32. Lokalizator, Amelia i wściekły Sasuke.

1.6K 95 22
                                    

Do kompletnie niczego nie doszło.

Przysięgam. Po prostu poszliśmy spać, a następnego dnia ja pojechałam z chłopakami do pracy, a Sasuke taksówką udał się do siebie, albo gdziekolwiek tam planował.

I tyle, a wszystko było tak naturalne i przyjemne jak na Sasuke, że byłam nadal w lekkim szoku.

To było takie inne, takie miłe.

Sasuke nadal był Sasuke, ale innym Sasuke.

Jeśli to w ogóle ma jakikolwiek sens.

- Okej, a teraz gadaj dlaczego razem wychodziliście z twojej klatki? - zapytał Hitori, który akurat dzisiaj robił za taksówkarza. Jego ton głosu przybrał matczyny wydźwięk, dlatego subtelnie trzepnęłam go w tył głowy.

- Wcale nie wychodziliśmy. - udawałam niewiniątko, ale o ile Naruto byłby w stanie połknąć tą odpowiedź jak mały pelikan, tak Hitori posłał mi znaczące spojrzenie w lusterku.

- Nie, nie uprawiałam z nim seksu, mamo. Tak jeśli do czegoś dojdzie to się zabezpieczymy, dzięki za troskę. - powiedziałam sarkastycznym tonem i przewróciłam lakonicznie oczyma.

- A więc planujecie uprawiać seks!? - Uzumaki oczywiście nadmiernie się podekscytował.

- Nic jeszcze nie planujemy. - mruknęłam.

- Ale pewnie już cię ciśnie libido? - rzucił złośliwie Tazuki i jemu oberwało się po głowie tak samo jak Hitoriemu.

- Jesteście gorsi, niż baby, nawet Ino ograniczyła swoje wścibstwo wczoraj, a wy wszystko musicie wiedzieć, co? - powiedziałam naburmuszonym tonem głosu.

- Nom.

- Tak.

- Mniej więcej.

Odpowiedzieli wszyscy po kolei.

- To było pytanie retoryczne. - mruknęłam zrezygnowanym tonem głosu.

Dzisiaj nasza praca odbywała się na jakiejś pierdolnej hali produkcyjnej, niestety robota była typowo siłowa, dlatego nawet mimo moich usilnych starań chłopacy jak i inni pracownicy nie chcieli mnie do niczego konkretnego dopuścić, dlatego zostałam zdegradowana do roboty typu przynieś, podaj, pozamiataj, a i tak przez większość czasu siedziałam na zapleczu dla pracowników i grałam w pac mana, na służbowym komputerze.

Nie ukrywam, że tego dnia nie mogłam zaliczyć do udanego, ale pogorszył się on jeszcze bardziej, kiedy echo przyniosło do zaplecza znany mi głos.

- Gdzie jesteś motylku!

O nie. Muszę się ukryć.

Szybkie oględziny otoczenia i równie szybka decyzja co zrobić.

Pod biurko.

- O! Tu jesteś!

Za późno.

- Itachi. - burknęłam zrezygnowanym tonem głosu.

- A to co za reakcja? - mężczyzna wymierzył w moim kierunku oskarżycielski paluch, dlatego szybko go odrzuciłam. - Nie powinnaś być w, no nie wiem, lepszym humorze?

- A to niby czemu? - mruknęłam unosząc pytająco jedną brew.

- Rozumiem, że mój braciszek się nie popisał dzisiejszej nocy?

Zachłysnęłam się powietrzem i poczułam jak mój dekolt i policzki oblewa rumieniec.

- Skąd ty to... - zaczęłam. - Jak? Kurwa, wszczepiłeś mu lokalizator w dupę?

Życie może być mylące || SasuSaku | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz