Roździał 11

1.2K 78 5
                                    

Był to nikt inny jak... Martinus.

Szczerze nie wiem dlaczego, ale do Tinusa czuje duży respekt i teraz raczej trzymam go na dystans.

Wracając do teraźniejszości..

Poświeciłam latarką w oczy chłopaka ale on dalej spał jak zabity. Wstałam z łóżka i udałam się w stronę kuchni ponieważ zgłodniałam i już teraz i tak bym nie zasnęła.
Ubrałam więc moje cieplutkie kapcie i udałam się w stronę wyjścia. Otworzyłam drzwi i wyszłam po cichu z pokoju nie chciałam nikogo obudzić. Gdy byłam już w kuchni nalałam sobie soku i zrobiłam sobie kanapki, kiedy miałam już wchodzić na górę usłyszałam pukanie?
Tylko to nie było pukanie lecz walenie do drzwi. Zastanawiałam się kto normalny przychodzi do kogoś o godzinie 04.00 rano. Przez chwilę stałam nie ruchomo. W oknie zobaczyłam wysokiego, bardzo umięśnionego mężczyznę.
Na początku to zignorowałam, ale gdy przez dłuższy mężczyzna nie odchodził od okna, a do drzwi nadal ktoś się dobijał. Nie powiem bo zaczęłam się trochę bać.
W tym momecie przypomniałam sobie o tym która jest godzina i o tym że Marcus z Martinusem śpią.
Przez tą myśl się przeraziłam.
Powoli zaczęłam się cofać, czyli wchodzić na górę do pokoju. Chwilę potem słyszałam jak ktoś próbuje otworzyć drzwi. Szybko przyspieszyłam krok i wbiegłam na górę potem szybko weszłam do byle jakiego pokoju. Wówczas byłam tak przerażona że miałam pewność, że weszłam do swojego pokoju. Szybko wskoczyłam  na łóżko i schowałam się pod kołdrą. Zapomniałam że w moim pokoju jest Tinus, jednak ja nie byłam obok Tinusa...

Wylądowałam w pokoju Marcusa, w sumie trochę się ucieszyłam że tu trafiłam bo przy nim czułam się bezpiecznie.
Chwilę leżałam pod kołdrą i trzęsłam się z przerażenia.

- Sky, czy wszystko w porządku? - Zapytał Mac, zdziwiłam się że nie śpi o takiej porze.

Yyyy, nie do końca.. - odpowiedziałam po chwili zawahania się.

-Co się dzieje!?

- bo jak się obudziłam, to obok mnie był Tinus. On spał a gdy ja się przebudziłam to chciało mi się jeść i poszłam do kuchni, gdy robiłam kanapki i wzięłam picie chciałam iść do swojego pokoju, ale usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi. Na początku po prostu zgasiłam świata i stałam bez ruchu a potem ujrzałam w oknie jakiegoś potężnego gościa!  - Powiedziałam przez łzy, bałam się o siebie i o bliźniaków.

-Spokojnie, będzie dobrze..

- A potem on chyba próbował otworzyć drzw-wi i wte-edy-y uciekła-am na górę. Chciała-am iść do sie-ebie ale wylądo-owałam u cie-ebie - Powiedziałam trochę skrępowana.

-Spokojnie Sky, wszystko będzie dobrze- powiedział Mac i przytulił mnie.

-A co z Martinusem?!  - zapytałam jeszcze bardziej płacząc.

-Choć pójdziemy po niego razem.

- Dobrze, to choć szybko.

Złapałam rękę Marcusa, zupełnie nie wiem dlaczego. Chłopak popatrzył na mnie nieco zmieszany ale nic nie powiedział. Mi zrobiło się trochę głupio, ale nie przejmowałam się tym. Ponieważ teraz liczyło się najbardziej to żebyśmy dotarli do mojego pokoju.

Niestety w pokoju nie zastaliśmy blondyna. Podeszłam do pustego łóżka i podniosłam kołdrę do góry, na łóżku leżała kartka, która była trochę ubrudzona krwią:

"nigdy więcej nie zoaczycie Martinusa. Jeśli podejmiecie próby odnalezienia go, wy również zginięcie :)"

Nie wytrzymałam i zaczęłam ryczeć. Co prawda znam bliźniaków krótko bo jakoś 2 - 3 miesiące ale bardzo się do nich przywiązalam. A i jeśli chodzi o to co robił mi Tinus to już o tym zapomniałam. Znaczy to wszystko przeszło w nie pamięć i teraz gdy żyliśmy jak taka dobra paczka przyjaciół, to Tinus został "porwany"
Inaczej nie umiałam tego określić.

Ale wrócimy do teraźniejszości, chciałam teraz kogoś tak mocno przytulić ale, ja nie mam nikogo. Marcus popatrzył na mnie, gdy zobaczył że łzy nieustannie lecą mi po policzkach, podszedł do mnie i objął mnie...

*POV Marcus*

Gdy przeczytałem kartkę która leżała na łóżku sam miałem ochotę się rozpłakać. Jednak gdy zobaczyłem jak Sky to przeżywa. Postanowiłem być silny, przytuliłem ją mocno i razem udaliśmy się na dół by sprawdzić czy wszystko leży tam gdzie powinno.
Dziewczyna nadal płakała ale ja starałem się ją trochę uspokoić.
Kiedy zeszliśmy na dół, nic niepokojacego nie zobaczyliśmy. Jedyną rzeczą którą dostrzeglismy był telefon mojego brata. Wraz ze Sky stwierdziłem, że sprawdzimy jego wiadomości. Wiedziałem że to nie jest w porządku w stosunku do mojego brata, ale chciałem się dowiedzieć czy nie wpakował się w jakieś poważne problemy. Razem z dziewczyną udałem się na górę, ja poszedłem do siebie a ona poszła do siebie.
30 minut później, ja jeszcze nie spałem, ponieważ ta sytuacja z dzisiaj nie dawała mi spokoju. Nagle usłyszałem jak drzwi od mojego pokoju się otwierają, a w nich stoi Sky.

-coś się stało?  - Zapytałem zmartwiony jej obecnością o takiej godzinie, byłem pewny ze już śpi.

-nadal się bo-oję.. mogę spać z tobą? - Zapytała nieco speszona i zakłopotana tą sytuacją.

- Jasne, chodź - rozszerzyłem ręce w taki sposób aby przyszła się przytulić.

- Dziękuję - wyszeptała cicho i wtuliła się w mój tors

Dziewczyna szybko się we mnie wtuliła i zasnęła tak samo jak ja.

Dangerous Deal [M&M]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz