Bal, Akuma&mystery Volpina

3.7K 254 93
                                    

Czarny Kot po raz ostatni odbił się kicikijem od dachu i miękko wylądował na chodniku. Wsunął broń do buta i oparł się o ścianę.

- Cześć Chat - usłyszał za sobą delikatny dziewczęcy głos.
Odwrócił się.

- Witaj M'Lady - złapał ją za lewą dłoń i złożył na niej subtelny pocałunek. Marinette zarumieniła się lekko, a potem obeszła bohatera dookoła.

- Myślałam, że się przemienisz, Chat.

- Jestem przemieniony - odparł z uśmiechem.

- Ale jak? - zapytała dziewczyna. Zaczęli iść w kierunku szkoły.

- Nie wiem. Plagg coś wykombinował. - wzruszył ramionami.

Gdy doszli do szkoły powitały ich zdziwione spojrzenia. Każdy na sali patrzył się w ich kierunku. Oczywiście większość już wiedziała, że Marinette chodzi z bohaterem, ale nie spodziewali się że uda jej się zaciągnąć go na bal.

Przez tłum przepchali się Nino i Alya.

- Wow dziewczyno, wyglądasz genialnie - wykrzyknęła mulatka na widok pół Chinki. Sama mulatka miała na sobie fioletową suknie z czarnymi akcentami - u was już widzę wszystko dobrze? - zaśmiała się okularniczka.

- Jak widać - odparł uprzejmie Chat.

Marinette rozglądnęła się po sali. Parę dziewcząt było przebranych za Ladybug, a kilkoro chłopaków miało na głowach kocie uszy. Żeńska część towarzystwa miała na sobie przeróżniste kreacje, ale wszystkie do ziemi. Każdy chłopak bez wyjątku miał na sobie elegancki garnitur bądź frak.

Nino i Chat przybili żółwika, po czym blondyn odwrócił się do Marinette. Skłonił się z gracją i wysunął dłoń.

- Czy mogę panią prosić do tańca? - zapytał wpół żartem.

- Naturalnie - odparła granatowowłosa z szerokim uśmiechem. Czarny Kot nie czekając dłużej  złapał ją w talii i obkręcił. Właśnie zaczęła lecieć jedna z żywszych piosenek więc skierowali się na parkiet w wesołych podskokach. Chat okazał się wspaniałym tancerzem i po chwili Mari tak bolały stopy, że musiała przerwać harce z bohaterem, by usiąść i się napić. Blondyn klapnął na krzesło obok i uśmiechnął się zalotnie.

- Zmęczona?

- Nieeeee, wcale - Marinette przewróciła oczami i upiła kolejny łyk soku - gdzie nauczyłeś sie tak tańczyć?

- Ojciec mnie uczył - chłopak się spiął, a jego uśmiech jakby przybladł. Po chwili znowu się rozluźnił - teraz mama o to zadbała - zaśmiał się głośno - uwierz, ona ma tyle energii, że nawet nie zaczynaj z nią tańczyć.

- Nie mam zamiaru - fiołkowooka odstawiła szklankę na stół. Para już wstawała do następnego kawałka (przegapili walca - smutek ~ dopisek autorki), gdy nagle wszystkie okna po kolei zostały roztrzaskane, a szkło rozprysło się po całej sali.

-------------------------------------

Marinette
Gdy wszystkie okna nagle zostały rozbite, Chat pochylił się i zasłonił mnie swoim ciałem przed odłamkami szkła. Minęło parę sekund, a on już stał prosto trzymając przed sobą wysunięty kocikij, który wyjął z buta

Sprytnie, Plagg

- Uciekajcie do domów! - krzyknął Chat Noir - Ladybug zaraz powinna być - spojrzał na mnie ze smutkiem, a może mi się tylko wydawało.

Nie przejmując się tym dłużej, odwróciłam się i wbiegłam w jeden z korytarzy. Zamknęłam sie w pierwszej lepszej klasie i otworzyłam torebkę.

- Tikki - jęknęłam do małego stworzonka - nawet potańczyć nie można. Tikki, kropkuj! - wypowiedziałam formułkę nie czekając na odpowiedź biedroneczki. Po chwili stałam już w czerwonym lateksowym stroju. Wzięła yo-yo i siup do sali. Wylądowałam obok Chata, który nadal w eleganckim fraku i z kicikiejem(wyglądało to absurdalnie) rozglądał się badawczo po sali.  Wtedy przez jedno z rozbitych okien wleciała dziewczyna.

