Węgiel/Nowi

2.6K 197 40
                                    

Narrator

Zaraz po przeczytaniu listu, chłopak wziął parę głębokich wdechów i przemienił się. Doskonale rozumiał dlaczego jego matka wyjechała. Doskonale rozumiał też swojego ojca. Co nie znaczyło, że wybaczył mu romans ze swoją wychowawczynią.

Kiedy wylądował w pokoju Marinette, dziewczyna stała właśnie przed lustrem. Jej bluzka była lekko podwinięta, tak by mogła swobodnie obserwować bandaże.

- Nie wygląda to źle - stwierdził Chat podchodząc bliżej.

Speszona granatowowłosa opuściła bluzkę.

- Chat! Nie strasz mnie tak.

- Przepraszam - blondyn podszedł do niej i ostrożnie objął ją w talii, przyciągając do siebie. Stali obok siebie, patrząc w duże lustro. Po paru minutach Chat wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- M'Lady wyobraź sobie teraz takiego małęgo skrzata, miedzy tobą a mną - uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Marinette trzepnęła go w odpowiedzi w ramię.

- Jesteś głupi, Chat! Mamy po szesnaście lat.

- To wyobraź sobie, że mamy dwadzieścia sześć.

- Nadal jesteś niepoprawny - mruknęła dziewczyna pod nosem, po czym uwolniła się z objęć zielonookiego. Usiadła na łóżku  - lepiej powiedz mi, o co chodzi z tą nagłą misją twojej mamy i Pani Agreste. Mama Adriena wybiegła stąd jak poparzona, mówiąc, że jedzie gdzieś z Pawicą.

Blondyn szybko powtórzył jej skąpe informacje zawarte w liście. Marinette zbladła na moment, jednak po chwili na jej twarz powróciły kolory, ta chwilowa zmiana nie umknęła jednak bystrym oczom chłopaka.

- Co się stało?

- Pani Agreste obiecała, że wróci. Biedny Adrien. Jego ojciec...

Chat Noir poczuł jak w jego oczach zbierają się łzy, ale przysunął się do dziewczyny i ponownie objął ją ramionami.

Tą miłą chwilę przerwał donosy huk, dochodzący zza rogu. Blondyn słysząc to pocałował granatowowłosą  w czoło i złapał za kicikij przyczepiony do dolnej części jego pleców.

- Zostań tu Mari - spojrzał na Marinette, która zamarła z otwartymi ustami w pół słowa.

- Nie możesz zabronić mi iść na misję! - tupnęła nogą jak małe dziecko - za parę dni będę całkowicie zdrowa! Zapytaj się Valerii!

- No właśnie - Chat wyszczerzył zęby w uśmiechu i podszedł do otwartego okna - za parę dni będziesz mogła pójść. A na razie zostanie tutaj.

Po czym wyskoczył przez okno. Wściekła Marinette znowu tupnęła nogą u zaczęła pod nosem przeklinać blondyna. Usiadła jednak potulnie na łóżku i złapała za szkicownik. Nie umiała się jednak skupić i dlatego zaczęła przeglądać media społecznościowe. Nie zapamiętała jednak ani jednej przeczytane rzeczy.

Po parunastu minutach tępego wgapiania się w ekran, dostała SMS - a. Po szybkim przeczytaniu tekstu zbladła. Telefon wypadł jej z ręki i upadł na pościel. Dziewczyna Podniosła się z łóżka z cichym stęknieciem(rana nadal lekko bolała), złapała pierwszą lepszą bluzę i blwybiegla z pokoju.

Na nadal włączonym smartfonie widniała owa wiadomość.

Powinnaś była zginąć. On z żalu zaraz po tobie. Dzisiaj rolę się odwrócą.

---------------------------------

Adrien wylądował na chodniku i od razu zauważył, że coś jest nie tak jak powinno. Na ulicach nie było żywej duszy, w związku czy panowała grobowca cisza.

Nie Opuszczam || miraculous✔Where stories live. Discover now