Stephen, Referat I Kłótnia Bez Dramy

2.7K 182 160
                                    

Marinette
- Tak się składa, że ona już ma chłopaka - warknął Chat Noir.

Pseudokoreańczyk zmierzył go wzrokiem od stóp do głów. Był trochę wyższy od superbohatera, za to blondyn był lepiej zbudowany.

- A ty co, jej kotek do towarzystwa? - gdyby władował w swój głos jeszcze więcej kpiny, mógłby pęknąć od środka - jeśli jakiś chłopak chce do niej startować, to proszę bardzo, niech walczy.

- Troglodyta - burknęłam pod nosem, a zielonooki, mimo powagi sytuacji zaśmiał się cicho.

- Zgodnie z życzeniem - odpowiedział Stephenowi Chat. Wyjął swój kicikij i zakręcił nim parę razy.

- Z tobą nie walczę, pantoflarzu. Wracaj do swojej biedroneczki, ja poczekam na tego tchórza, który kazał ci wszędzie za nią łazić - warknął czarnooki, złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, nie zostawiając między mną, a nim ani milimetra przestrzeni.

- Ej, puszczaj mnie oblechu! - krzyknęłam zaskoczona. Nadepnęłam go obcasem i przywaliłam łokciem w brzuch. Ha! Biedronkowy refleks jednak przydaje się w zwykłym życiu!

Nowy uczeń puścił mnie i przyłożył dłoń do brzucha.

- Widzisz? Ona nie potrzebuje żadnego kotka do obrony - Chat uśmiechnął się do Herondale'a i postukał go kicikijem w prawy bark. Czarnowłosy nawet nie zdążył się obrócić, a już dostał w lewe ramię, kolano i po głowie. Oczywiście Czarny Kot nie wkładał w to jakiejś większej siły. Obserwujący z boku pomyślałby, że robi to od niechcenia.

- Nie mów mi, że to z tobą chodzi? - zapytał skośnooki chłopak, cały czas trzymając fason. Skierował swój wzrok na mnie - myślałem, że Chinki mają lepszy gust. Przeleciał cię już? Przyjemnie było? Przyjemnie to ci będzie, jak ujawni swoje prawdziwe zamiary. Miłego dnia! - Krzyknął niczym konferansjer na gali i odszedł tanecznym krokiem.

- Co za świnia! - warknęłam pod nosem, patrząc za odchodzącym chłopakiem. Odwróciłam się do Chata. Zaciskał pięści że złości, a na policzkach pojawiły u się czerwone plamy ze złości.

Wtedy zadzwonił dzwonek na lekcję.

Czarny Kot odwrócił się do mnie i hamując złość pocałował mnie w policzek.

- Nie wierz mu Marinette. Znasz mnie.

Po tym wysunął kicikij i zniknął. Wskoczył na dach szkoły i już go nie było. Uśmiechnęłam się pod nosem, chociaż Stephen zniszczył mi humor na cały dzień. Pobiegłam w stronę szkoły i wpadłam do klasy parę minut po dzwonku.

Naiczycielka spojrzała na mnie krzywo, ale pokręciła głową bym się nie tłumaczyła. Po cichu przemknęłam przez klasę i usiadłam obok Alyi.

- Marinette nie uwierzysz. W zeszłym tygodniu do szkoły przyszedł jakiś oblech i się do mnie przystawiał, a potem pytał o ciebie jak najęty. Wyglądał całkiem jak...

-... Pseudokoreańczyk - dokończyłam. Mulatce rozszerzyły się oczy.

-Skąd wiesz?

- Podszedł do mnie po szkole i powiedział, że jest moim chłopakiem - Alya na tę wiadomość prychnęła potępiająco - na jego nieszczęście, Chat stał za mną.

- A tak wogóle to gdzie on jest? - szepnęła siedząca za nami Valeria, pochylając się do przodu - powinien już być.

- Valeria! Przecież ona nie wie - oburzyła się Alya.

Valeria zachichotała w odpowiedzi. Złotooka spojrzała na mnie oczekując wyjaśnień, jednak w tym momencie nauczycielka kazała nam być cicho, a parę sekund później do klasy wparował Adrien. Włosy miał rozczochrane, a oczy podkrążone, ale mimo tego uśmiechnął się do mnie i usiadł w swojej ławce.

Nie Opuszczam || miraculous✔Where stories live. Discover now