Noc pod gwiazdami oraz Alya - zapśnik

2.9K 233 211
                                    

Marinette

- A wiesz, nie zauważyłaś czasami, że mój syn gada ze swoją torbą? - zapytała mnie mama Adriena.

Byłyśmy właśnie w drodze powrotnej do domu Agreste'ów. Moja mama tez uznała za świetny pomysł, bym wyniosła się już dzisiaj, bo nie będę im przeszkadzać w pakowaniu.

W odpowiedzi tylko przewróciłam oczami. Ta kobieta co parę sekund zadawała mi nowe pytanie związane z Adrienem, z jego gadaniem do siebie, że czasami zachowuje się jak kot. To prawda, ale żadna z tych rzeczy nie była AŻ TAK niepokojąca, by tak na to naciskać.

- Niestety nie - skłamałam. Może jak będę cały czas zaprzeczać to przestanie.

 - A...

- Przepraszam Pani Agreste - przerwałam jej szybko - już dojeżdżamy - wskazałam rezydencję wyłaniającą się zza rogu.

Gdy bezpiecznie stanęłyśmy na podjeździe odetchnęłam z ulgą. Pani Agreste prowadziła gorzej niż pirat drogowy. Normalnie, czuje śniadanie z przedwczoraj.

Wyszłam szybko z samochodu i wyciągnęłam swoją walizkę. następnie odwróciłam się i podreptałam za panią Agreste do swojego tymczasowego domu.

-------------------------------------------------------

Narrator
Ciemnowłosa dziewczyna weszła do swojego pokoju. Rozejrzała się wokół. Był urządzony z dobrym gustem. Czarno czerwona kolorystyka nasuwała tylko jedno słowo: Ladybug.

Marinette potrząsnęła głową, by wyrzucić ta myśl. To na pewno tylko zbieg okoliczności. W tym domu nikt nie wiedział, że to ona jest słynną obrończynią Paryża.

Jakże się myliła.

Rozpakowała się i usiadła przy czerwonym biurku. Ciężkie, czarne zasłony wprowadzały do pokoju ponurą atmosferę, ale też poczucie bezpieczeństwa. Dziewczyna pomyślała o Chacie. Nie dała mu znać, że wyprowadza się na dwa miesiące. Przekaże mu to przy ich następnym spotkaniu.

z zamyślenie wyrwało ją ciche skrzypienie drzwi.  Zirytowana odwróciła się na obrotowym krześle.

- Pani Agreste ja naprawdę... - lecz to nie pani Agreste stała w drzwiach. Tylko Adrien - oj Adrien, sorki. Myslałam, że to twoja mama.

- Nic się nie stało - chłopak zaśmiał się cicho. Skrzywił się gdy zobaczył kolorystykę pokoju - jak zgaduję to moja mama wybierała kolory.

Usiadł na łóżku.

- Skoro będziemy razem mieszkać...może dasz się zaprosić na lody?

Szatański plan Adriena pomału zaczynał przybierać rzeczywisty kształt. Chłopak próbował potwierdzić wierność swojej dziewczyny.

Na twarzy Marinette pojawił się smutek i wahanie.

- Ale czysto przyjacielsko - powiedziała w końcu i podniosła głowę. W jej oczach tańczyły niebezpieczne ogniki.

- To jutro jeszcze się zgadamy - chłopak wyszedł z pokoju, ale zanim zniknął za drzwiami wymamrotał cicho - kiedyś się dowiesz. Przysięgam.

Gdy tylko wyszedł z torebki Marinette wyleciała Tikki.

- Marinette? Co na to powie Chat Noir?- małe stworzonko zachichotało, następnie zaczęło udawać paryskiego bohatera - Ależ M'Lady! Jak mogłaś pójść na lody z tym blondaskiem - Tikki przyłożyła aktorsko malutkie rączki do piersi - Ranisz, M'Lady!

Biedroneczka upadła na łóżko i zaczęła się tarzać udając Kota. Marinette w tym czasie zaśmiewała się do rozpuku.

- Oj Tikki - wymruczała ocierając łzy śmiechu - ty to zawsze wiesz jak człowiekowi humor poprawić - wzięła na ręce mała kwami i przytuliła ją do swojego policzka.

Nie Opuszczam || miraculous✔Where stories live. Discover now