30.

1.8K 163 19
                                    

Lauren's POV

Ona mnie, kurwa, nie kocha.

NIE KOCHA.

Po raz drugi w ciągu dwóch dni moja twarz zalała się łzami, a starannie przygotowany makijaż rozmywał się, zostawiając na policzkach czarne smugi.

Camila była jedyną osobą, która obdarzyła mnie takim niepowtarzalnym uczuciem. Tylko ją obchodziło moje samopoczucie i problemy, a teraz nie miałam już nikogo. Bo czym jest nieodwzajemniona miłość? Chyba nawet nie można tego nazwać miłością.

Weszłam do mieszkania, nie zdjęłam butów. Naprawdę mało obchodziło mnie w tym momencie, czy ubrudzę sobie dywan albo inne gówno. Wysmarkałam nos w chusteczkę higieniczną, po czym zaczęłam desperacko przeszukiwać zawartość szuflad w swojej sypialni. W końcu znalazłam to, czego szukałam. Szkocka, Ballantines.

Nie pofatygowałam się nawet, by znaleźć jakiś cholerny kieliszek, od razu po otworzeniu butelki przyłożyłam ją sobie do ust.

Piłam tak długo, że zapomniałam, jak się prawidłowo poruszać.

Złapałam telefon do ręki i wybrałam losowy numer, którego nazwa spodobała mi się najbardziej z całej listy kontaktów.

- Um, Lauren? - wreszcie odebrała! Chwila, jak ona się nazywała?

- Luucy.

- Hm, tak. Co się stało, Laur?

- Przyjdź. - burknęłam. W razie gdyby mnie nie usłyszała powtórzyłam: - Przyjdź.

- Zaraz będę - rozłączyła się, nie dając mi czasu na dodanie jeszcze choćby jednego słowa.

***

- Jasna cholera, Lauren! - krzyknęła dziewczyna zaraz po wejściu do środka. - Piłaś?

- Bez pośpiechu, Lucyy - wskazałam ręką na krzesło. Usiadła. Dołączyłam do niej. Prawie upadłam na ziemię, bo potknęłam się o coś, co chyba niespodziewanie wyrosło z ziemi.

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytała.

Zrobiło mi się dziwnie ciężko na sercu.

- Bo... Ona.

- Kto? - dopytywała.

- Camz. Ona mnie już nie chce kochać - wybełkotałam.

Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad czymś.

- Czekaj, czy ty mi właśnie mówisz, że masz... albo miałaś dziewczynę, a ja przez ten cały czas...

- Yup - przerwałam. Nie wiem dokładnie, o czym mówiła, ale znudziło mi się to.

- Boże, Laur! - dziewczyna ręką dotknęła swojego czoła. - Dasz radę wyjaśnić coś więcej?

- No bo Camila... Kocham ją. Byłyśmy razem, no, ale ten dupek, Shawn, pobiłam go, a ją samą popchnęłam i się pokłóciłyśmy - zrobiłam przerwę, bo zabrakło mi oddechu. - A dziś, gdy spytałam, czy mnie kocha, nie odpowiedziała. Wyczytałam to z jej oczu - po policzku skapnęła mi niewielka łza.

- Lauren, weź się w garść! - Lucy potrząsnęła mną, sprawiając, że zawartość mojego żołądka niebezpiecznie podskoczyła mi do gardła, a potem znowu się cofnęła. - Chlanie tu w trzy dupy i użalanie się nad sobą w niczym nie pomoże.

- Nic nie rozumiesz - warknęłam. - Ona mnie nie kocha - przełknęłam ślinę.

- Tego nie możesz być pewna. Słuchaj, ogarnij się, musisz o nią walczyć, okej? - napotkałam jej spojrzenie.

- To ty zasługujesz na miłość, nie ja.

- Każdy zasługuje na to, by być kochanym. I ty, i ja, Lauren. Na mnie gdzieś tam czeka moja druga połówka. Jeśli twoja jest tutaj, to nie siedź bezczynnie, tylko się rusz!

Więcej z tamtego dnia nie pamiętam, zasnęłam.

Walcz o Mnie (Camren)Where stories live. Discover now