Zniszczę Was Po Kolei

2.9K 210 57
                                    

Narrator
O, jak słodko - przerwał im głos dobiegający gdzieś z niedaleka - szkoda tylko, że zaraz tą słodycz zastąpi gorycz, gorzka nienawiść i ostry zawód....

Dwójka bohaterów szybko odwróciła się w kierunku, z którego dobiegał głos. Na najbliższym kominie siedziała kobieta, odziana w biały lateksowy strój. Wyglądała na pięćdziesiąt lat.

- No nie patrzcie się tak na mnie - zaśmiała się - White Lady jestem. Dużo młodsza niż wyglądam, dużo głupsza niż się przedstawiam - kobieta wzruszyła ramionami.

- Dlaczego chce pani zdobyć nasze miracula? - zapytała Ladybug ostrożnie sięgając po swoje yo-yo.

Zdenerwowana White Lady skoczyła na równe nogi.

- Dlaczego!? - zaśmiała się szyderczo - dlaczego? Z zemsty. By uratować swoje kwami. Tyle Ci wystarczy, paniusiu?

Zza białego paska, przepasającego jej talię wyjęła biały kawałek drewna. Wyglądał jak zwyczajny patyk po lizaku, tylko parę razy dłuższy, długości przedramienia.

Kobieta machnęła nim jakby od niechcenia, a dach natychmiast został skuty lodem. Na niebie pojawiło się mnóstwo chmur, a po chwili na ziemię zaczęły spadać, małe, białe płatki śniegu. Ladybug chciała uskoczyć w bok, ale poślizgnęła się, w efekcie wpadając na Chat Noira. Razem wylądowali na twardym, oblodzonym dachu tłukąc się przy tym boleśnie.

Biała Pani stała nad nimi i obojętnie patrzyła jak nastolatkowie podnoszą się z ziemi. Gdy tylko stanęli na równych nogach i sięgnęli po swoje bronie, znów machnęła pałką. Nad głową Czarnego Kota pojawiła się mała chmurka. Zaczęły z niej spadać małe sople lodu, boleśnie raniąc mu twarz i rozrywając kostium  na ramionach. Zielonooki próbował spod niej wyjść, ale z każdym jego krokiem chmurka przesuwała się, uparcie tkwiąc nad jego głową. Po chwili po policzkach zaczęły spłukać mu małe strużki krwi.

Biała Pani zaśmiała się szyderczo i wyjęła z buta sztylet. Podrzuciła nim wysoko, a następnie złapała go za trzonek, gdy przedmiot opadał. Zakręciła nim beztrosko i podeszła do Biedronki, dalej ledwo utrzymującej równowagę.

- Mogłabym wam zabrać Miracula już teraz - powiedziała, a Marinette poczuła nagle, obejmujący ją chłód, nie mający nic wspólnego z lodem i śniegiem, który ją otaczał - ale jaka to będzie frajda, zabrać kamyczki dwójce bezsilnych nastolatków, ślizgających się bezradnie na lodzie? Lepiej zrobić tak, byście się pomału wykrwawiali i robili coraz słabsi. Złamię was po kolei.

Podeszła do Marinette jeszcze bliżej, tak że dziewczyna czuła na twarzy jej cuchnący oddech. Próbowała się odsunąć, ale poślizgnęła się na lodzie i z trudem stanęła z powrotem na prostych nogach.

- Lepiej złamać was po kolei - szepnęła jej do ucha White Lady, po czym wbiła sztylet głęboko w jej bok. Ciemnowłosa krzyknęła przeszywająco, a Chat Noir, który dalej próbował uwolnić się od złośliwej chmurki stanął nagle bez ruchu. Odwrócił się szybko. Jego policzki gwałtownie zbladły, w oczach pojawił się strach, rozpacz i chęć mordu.

Po brzuchu fiołkowookiej, jej nogach i stopach spływała ciepła, gęsta, czerwona krew. Spływała na lód zabarwiając go na czerwono. Biała Pani uśmiechnęła się jeszcze szerzej i przekreciła sztylet w ciele dziewczyny. Następnie wyjęła go, wytarła o nogawkę swojego kostiumu i rozpłynęła się pomiędzy płatkami śniegu.

Dziewczyna upadła na bok. Leżała na zimnym lodzie. Chat Noir momentalnie zapomniał o dręczącej go chmurce i rzucił się w kierunku dziewczyny. Przyklęknął przy niej, delikatnie ułożył jej głowę na swoich kolanach.

Nie Opuszczam || miraculous✔Where stories live. Discover now