Aurore Agreste i jej pomysły oraz przepis na Valerię

4.1K 278 276
                                    

Narrator
... Stanęła w nich drobna, ale wysoka blondynka o zielonych oczach. Wpadła do klasy jak burza, a gdy tylko się w niej znalazła od razu zrobiło się jakoś tak weselej.

- Dzień Dobry, ja przyszłam po Adriena. Rozumie pani, ten jego ojciec znowu wymyślił sobie jakąś sesję, bo "teraz jest najlepsze światło" Miałam ochotę się na niego za to obrazić, w końcu chłopak ma prawo być w szkole, ale obiecał mi, że potem wpadniemy do sklepu po jakąś paprotkę, więc ostatecznie się  zgodziła, to świetne miejsce by schować mir... mhmhmm - nie zdążyła dokończyć bo podbiegł do niej Adrien i zatkał jej ręką usta.

Za to rudowłosa nauczycielka, patrzyła się oszołomiona na kobietę, zastanawiając się czy wzywać psychiatryk już teraz czy może jeszcze chwilę poczekać.

- Eee, jest pani nową asystentką pana Agreste'a? - zapytała inteligentnie nauczycielka

- No proszę, proszę - wymruczała pod nosem kobieta - sześć lat człowieka nie ma i już go nikt nie poznaje - dodała głośniej.

Podeszła do Bustier i uścisnęła energicznie jej dłoń.

- Jestem Aurore Agreste.

Marinette wstrzymała oddech. W jej głowie kłębiło się teraz tysiące myśli. Matka Adriena zniknęła wiele lat temu i teraz tak nagle się pojawia. Dziewczyna była przekonana, że blondynka nie kłamie, ale w tak samo było w przypadku Chata. A do bluzki Aurore przypięta była lazurowa broszka. Również z wyglądu i charakteru była podobna do niedawno poznanej Pawicy. I jeszcze to mir... a potem Adrien zatkał jej usta... Wykluczał ją tylko jeden fakt: jej synem był właśnie Adrien, a jak on jest Kotem to dziewczyna postanowi zaprzyjaźnić się z Chloe. Nie to na pewno nie ona.

- Nie wierzę pani - z rozmyślań wyrwał granatowowłosą wściekły ton Bustier - matka Adrien nie żyje, to odnotowane
Nie pozwolę pani wziąć go ze szkoły.

Zielonooka obruszyła się.

- No wie pani, co? Jak ja mogę nie żyć skoro stoję tu przed Panią? To oburzające!

W nagłym przypływu odwagi Marinette zerwała się z krzesła, i podeszła do blondynki. Uścisnęła jej dłoń. Gdy Agreste'ówna ją zobaczyła wytrzeszczyła oczy, ale uśmiechnęła się uprzejmie.

- Ach, pani Aurore Agreste. Miło w końcu Panią poznać. Adrien bardzo dużo o pani opowiadał. Jestem jego przyjaciółką.

- Tylko przyjaciółką? - spytała kobieta z głupim uśmiechem. Syn wbił jej łokieć w żebra.

- Wybacz mamie, Mari. Jest zmęczona po podróży - spojrzał na dziewczynę z miłością w oczach, której ona nie zauważyła. Zakłopotana nauczycielka podrapała się po głowie.

- W takim razie, dziękuję bardzo - Aurore pociągnęła swojego syna za nadgarstek, następnie zawołała - Marinette,  czy mogłabyś po lekcjach odnieść rzeczy Adriena? Dzięki! - dodała gdy pół Chinka pokiwała głową. Po czym wybiegła z sali dalej ciągnąc syna za rękę.

Na korytarzu usłyszeli tylko jeszcze jej krzyk

- Adrienie Agreste, masz SZLABAN!!! Zrobiłeś ze mnie biedna przepracowaną wariatkę!!! A dobrze wiesz, że ja jako posiadaczka... - głosy przerwał dzwonek. Marinette pobierała rzeczy Adriena do torby, położyła obok swojej ławki i wyszła na przerwę...

Marinette
Mama Adriena, to świetna kobieta, chociaż trochę za bardzo przypomina matkę Chata, pawicę. I jeszcze ta broszka... W każdym razie byłam przekonana, że to nie ona. Bo jeśli tak...to o Jezu! Znaczyło by to, że cały czas chodzę z Adrienem Agreste! Na szczęście to zwykłe bujdy!

 Po szkole zgarnęłam torbę modela i skierowałam się do jego rezydencji. Droga była długa.

Gdy w końcu doszłam, zadzwoniłam dzwonkiem. Na małym ekraniku pojawiła się twarz asystentki Gabriela. Jak jej tam było? Chyba Nathalie...już gdzieś to słyszałam... Ehh, skleroza wieku młodzieńczego mnie dopada...

Wpuściła mnie nawet nie pytając się po co przyszłam. Gdy weszłam do rezydencji, widok zasłoniła mi burza blond loków.

- Marinette! Tak się cieszę, że wpadłaś! Daj rzeczy Adriena tam! -wskazała na kąt halu. Złożyłam tam rzeczy swojego przyjaciela i już miałam iść do wyjścia, gdy zatrzymał mnie głos kobiety.

- A może zostaniesz na herbatę! Z chęcią z tobą porozmawiam! Poznam dziew...ekhm - odkaszlnęła teatralnie - przyjaciółkę mojego syna! I koniecznie musisz mi pokazać swoje projekty! Adi mówił mi, że są genialne! Może nawet uda się coś zdziałąć u tego ponuraka i poprosi cie o współprace! Pokaże ci moje nowe paprotki! - kontynuując swój monolog, wzięła mnie pod ramię i zaprowadziła do salonu. Na kanapie rozwalony był Adrien, który lewą ręką trzymał pada i grał na konsoli, a prawą pakował sobie do ust co chwilę chipsa. Był w samym podkoszulku i dresach.

- Adrien! Ty wstrętny kocurze! Bier te chipsy, bo se wąsy ubrudzisz! zawołała bardziej jak nastolatka, a nie kobieta po czterdziestce.

- Wąsów to ja akurat nie mam. No przynajmniej gdy jestem Adrienem...- chłopak odwrócił się i napotkał  moje zdziwione spojrzenie. - Ekhm - chłopak odchrząknął, odłożył pada i wstał z kanapy, strzepując z siebie okruszki. Jego włosy był w nieładzie.

- Emm, cześć Marinette. Nie spodziewałem się ciebie tak wcześnie.

- Hej

- Zaprosiłam Marinette na herbatę. Pójdź do kuchni i zaparz. Dałam dzisiaj Fernandu wolne.

- Jasne - wyszedł, rzucając mi przeciągłe spojrzenie. Nie wiedziałam, co miało znaczyć, ale wiedziałam jedno: tak zazwyczaj patrzył na mnie Chat.

Gdy blondyn wyszedł, jego mama usadziła mnie na kanapie, usiadła na fotelu na przeciwko.

- I jak tam? Znalazłaś coś ciekawego w torbie Adiego? Może jakiś camembert? Albo może małe, czarne coś?

Spojrzałam na nią zdziwiona. Ta kobieta była dziwna. Mimo to słysząc jej słowa zarumieniłam się lekko.

- Nie grzebałam w jego rzeczach - Aurore wyglądała na zawiedzioną

- Ahh, rozumiem - w tym momencie do salonu wszedł Adrien. Postawił trzy kubki z herbatą na stoliku i usiadł obok mnie na kanapie.

Adrien
Mama zrobiła to specjalnie! Chce, żeby Marinette dowiedziała się kim jestem! O nie, nie! Jak będę chciał to się dowie. Nie wcześniej. Już miałem poinformować moją mamę, że zaraz przyjedzie modelka do następnej sesji, ale wtedy drzwi się otworzyły i stanął w nich mój ojciec, a za nim niska brunetka. Z przodu włosy miała spięte w dwie kitki, ale reszta była rozpuszczona. Oliwkowe oczy i latynoska uroda oraz najnowsze okulary z kolekcji Agreste.

- Cześć! - uśmiechnęła się do nas - Jestem Valeria

I mamy Lilę! Jednak, że z tego kubła kłamstw nie da się wycisnąć już nic dobrego, lekko ja zmieniłam

Mam nadzieję, że mój przepis na tę dziewczynę się wam spodoba!

Do następnego!

stingingrose

Nie Opuszczam || miraculous✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz