20.

2K 157 13
                                    

Lauren's POV

- Nie, nie, proszę!

Dziwne, przeraźliwe wrzaski, sprawiły, że natychmiast oprzytomniałam i poderwałam się z miejsca do pozycji siedzącej. Zdezorientowana, rozejrzałam się po pokoju, a moje zielone tęczówki zatrzymały się na dziewczynie leżącej obok mnie, której ciało drżało, a ona prawie niezauważalnie w ciemności kręciła głową.

Obudzić ją?

- Hej, Lucy, to tylko sen... - poszturchałam ją delikatnie, na co cicho jęknęła, ale jej oczy nadal pozostawały zamknięte. Ucichła, więc wzruszyłam ramionami. Ledwie przewróciłam się na bok, a z jej ust wyszedł kolejny krzyk.

- Nie chcę!

- Cholera, wstawaj! - tym razem potrząsnęłam nią gwałtownie i z zadowoleniem stwierdziłam, że udało mi się ją obudzić.

- Och - zamrugała kilkakrotnie. - Przepraszam, Lauren. Nie panuję nad tym - zawstydziła się, zakrywając twarz dłońmi. Oddychała głęboko, ale nie mogłam dostrzec, czy się rumieni, było za ciemno.

- W porządku? - zapaliłam lampkę, a jej blade światło oświetliło nasze twarze. Poszłam do kuchni po szklankę wody.

- Tak, dziękuję - odpowiedziała, gdy wróciłam i podałam jej napój. - Po prostu miałam koszmar.

- Często ci się śnią? - zaciekawiłam się.

- Hm, nie... Tylko ostatnio.

- Kto się tam pojawia? - nie wiem, dlaczego tak mnie to zainteresowało.

- Dzisiaj byłaś tam ty - szepnęła.

Chyba się przesłyszałam.

- Słucham?

- Ty - powtórzyła odrobinę głośniej. O kurwa. - I inni ludzie z mojego otoczenia... Przyjaciele, rodzina, czasem obcy, których tylko raz widziałam na oczy. Tyle, że nie zachowują się normalnie. Robią dziwne rzeczy, na przykład mnie biją, tak długo, aż stracę przytomność.

- Wow, ja... Dziwne - tylko tyle udało mi się wykrztusić.

Po chwili ciszy znowu się odezwałam:

- Ale mnie się nie boisz? Wiesz, w rzeczywistości?

- Ufam ci - wypowiedziała te dwa słowa tak szybko, że ledwie udało mi się je zrozumieć.

- Przepraszam.

- To nie twoja wina.

- I tak, i nie.

Nasze spojrzenia spotkały się. Widziałam w jej brązowych oczach pragnienie. Chciała mnie pocałować i robić ze mną wszystko, co siedziało w jej popieprzonej głowie. Potrzebowała mojego dotyku. Nigdy nie mogłam dostrzec emocji, które odczuwała, natomiast teraz czytałam z niej, jak z otwartej książki. Zbliżyła się do mnie tak, że dzieliło nas już nie więcej, niż dziesięć centymetrów. Oblizała usta. Mój mózg toczył w tym momencie wewnętrzną walkę. Po jednej stronie - Camila, po drugiej - Lucy. A ja pośrodku tego chaosu, nazywanego potocznie miłością.

- Kurwa, nie mogę - odepchnęłam ją od siebie, sprawiając, że upadła na ziemię, robiąc niezgrabnego fikołka w tył. Byłam na nią wściekła. Jakim prawem mnie prowokowała, skoro byłam w związku z Camz?

Lauren, idiotko, Lucy nawet nie wie o istnieniu Karli Camili Cabello - odezwał się głos z tyłu mojej głowy.

- Och, przepraszam - powiedziała nie do końca rozumiejąc, o co chodzi.

- Nieważne. Śpij - wstałam z łóżka.

- A ty? - spytała niepewnie.

- Mną się nie przejmuj - wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Nie mogłam przebywać z nią w jednym pomieszczeniu, miała na mnie zły wpływ.

Zamknęłam się w łazience i w niewygodnej pozycji zasnęłam, mając nad głową słuchawkę od prysznica.

Walcz o Mnie (Camren)Where stories live. Discover now