21.

2K 161 31
                                    

Camila's POV

- Mamo, tato, proszę was - błagałam. - Wszyscy z naszej szkoły tam będą. Umówiłam się już z Dinah, niedługo powinna przyjść.

Impreza miała odbyć się już dzisiaj, a ja na ostatni moment odkładałam rozmowę z rodzicami.

- Wyjdę na totalną kujonkę, jeśli się tam nie pojawię. I poza tym, wystawię swoją najlepszą przyjaciółkę do wiatru. Tego chcecie? Bym stała się pośmiewiskiem? - dobra, trochę przesadzałam, ale jakoś musiałam ich przekonać.

- No nie wiem, ostatnio nie zachowywałaś się najlepiej - moja mama kręciła głową.

- Proooszę - wyjęczałam, składając ręce w gest modlitwy.

- Jest już chyba na tyle duża, że możemy jej zaufać, Sinu - włączył się do rozmowy mój tata.

- Dobrze, możesz iść. Ale znasz warunek - zero alkoholu - mama westchnęła ze zrezygnowaniem.

- Wiem, dziękuję! - przytuliłam swoją rodzicielkę, po czym napisałam wiadomość do Dinah.

Do: DJ

Udało się, Di! Przychodź zanim rodzice zmienią zdanie :)

Po paru minutach dostałam odpowiedź.

Od: DJ

Zaraz będę x

***

Razem z Dinah poszłyśmy piechotą na miejsce prywatki, z której już z oddali dochodziła głośna muzyka i krzyki. Nie pukając, weszłyśmy do środka, gdzie powitał nas Callum, ubrany w czarny podkoszulek i spodnie z dziurami. Włosy przylizał żelem.

- Cześć, napijecie się czegoś? - nie czekając na odpowiedź wepchnął nam do rąk po jednym plastikowym kubeczku.

- Nie żałujcie, piwa i wódki mamy pod dostatkiem. Udanej zabawy! - dodał, kierując się do ogrodu.

- Wow - Dinah wzruszyła ramionami, zbliżając kubek do swoich warg.

- DJ, nie pij tego. Nawet nie wiemy, co to jest - ostrzegłam, łapiąc ją za rękę.

- Mila, wyluzuj. To tylko wódka z colą - moja przyjaciółka wzięła duży łyk.

Pokręciłam głową. Nie powinnam pić, przecież obiecałam rodzicom. Zauważyłam, że jakieś dziewczyny, ubrane w obcisłe sukienki patrzyły na mnie z pogardą. Aby nie wyjść na sztywniaczkę, zmusiłam się do paru łyków. Przecież to tylko wódka z colą, prawda?

Minęły może z dwie godziny, a gdziekolwiek poszłam, wpychano mi do ręki te piekielne papierowe kubeczki. I nie było w nich już tylko wódki z colą. Gardło paliło mnie od tequili bądź innego świństwa. Dinah gdzieś zniknęła, cholera wie gdzie. Udałam się do kuchni, mając nadzieję znaleźć tam wodę. W drodze potknęłam się o nieprzytomne ciało chłopaka leżące na dywanie. W każdym kącie walały się puste puszki i butelki po napojach. Koło mnie przeszła jakaś całująca się para, zapewne szukająca sypialni. Trochę kręciło mi się w głowie pod wpływem alkoholu w moim ciele. Ile wypiłam?

Zauważyłam niewyraźną sylwetkę zbliżającą się do mnie. To był... Shawn?

- O, Camila, szukałem cię - wnioskując z tonu jego głosu był stuprocentowo trzeźwy.

- Shh-awn, cześć - wybełkotałam.

- Hm, masz wypij - podał mi kubek.

- Co to?

Walcz o Mnie (Camren)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora