12.

2.5K 198 5
                                    

Lauren's POV

- Lo, obudź się! - ze snu wyrwał mnie głos Camili.

- Co jest, Camz? - odparłam, wciąż jeszcze nie w pełni wybudzona. Podniosłam się i ujrzałam jej przerażone, czekoladowe tęczówki. Powoli przypominałam sobie wydarzenia z wczorajszego wieczora. Wyglądało na to, że spędziłam u niej całą noc.

- Cholera - gwałtownie wstałam, zrzucając pościel na podłogę. Musiałyśmy zasnąć, gdy Camila przyciszyła telewizor.

- W porządku? - spytała mnie brunetka.

- Tak, okej... Rodzice są w domu?

- Tylko mama. Słuchaj, spróbuję ją zagadać, a ty wyjdziesz na dwór. Tylko cicho.

- Postaram się - przełknęłam ślinę.

Camila przełożyła plecak przez ramię i zeszła na dół. Usłyszałam jej nerwowy głos, mamroczący coś o produkcji bananów.

Całe szczęście, udało mi się niezauważoną wydostać z budynku. Dziewczyna po kilku minutach również wyłoniła się zza drzwi.

- Mało brakowało - szepnęła.

- Podwiozę cię.

- Gdyby Dinah nas zobaczyła...

Miałam ochotę zasugerować, że nie powinna przyjaźnić się z kimś, kto nie akceptuje tego, jaka jest. Zamiast tego odparłam:

- Zatrzymam się po drugiej stronie. Nikt nas nie zobaczy.

Camila's POV

Lauren zatrzymała auto na tyłach szkoły.

- Dziękuję, Lolo.

- Nie ma sprawy - wychodząc, pocałowałam ją przelotnie.

W szatni natknęłam się na Dinah, która właśnie kończyła wiązać sznurówkę swojej tenisówki.

- Słyszałaś o imprezie? - spytała, nawet się ze mną nie witając.

- Hm... Nie?

- Szykuj się. W sobotę u Caluma.

Westchnęłam.

- Dinah, znowu mnie do czegoś namawiasz? Daj spokój, nie chcę.

- Nie. Ma. Mowy. Będą wszystkie ciacha z naszej szkoły. Może uda się nam jakiegoś poderwać - sugestywnie poruszyła brwiami.

Ja już mam dziewczynę, Dinah. Musiałam się powstrzymać, by te słowa nie wypłynęły z moich ust.

- Tylko ten jeden raz - powiedziałam zamiast tamtego.

- Wiadomo, Mila - złapała mnie za ramię i poszłyśmy na lekcję.

***

Po zajęciach zauważyłam, że dostałam nową wiadomość od Lauren.

Od: Lolo

Czekam za szkołą.

Uśmiechnęłam się.

- Mila, idziesz?

- Muszę się po coś zawrócić. Sorry, DJ. Do jutra.

- Okej, na razie - burknęła Dinah.

Skierowałam się na tyły szkoły i gdy tylko zobaczyłam czarnego mercedesa, wsiadłam do niego. Ale nie było w nim Lauren. Zamiast niej siedział tam mój nauczyciel od matematyki. Co on tu, do licha, robił?

- Panno Cabello? W czym pani pomóc? - zakasłał.

- Umm... To pana samochód?

- Tak? - uniósł brew.

- Em... Bardzo pana przepraszam, pomyliłam się - z trzaskiem zamknęłam drzwi i z oddali uważniej przyjrzałam się pojazdowi. Dopiero wtedy dostrzegłam różnice pomiędzy mercedesem Lauren, a jak się okazało volkswagenem mojego nauczyciela.

Po chwili zauważyłam auto zielonookiej. Widziałam przez szyby jej głupkowaty uśmiech.

- Tylko nie mów, że to widziałaś - powiedziałam.

- Yhm - w tym momencie zaczęła się śmiać.

- To wcale nie jest śmieszne, Lo - mruknęłam, udając obrażoną.

- No chodź, Camz - przyciągnęła mnie do siebie i musnęła wargami moje usta. - Pomyślałam sobie, że... - zaczęła mówić, uruchamiając silnik.

- Tak?

- Mogłybyśmy pojechać do mnie, miałybyśmy całe mieszkanie tylko dla siebie - dokończyła.

- Nie teraz, Lo - próbowałam ostudzić jej zapał, chociaż nie ukrywałam, że ten pomysł mi się podobał. - Ale ty przecież mieszkasz w bloku, pamiętasz?

- Nikt nam nie przeszkodzi, Camz.

- Dobrze, ale nie dziś. W sobotę idę na imprezę do Caluma.

- Co?! To znaczy... Musisz?

- Nie mam wyboru. Dinah nie da mi spokoju.

- No cóż... Trudno. Tylko o mnie nie zapomnij, Camzi - z tonu jej głosu wyczytałam, że była lekko zawiedziona.

- Nigdy - tylko tyle zdołałam powiedzieć.

Walcz o Mnie (Camren)Where stories live. Discover now