10. Nowe oblicze.

1.3K 81 17
                                    

 - Pod wrażeniem czego? - parsknęłam. - Mojej porażki? Dzięki. - rzuciłam w jego stronę sarkastycznie. - Jeśli masz zamiar się ze mnie teraz nabijać, to proszę, daj sobie spokój, bo nie jestem dzisiaj w nastroju i mogę ci przypadkiem połamać nos.

 - Porażki? O czym ty mówisz?

 No przecież mówiłam mu, że ma się ze mnie nie nabijać!

 - Chciałem ci pogratulować.

 - Daruj sobie.

 - Sakuro, ale ja mówię całkiem poważnie.

 Uniosłam spojrzenie na jego twarz. Miała spokojny i tęgi wyraz. Nawet przez chwilę byłam w stanie mu uwierzyć.

 - Naprawdę, jestem szczerze zadowolony i chylę czoła. Nie zawiodłaś mnie.

 Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

 - O czym ty... skąd w ogóle wiesz? - dukałam. Ciężko było mi uwierzyć, że Sasuke mógłby się komuś zwierzać, nawet jeśli byłby to jego brat. - Sasuke ci...?

 - Powiedział? - dokończył za mnie z lekkim uśmiechem. - Nie wszystko, do tego nie był zbyt szczegółowy, ale jakoś połączyłam wątki i wyszła z tego logiczna całość. Chociaż przymiotnik jakim cię określił był jak na niego wyjątkowo zmyślny.

 - Jaki przymiotnik? - zaciekawiłam się.

 - Tak właściwie to był zbiór wyrazów.

 - Itachi... - warknęłam.

 - No co?

 - Powiedz mi. - zrobiłam krok w jego stronę.

 - Sama go zapytaj.

  Poczułam jak ciśnienie mi gwałtownie podskakuje.

  - Jebany Uchiha. - warknęłam pod nosem.

  - Co mówiłaś? - Itachi uśmiechnął się w najmilszy możliwy sposób co tylko jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.

  - Nie twój uchihowski interes. - rzuciłam w jego stronę i otworzyłam drzwi wejściowe.

  - Czekam na twoje następne kroki Haruno! - rzucił jeszcze nim weszłam do środka budynku. Hitori czekał na mnie w holu.

- Powiesz mi w końcu co wydarzyło się w piątek i co tu robi Itachi? - zapytał poważnie, a ja czułam na sobie jego upierdliwe spojrzenie.

- Nie chciałam ci mówić, bo wydawało mi się, że totalnie zjebałam i zaprzepaściłam okazję, którą mi załatwiłeś. - powiedziałam. - Ale wygląda na to, iż jest inaczej, niż mi się wydawało. - ruszyłam powoli w kierunku schodów.

- To znaczy? - dopytał się brunet.

- Albo Itachi ma schizofrenie i rozdwojenie jaźni. - kontynuowałam stawiając stopę na pierwszym stopniu.

- A to niewykluczone. - zaśmiał się cicho, a ja biorąc zakręt miałam wrażenie, że Itachi rozmawiał z Adir.

 Nieważne jak bardzo starałam się nie myśleć o Sasuke to on i tak wracał jak bumerang, tak samo jak niedawno przekazana mi informacja o jego wizytach na siłowni. Rozwaliłam się na łóżku ciesząc się tym, że znowu ktoś nie postanowił mi go zająć. Mimowolnie zerknęłam na ledowy zegar na nocnej półce.

 - Szesnasta. - mruknęłam sama do siebie.

 Miałam dać sobie spokój, to nie dla mnie. Jeśli teraz spróbuję zapomnieć o Sasuke i jego problemach, to za tydzień, albo dwa będę miała już święty spokój. Przeturlałam się w bok, tym razem w oczy rzuciła mi się torba sportowa, z której korzystałam w ostatni piątek, oczywiście z powodu mojego lenistwa nie pomyślałam nawet o schowaniu jej do szafy i co?

Życie może być mylące || SasuSaku | ZAKOŃCZONEDove le storie prendono vita. Scoprilo ora