Była przecudowna.

Była piękna.

Była śliczną blondynką z niebieskimi oczami.

Była zakumanizowana.

Miała na sobie długą białą suknię, jak do ślubu tylko z dziesięć razy dłuższą. Tren zdradziecko owijał się wokół niej. Nie miałam pojęcia po co jej on, ale następne wydarzenia sprawiły, że wszystko całkowicie zrozumiałam .

Tren rozszczepił się na dwie części. Jedna z nich sięgnęła po Kima, a druga po Chloe. Żył jakby własnym życiem. Żonglował nimi w powietrzu, podrzucał, upuszczał, by złapać znowu parę milimetrów nad podłogą. A blondynka tylko lewitowała w powietrzu, patrzyła się i wybuchała krótkim śmiechem, a potem milkła by następnie znowu złowieszczo zachichotać.

Była to chyba dziewczyna z drugiej klasy. Odetta, Odessa, Oleria...(?), nie ważne jak jej było na imię. Trzeba ją było powstrzymać. Chat doszedł chyba do tych samych wniosków, bo zgodnie rzuciliśmy się na nią.

Chat odpierał ataki( chociaż chyba ciężko było walczyć z kupą materiału), a ja starałam się uwolnić rozhisteryzowaną Chloe i Kima jednocześnie wypatrując przedmiotu, w którym mogła by być akuma.

Dziewczyna nie miała żadnych przypinek, żadnej biżuterii ani niczego takiego. Nawet głupiej gumki na włosach, nawet butów. Tylko suknia...

Moment.

Suknia?

Postanowiłam użyć Szczęśliwego Trafu. Malutki nożyk. Idealnie.

- Chat! - spojrzał na mnie, następnie na  malutki nożyk w mojej dłoni. Kina głową i rzucił się na dziewczynę.

- Jak śmiesz? - wrzasnęła - Jestem Panną, a na panny się nie rzuca!

Czarny kot nie przejął się tym stwierdzeniem, zażartował tylko:

- To urazami dla mojej gentlemeńskiej natury - i z powrotem zajął się odwracaniem jej uwagi. Zaszłam ją od tyłu i już miałam odciąć kawałek jej sukni, gdy nagle mur tuż za mną wybuchł, a w dziurze stanęła Volpina.

- Widzę, że się przydam - przez nią straciłam szansę na uwolnienie Akumy. Panna odwróciła się w naszą stronę. Krzyknęła bojowo i wysłała na nas treny sukni. Odskoczyłam w bok, a Volpina zagrała na flecie. Teraz wokół Panny stało 10 Volpin i tyle samo Biedronek oraz Chat Noirów.

Zdezorientowana Panna sięgała po kolei po każdy nasz sobowtór. W końcu złapała prawdziwego Chat Nora, który nie zdążył uciec. Krzyknęłam z zaskoczenia, przez co ja też zostałam wykryta i złapana. Nadal miałam w ręce nożyk, ale nie mogłam go użyć bo miał zablokowane ręce.

Moją ostatnią deską ratunku była lisia dziewczyna. Nie ufałam jej, ale raz kozie śmierć...

- Volpina! - upuściłam nożyk, a ona zwinne go złapała. Zgrabnie odcięła kawałek sukni, która puściła mnie oraz Kota.

Złapałam Akumę i wypuściłam ją.

- Nic ci nie jest Mari... M'lady?

Chat pobiegł do mnie. Jego frak był porwany, a na policzku miał delikatne zadrapania. Obok nas wylądowała Volpina.

Moje kolczyki zapisały. Chat nie użył kotaklizmu, więc nie został na miejscu.

Szybko wpadłam do tego samego schowka co poprzednio. Odmieniłam się i od razu pobiegłam do Chata, już pod postacią Marinette.

- Chat nic ci nie jest?

Odwrócił się.

- Nie, a ty? Jesteś cała? - zapytał znowu.

- Tak, tak. Ale ona chyba nie - odpalam wskazując na Vopine stojącą tuż za jego plecami

- Zaprowadźcie mnie do Fu. Prędko - zachwiała się - powiedzcie mu, że dostałam aksynę - zamknęła oczy i upadła. Gdyby nie refleks Chata, uderzyłaby w twardą posadzkę. Jej naszyjnik zapikał, a ona zamieniła się w...

Valerię.

Nie Opuszczam || miraculous✔Onde histórias criam vida. Descubra agora