16.

2.2K 174 17
                                    

Lauren's POV

Co tu się stało?! - kobiecy krzyk wyrwał mnie ze snu. Czemu sąsiadka tak krzyczała?

- Camilo? - na dźwięk imienia Camz natychmiast oprzytomniałam. Kurwa, zasnęłam.

Oczy mamy mojej dziewczyny były zdezorientowane i błądziły po całym pokoju. W końcu zatrzymały się na mnie. Camila jeszcze spała.

- Proszę ciszej, jeszcze śpi - szepnęłam.

- To moja córka! Mam prawo wiedz...

- Zaraz wszystko wyjaśnię, ale nie może jej pani obudzić - przerwałam jej.

Westchnęła ze zrezygnowaniem, gdy do niej podeszłam, zostawiając dziewczynę przykrytą kocem na kanapie.

- Wczoraj w nocy pani córka miała gorączkę. Zadzwoniła do mnie, a ja podałam jej parę leków. Ale już jest okej - wyszeptałam. Na twarzy jej matki pojawiła się ulga i... wdzięczność?

- Dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony, że się nią zaopiekowałaś - atmosfera między nami zrobiła się niezręczna.

- Ja... Przepraszam za bałagan. Byłam... wystraszona - na moje słowa machnęła ręką na znak, że nic się nie stało.

- Nie miałyśmy jeszcze chyba okazji się poznać. Jestem Sinuhe, jak zapewne się domyślasz, mama Camili - wyciągnęła rękę w moją stronę.

- Lauren Jauregui. Miło mi panią poznać - uścisnęłam jej dłoń.

- Ach, to ta Lauren! Robiłaś projekt z Camilą, zgadza się?

- Tak, to ja.

- Pójdę na zakupy, ale jeśli chcesz możesz tu z nią zostać. Może kawy?

- Przypilnuję jej do pani powrotu. Nie, dziękuję.

- Rozgość się, słonko.

***

Posprzątałam rzeczy z ziemi i powsuwałam szuflady w ich dawne miejsca. Zastanawiałam się, czy Camz powiedziała o nas swoim rodzicom. Raczej na to nie wyglądało, biorąc pod uwagę to, jak patrzyła na mnie Sinuhe. A może tylko udawała, że o niczym nie wie? Nagle przypomniałam sobie słowa brązowookiej: „Lo, nikt nie może się dowiedzieć" . Ale... Dlaczego?

Przysiadłam się na ziemi, by być blisko niej. Po gorączce nie było ani śladu. Wyglądała jeszcze lepiej niż zwykle, piękno powróciło do niej ze zdwojoną siłą. Bez makijażu, naturalnie. Taka Camila podobała mi się najbardziej.

- Lo... - dziewczyna wyciągnęła rękę w moją stronę.

- Jestem tu, Camz - uścisnęłam ją i złożyłam delikatny pocałunek na wierzchu jej dłoni. Postanowiłam, że zadam pytanie, które mąciło mi myśli.

- Wstydzisz się mnie?

- Co? - dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej. - Lauren, oczywiście, że nie. Czemu tak myślisz? - wstała z kanapy, spięta.

- Skoro się mnie nie wstydzisz, to dlaczego się tak denerwujesz? - zapytałam, ignorując jej wcześniejsze pytanie.

- Wcale się nie denerwuję! - zaprzeczyła. Gesty i mowa jej ciała wskazywały na coś innego. Chodziła nerwowo po pokoju, poprawiając materiał swojej piżamy.

- Twoja mama mnie lubi - dodałam.

- Jak... - zatrzymała się na chwilę, próbując zrozumieć sens moich słów. - Widziała cię! - krzyknęła, łapiąc się za głowę. - Kurwa!

- Camila, wszystko w porządku - podeszłam i złapałam ją za nadgarstek. Próbowała odwrócić wzrok, ale drugą ręką skierowałam jej podbródek prosto w moje zielone tęczówki. - Powiedziałam twojej mamie...

- Cholera, nie mów, że powiedziałaś jej o nas! - wyrwała mi się.

- Nie, do licha, nie! Powiedziałam, że źle się poczułaś, więc zostałam z tobą na noc. Twoja mama poszła zrobić zakupy i pozwoliła mi pobyć tutaj z tobą.

- Uff... Było blisko - na jej twarzy malowała się ulga.

- Dlaczego po prostu nie powiesz swoim rodzicom prawdy?

- Lauren, to nie jest takie łatwe, jak myślisz...

- Będziesz to musiała kiedyś zrobić, bo ja, kurwa, mam dość cholernego życia z tobą w ukryciu! - wrzasnęłam, zapanowała mną furia. W takich momentach byłam nieobliczalna. Musiałam stąd wyjść, inaczej mogłabym powiedzieć coś bardziej nieodpowiedniego.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi, pozostając głucha na rozpaczliwe nawoływania Camili.

Walcz o Mnie (Camren)Where stories live. Discover now