia. Ci, którzy (jak Malfoyowie) byli bez wątpienia zwolennikami Voldemorta zastanawiali się, czy działania Snape'a były częścią jakiegoś skomplikowanego śmierciożerczego planu, prowadzonego pod nosem dyrektora. Ci, którzy sprzeciwiali się Czarnemu Panu, jawnie lub w inny sposób, mało prawdopodobne, że mówiliby i zdradzali swoją przynależność do czasu, gdy będzie to dla nich korzystne.

Snape nie miał złudzeń, że jeśli wiadomość wyciekła do Gryfonów, on, Dumbledore i McGonagall bez wątpienia byliby zasypani przez wyjce i reporterów, gdy wściekły Czarodziejski świat zażąda, by wiedzieć, jak Ślizgonowi, nie mówiąc już, że byłemu śmierciożercy, mogło zostać powierzone dobro Chłopca, Który Przeżył. Chociaż był pewny, że ten dzień nadejdzie, to do tego czasu, Snape postanowił cieszyć się spokojnym śniadaniem.

Przynajmniej taki był jego plan.

Tego ranka był odrobinę spóźniony, przez dwóch szósto rocznych Puchonów, którzy pomylili cichy korytarz w pobliżu jego kwater (Jego kwater! Naprawdę!) z dobrym miejscem na migdalenie się. Mogąc stanowczo wyprowadzić ich z błędu takiego pomysłu, Snape był w niespodziewanie dobrym nastroju. Zastanawiał się, czy może spowodował im długotrwałe... problemy z... wyczynem, który przerwał im w szczególnie niezręcznej chwili, ale zdecydował, że zadziałał, jako coś w rodzaju kontroli ich dorastających, szalejących hormonów, co być może było dobre.

Zauważył, że reszta personelu zajęła już swoje miejsca i puszczali w obieg talerze z jedzeniem, gdy podchodził do jedynego pozostałego krzesła. Stało się to przez Albusa, a on powitał dyrektora ze swoją zwykłą formalnością. Potem odwrócił się do Minervy, by się z nią przywitać, ale tylko zauważając, że patrzy na niego z wyrazem zupełnego szoku.

- Co? – zapytał, natychmiast przyjmując, że jeden z małych potworów zdołał uderzyć do zaklęciem zmieniającym wygląd, choć jako że bliźniacy Weasley byli w Norze, miał problem nazwać kolejnego najprawdopodobniejszego podejrzanego.

- Ty... ty... – starsza czarownica zdawała się być niezdolna do mówienia.

Snape spojrzał za nią, mając nadzieję, że reszta kadry będzie bardziej spójna. Pomona Sprout zamarła w momencie nakładania jajecznicy na talerz, a zawartość jej łyżki skończyła na jej kolanach. Jednak zauważył, że jej oczy są utkwione w twarzy Severusa.

- Filius... – Snape zaczął z nadzieją. Flitwick spojrzał na niego z uśmiechem znad omleta, tracąc uśmiech i równowagę, gdy jego oczy spotkały Snape'a i spadł z podwyższonego krzesła z piskiem.

Teraz bardziej zdenerwowany, niż chciałby przyznać, Snape odwrócił się w lewo. Albus nadal jadł spokojnie, ale jego szaleńczo migoczące oczy były utkwione w talerz. Poza nim, Hagrid ominął w całości usta i wbił sobie widelec z boczkiem w brodę. Patrzył na Snape'a ze zdumieniem, tak jak pani Hooch siedząca obok niego. Choć raz okazało się, że Quirrel jest zbyt zaskoczony nawet by drgać i się jąkać, podczas gdy Trelawney wykrzyknęła.

- To znak! Znak apokalipsy!

Naturalnie to zwabiło uwagę uczniów i wszyscy spojrzeli na stół nauczycielski, by zobaczyć, co wyprowadziło z równowagi ich zbzikowaną nauczycielkę Wróżbiarstwa bardziej niż zwykle. Jeden po drugim, rozmowy w Sali cichły, gdy wszystkie oczy zwróciły się na Snape'a i rozszerzyły się.

Nowy Dom Harry'ego | TłumaczenieWhere stories live. Discover now