Sesja, kolacja i odpałowa mamuśka

4.6K 314 348
                                    

Po lekcjach, razem z Mari wsiedliśmy do mojej limuzyny i pojechaliśmy na plan zdjęciowy. Nathaniel patrzył się na nas krzywo, ale miałem to gdzieś. W końcu Mari to moja dziewczyna i mam prawo jechać z nią w jednym samochodzie! To znaczy Chat ma.

Gdy dotarliśmy na miejsce od razu dorwał nas mój fotograf.

- Adrien! Jak ty wyglądasz! Oczy podkrążone, zero uśmiechu, jeszcze chwila i...- urwał gwałtownie, bo zobaczył stojącą za mną Marinette. Przeskanował każdy kawałek jej ciała, a ona skuliła się onieśmielona. Mężczyzna patrzył na nią z krzywą miną.

- Idealna! - na jego twarzy wykwitł nagły uśmiech - nie taka sztuczna i wypchana jak ta blondyna którą załatwił ostatnio twój ojczulek. A jaka tępa była - złapał się za głowę - aż mnie mózg boli na samą myśl o niej. No, lećcie się przebierać - wskazał dwie pary drzwi, czerwoną i czarną. Szybko się przebraliśmy i ustawiliśmy się w odpowiednich pozycjach.

Mari świetnie się bawiła. Cały czas była uśmiechnięta i zadowolona, traktując to jako zabawę. Miałem straszną ochotę przyciągnąć ją do siebie i pocałować. Ale teraz jestem Adrien, nie Chat. Kiedyś trzeba będzie jej w końcu powiedzieć. Taa...kiedyś.

Sesja skończyła się dopiero późnym wieczorem. Odwiozłem Marinette i pożegnałem się z nią przed jej domem.

- Dzięki, Adrien. To była wyśmienita zabawa - uśmiechnęła się słodko i zniknęła w drzwiach piekarni. Szybko wszedłem w jakiś ciemny zaułek i przemieniłem się. Wskoczyłem na zewnętrzny parapet jej okna i zastukałem w szkło. Po kilku sekundach otworzyła mi je najpiękniejsza na świecie, granatowowłosa dziewczyna. Moja dziewczyna.

- Cześć, chaton - całus w policzek. Zrobiłem smutną minkę.

- Tylko w policzek?

- Głupi Chat - mruknęła pod nosem, po czym musnęła moje usta - tyle Ci musi na razie wystarczyć kotku - odwróciła się i podeszła do biurka. Postanowiłem się na niej delikatnie odegrać. Podszedłem do niej od tyłu i złapałem w talii.

- Widziałem cię dzisiaj w parku, z tym blondaskiem. Jak mu tam; kochaś Adrien?- uśmiechnąłem się złośliwie. Dziewczyna gwałtownie odwróciła się do mnie przodem.

- Śledzisz mnie?

- Naturalnie, że nie. Ufam ci - powiedziałem.

- To czemu pytasz się o Adriena? To tylko mój przyjaciel, a po za tym poprosił mnie o pomoc i...

- Ciii - przyłożyłem palec wskazujący do jej ust. Szczerze? To była świetna zabawa, patrzeć, jak broni mojej rzeczywistej postaci - nie mam wyrzutów.

Popchnąłem dziewczynę na łóżko, tak, że leżała i usiadłem obok niej. Po paru minutach milczenia w końcu się odezwała.

- Moi rodzice bardzo chcą cię poznać - przewróciła się na lewy bok i popatrzyła na mnie z dołu.

- Tak? - położyłem się obok niej i wyszczerzyłem zęby.

- Tak się napalili, gdy usłyszeli, że mam chłopaka. Kazali mi cię zaprosić jutro na obiad. Jest sobota i liczą, że znajdziesz trochę czasu. Nie powiedziałam im kim jesteś, tylko, że dowiedzą się jak przyjdziesz - uprzedziła moje następne pytanie.

- To jutro o której?

- O 13.

- Czekaj na mnie przed piekarnią. Boje się sam tam wejść sam w obawie przed ostrzałem.

- Dlaczego? - zaśmiała się pokazując swoje białe, proste zęby.

- Żeby nie musieć się tłumaczyć - zacząłem parodiować samego siebie, śmiesznie wymachując rękami - Yyyhh... Ehhhh... Przepraszam.... Yyyhh.... Ja tu na obiad... Jako chłopak Mari... Ehhhh...

Nie Opuszczam || miraculous✔Where stories live. Discover now