11.

2.6K 202 26
                                    

Lauren's POV

To nic nie znaczyło, rozumiesz?

Jedno proste zdanie. A jakże bolesne. W tamtym momencie moje serce pękło na tysiąc kawałeczków. Nie sposób ich było w jakikolwiek sposób poskładać.

Może się przesłyszałam? A może Camila się przejęzyczyła? Może pomyliła mnie z kimś?

Nie, Lauren. 

Myślałam, że to nie będzie aż tak bolało. Liczyłam na coś łagodniejszego. Już nawet tekst: zostańmy przyjaciółmi był lepszy od tego, co usłyszałam z ust Camz. Może rzeczywiście powinnam dać sobie z nią spokój?

Kurwa, nie. Tak łatwo się nie poddawałam. W tamtym momencie przysięgłam sobie, że będę walczyć o nią do ostatniego bicia mojego niewielkiego serca.

***

Długo zastanawiałam się, co zrobić. Wiedziałam jedno: muszę z nią porozmawiać. Camila z własnej woli nie przyszłaby na spotkanie, więc co innego mi pozostało?

Jej dom.

Podjechałam mercedesem pod znajomy budynek. Auto zaparkowałam kilkadziesiąt metrów od mieszkania Camili tak, by nie zorientowała się, że byłam w pobliżu. Nacisnęłam klamkę, ale drzwi były zamknięte, więc skorzystałam z dzwonka. Po chwili stanęła w nich kobieta, którą pamiętałam z owego wieczora. Na mój widok nie kryła zdziwienia.

- Słucham?

- Umm... Jest Camz... To znaczy Camila? - głos lekko zadrżał mi z zażenowania.

- Camila jest w szkole - odparła oschle.

- Proszę pani... yyy... Mogłabym wejść i zaczekać w jej pokoju, aż wróci? Robimy razem projekt... To bardzo ważne.

- Nic mi o tym nie wspominała - mama Camili mierzyła mnie nieufnym spojrzeniem.

- Tak, bo... ym... Ja jestem tu nowa i dopiero dzisiaj okazało się, że jesteśmy razem w grupie.

- Jak się nazywasz? - uparta była, to fakt.

- Lauren Jauregui - odpowiedziałam posłusznie.

- Skądś cię kojarzę... Ach, to ty byłaś tamtego wieczora z Camilą! Pamiętam cię.

- Poznałyśmy się niedawno - burknęłam.

- Dobrze, wejdź.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się pod nosem. Tę walkę wygrałam ja.

Camila's POV

Zmęczona wróciłam do domu. Miałam dosyć wszystkiego. Co prawda, Dinah już mi wybaczyła, ale sam fakt, że musiałam się jej z czegoś tłumaczyć, był wkurzający.

Nie zwracając uwagi na to, co mówiła do mnie mama, ruszyłam do swojego pokoju. Wyłapałam jedynie słowo: projekt. Jeszcze czego.

Drzwi rozwarły się szeroko, a ja po raz drugi tego dnia zastanawiałam się, czy mój umysł przypadkiem nie zwariował.

- Kto cię wpuścił? - warknęłam.

- Twoja mama - odpowiedziała Lauren spokojnie, w ogóle nie mrugając.

- Kurwa... - mruknęłam. - Czego ode mnie jeszcze chcesz, Lauren? Powiedziałam ci wszystko.

- Camz...

- Nie nazywaj mnie tak! - wrzasnęłam.

- Camila, wysłuchaj mnie. Proszę.

Wzruszyłam ramionami i usiadłam na krześle. Gdybym tego nie zrobiła, nigdy by stąd nie wyszła.

- Ja... Nie potrafię o tobie zapomnieć. Jestem za dużą egoistką, by myśleć o innych. Chcę tylko ciebie i kocham cię z całego swojego cholernego serca. Jak mam ci to udowodnić? Zrobię wszystko, bylebyś tylko była ze mną.

- Lauren, niczego nie musisz mi udowadniać. Kocham cię, ale zrozum, że jeśli ktoś się dowie... Zostanę sama z tym całym gównem.

- Nigdy nie zostaniesz sama. Ukryjemy to. Pomyśl, ile jest na świecie takich par, jak my. - zielonooka musnęła dłonią mój policzek. - Proszę, pozwól mi być twoją Lo, Camz.

Zamknęłam oczy i na ślepo złączyłam nasze usta. Tego właśnie mi brakowało.

- Lo, nikt nie może się dowiedzieć - mruknęłam między pocałunkami.

- Tajemnica już zawsze nią pozostaje - rozchyliłam usta, a jej język błyskawicznie złączył się z moim, powodując falę ekscytacji w moim ciele. Całując ją, miałam dziecinne wrażenie, że wszystko będzie dobrze.

Myliłam się.

Walcz o Mnie (Camren)Where stories live. Discover now