Król Halucynacji, tożsamością po uszach i second Volpina

3.8K 281 33
                                    

Jej partner już otwierał usta, by odpowiedzieć, ale wtedy z dymu wyleciał mały kształt zawisł na chwilę, w powietrzu, a potem przemówił grubym, zachrypniętym głosem...

- Ladybug i Chat Noir! Jestem królem halucynacji! Nie chce mi się was szukać. Już zemściłem się na mieście i nie mam potrzeby dłużej trzymać tej mgły na ulicach Paryża.

Fiołkowooka odetchnęła z ulgą. Nigdy nie poszło im tak łatwo...

- Ale nie cofnę jej - małe stworzonko zaśmiało się. Po wnikliwszym przyjrzeniu okazało się, że jest to na oko sześcioletni chłopiec - no chyba, że oddacie mi swoje miraculum.

Zaśmiał się złowieszczo i zaczął opadać w dół, znikając w szkarłatnej mgle.

- No, na prawdę? - oburzyła się Pawica. Zdjęła bandankę - Ladybug i Chat Noir owszem, zawsze czemu nie, ale o miraculum Pawia, to ja tam ani słowa nie słyszałam. Nawet mój syn ma większy szacunek ode mnie.

Kobieta założyła ręce na piersiach.

- Mamo, nie mamy na to czasu. Naprawdę musimy iść ratować miasto.

- No wiem, wiem synku. Już się nawet pooburzać nie można.

Zasłoniła usta chustką i machnęła wachlarzami. Z nieba spadł delikatny deszczyk, który sprawił że mgła stała się jasno różowa.

- Woda wyciąga z niej środki halucynacyjne. Ale nadal jest mocna.

- JAK ŚMIAŁAŚ!?!? - z mgły wydobył się wściekły głos i z daleka napłynęło jeszcze więcej czerwonej mgły.

- No to siup! - zawołała Pani Paw, zeskoczyła z wieży i zniknęła w mgle.

Dziewczyna sprawdziła czy ma dobrze związaną bandanę, złapała zdziwionego Chata za rękę i skoczyła z dachu w ślad za blondynką.

Gdy znaleźli się we mgle, ponownie zaczęli się przez nią przedzierać, tym razem trzymając się za ręce. W pewnym momencie zmęczeni przystanęli i w tym momencie Biedronka oberwała w plecy czerwonym kijem. Szybko się odwróciła ale nie widziała przeciwnika.

Nagle z dymu wyskoczył mały chłopczyk trzymając nad głową kij trzy razy większy od niego samego. Zaczął okładać nim Czarnego Kota po głowie.

Ladybug odepchnęla go szybko i zaczęła walczyć z chłopczykiem. Pawica dołączyła się po chwili.

Chłopczyk skutecznie opierał ataki mimo, że był malutki. Z każdą chwilą walczenie z nim było coraz trudniejsze. Chował się w mgle, nagle znikał i pojawiał się z drugiej strony. Do tego dochodziły coraz częstsze halucynacje, bo bandanki nie działały wiecznie. W pewnym momencie Ladybug nie wytrzymała i wpatrywała się przerażona w zakrwawione ciało Chata, mimo, że ten stał obok niej cały i zdrowy.

Z nim działo się dokładnie to samo. Patrzył jak zahipnotyzowany na bladą Ladybug, z niewidzącymi oczami, pomimo tego, że ta żyjąca była parę kroków od niego.

Pawica gdzieś zniknęła. Chłopczyk zagwizdał przeciągle.

Po chwili z mgły wyszła kobieta. Mimo, że była już po pięćdziesiątce była piękna. Białe włosy spadały kaskadami na jej ramiona, czarne oczy błyszczały nienaturalnym blaskiem, a figury pozazdrościć jej mogła nie jedna modelka. Z krzywym uśmiechem podeszła do bohaterów i równocześnie uderzyła ich w brzuch, tak że upadli na kolana, tracąc dech. Przyłożyła ręce do uszu Biedronki z zamiarem zdjęcia jej kolczyków.

To już koniec. Marinette zawiodła po raz drugi tego dnia. Roztrzęsiona klęczała na ziemi z tajemniczą kobietą nad głową.

Chat za to nie czuł nic. Tajemnicza mgła obezwładniała go powoli, tak jak otwarta stara rana w boku, tracił przytomność... Zanim upadł na ziemię pomyślał jeszcze o pewnej fiołkowookiej dziewczynie, stojącej teraz zapewne na swoim tarasie...

Odkręciła nakrętki i już miała je wyjmować, gdy nagle zza jej pleców dobiegł głos.

- Naprawdę sądziłaś, że to ja? Nie jestem, aż taka słaba. - kobieta odwróciła się gwałtownie. Stała tam Ladybug z drwiną w oczach i dumnie podniesioną głową. Ciemnooka zawahała się chwilę, a potem rzuciła się w kierunku widmowej Ladybug, upuszczając zakrętki tej prawdziwej, potoczyły się po podłodze. Tymczasem sobowtór bohaterki, odwrócił się i odbiegł w mgłę...

Z czerwonego dymu wyłonił się jeszcze jeden kształt. Ladybug podniosła się z ziemi znowu zawstydzona swoją słabością. Przyjrzała się postaci.

- Szczęśliwy traf! - na jej ręce spadła tylko malutka karteczka z napisem "zaufajcie jej"

- Lila...?

Dziewczyna w pomarańczowym, lateksowym stroju, z puszystym ogonem, fletem w lewej ręce i fioletowym kijem w drugiej, prychnęła.

- Widzę, że znacie już moją bliźniaczą siostrę kłamczuchę. Jestem Volpina. Ta prawdziwa - Uśmiechnęła się i podniosła kontaktującego już Chat Noira z ziemi.

- Dlaczego mamy ci ufać? - Ladybug wstała na równe nogi. Znowu była na siebie wściekła. Zawiodła już po raz trzeci. Przez tego głupiego dachowca.

- Bo właśnie uratowałam ci życie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie szatynka i przełamała kij na pół. Wyleciał z niego fioletowy motyl, którego kropkowana dziewczyna natychmiast złapała. Ze złości nawet nie zwróciła uwagi na to, że już trzecia kropka zniknęła z jej kolczyków.

- Jesteś siostra Lili?

- Bliźniaczką. Ale to ona jest gorsza w tym duecie - wyszczerzyła zęby.

Czwarte piknięcie.

- M'Lady. Zaraz się przemienisz - wtrącił Chat.

Zaskoczona dziewczyna zakryła ręką usta. Odwróciła się i już zamierzała odbiec, gdy rozległo się ostatnie piknięcie jej kolczyków.

Czerwony, lateksowy strój zaczął pomału znikać z jej ciała odsłaniając najpierw różowe baleriny, spodnie tego samego koloru, szarą marynarkę i w końcu twarz paryskiej bohaterki.

Miała takie szczęście, że nikogo poza nią, Chatem i Volpiną nie było w tym momencie na ulicach Paryża.

Dziewczyna odwróciła się pomału.

- To teraz już wiesz - odparła stając przodem do bohatera, uparcie wpatrując się w swoje baleriny. Nie umiała na niego spojrzeć. Nie teraz, kiedy będzie zły za kłamstwo. Za to, że go oszukała - ja zrozumiem, jeśli nie będziesz już chciał...

- Nie wiem - przerwał jej Kot.

- Co? Ale przecież... - podniosła głowę. Vopina gdzieś zniknęła. Widziała tylko plecy swojego partnera. Stał do niej odwrócony tyłem.

- Bardzo chcę poznać twoją tożsamość. Może znamy się w prawdziwym życiu. Może zostalibyśmy przyjaciółmi. Ale uszanuję twoje życzenie - zaczął iść do przodu dalej na nią nie patrząc - poczekam.

Dziewczyna podbiegła do niego i złapała za nadgarstek. Blondyn nadal na nią nie patrzył.

- Prędzej czy później i tak musiałabym ci o tym powiedzieć. Możesz spojrzeć, chaton

Zesztywniał. Tylko jedna osoba tak do niego mówiła. Odwrócił się napotykając załzawione fiołkowe oczy.

- Mari...? - dziewczyna puściła jego nadgarstek. Po jej policzkach pociekły łzy.

- Przepraszam Chat. Zrozumiem, jeśli mnie znienawidzisz. Przepraszam - odwróciła się i odbiegła pozostawiając osłupionego Chat Noira...

Hejka

Taki tam kolejny rozdzialik

Robiło się nudno, więc przyspieszyłam lekko przebieg akcji.

Jeśli się spodobało, zostaw jakiś ślad!!!

stingingrose

Nie Opuszczam || miraculous✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz