Rozdział 29

731 52 7
                                    

Blondyn zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyji, a następnie zaczął schodzić coraz niżej.

- Marcus stop! - powiedziałam kiedy chłopak włożył już rękę pod moją koszulke.

- coś nie tak? - zapytał z niepokojem

- wszystko ok, tylko po prostu nie rozumiem...

- czego skarbie?

- czy my jestesmy razem, czy to jest cos poważnego czy tylko seks..

- poważnego Sky, kocham cię - powiedział

- j-a-a  ci-e-b-ie-e  t-e-z - ledwo dałam radę wypowiedzieć, zupełnie nie wiem czemu, ale nie mogę ostatnio zapomnieć o Martinusie.

*skip time ~ 2 tygodnie później*

Wraz z bliźniakami wrociliśmy już do Norwegii. Jak narazie wszystko jest w porządku, Tinus wciaż nie wie, że chodzę z Marcusem. Boje się momentu w ktorym to wszystko wyjdzie. Siedziałam tak na kanapie wraz z moim chłopakiem, który obejmował mnie w talii. W pewnym momencie Martinus wszedł do salonu

- Kiedy zamierzaliście mi to powiedzieć? - zapytał lekko zdenerwowany Tinus

- ale o co ci chodzi? - zapytaliśmy, udając, że nie wiemy o czym mówi

- nie róbcie ze mnie idioty! - wrzasnął

- Martinus my... - zacząłam

- tak wiem wszystko, wy jestescie razem! Jak długo!? Jak długo robicie ze mnie debila!? - krzyknął zdenerwowany

- my nie chcieliśmy cie zranic, chcieliśmy dobrze - powiedział tym razem Marcus

- no to wam nie wyszlo!!! - wrzasnął blondyn

- Tinus posluchaj nas! - powiedziałam błagalnym głosem

- nie będę was słuchać! - zaprzeczył po czym udał się w strone drzwi wyjściowych.

- bro zaczekaj! - krzyknął za nim Marcus ale było już za późno.

- marcus co my teraz zrobimy? - zapytałam mając już łzy w oczach

- nie wiem Sky - odpowiedział zmartwiony

- jak on się dowiedział?

- nie mam pojęcia, ja mu nic nie powiedziałem, z resztą cały czas byłem z tobą.

- jak on sobie coś zrobi?

- nic sobie nie zrobi, nawet tak nie myśl

Nic więcej nie odpowiedziałam, tylko wstałam z miejsca i poszłam do kuchni. Usiadłam na krześle przy stole, a z moich oczu zaczęły wypływać łzy. Sama nie wiedziałam co teraz zrobić, bo odkąd jestem z Marcusem niby wszystko jest w porządku, ale ja czuję, że to nie jest to. Dość często się sprzeczamy o drobne szczegóły. Czuję po prostu, że nie pasujemy do siebie, a po za tym mamy zupełnie inne charaktery.

Do końca dnia siedziałam w pokoju i płakałam, Marcus przyszedł do mnie kilka razy, ale ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Byłam zbyt przejęta ponownym zniknięciem Martinusa.
Bałam się, że wydarzy się coś złego.
Postanowiłam jednak nie psuć tego co jest między mną, a Marcusem.
Z racji, że ja siedziałam w swoim pokoju, a Marcus w swoim postanowiłam iść do niego i z nim porozmawiać.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, następnie przetarłam swoje łzy i wstałam z łóżka udając się w kierunku pokoju Marcusa.
Kiedy byłam pod drzwiami blondyna, lekko zapukałam i nie czekając na nic, weszłam do środka. Marcus leżał na swoim łóżku i patrzył w sufit. Zestresowana podeszłam bliżej niego i usiadłam obok.

- co chcesz? - zapytał oschle

- porozmawiajmy - zaczęłam

- chyba nie mamy o czym

- mamy - powiedziałam stanowczo

- no to słucham

- nie złość się na mnie, ja ci nic nie zrobiłam

- nie rozumiem cię - powiedział

- czego nie rozumiesz?

- chodzisz ze mną, udajesz że jesteś szczęśliwa, a o wiele bardziej przejmujesz się Martinusem niż mną - dodał po chwili

- marcu... - zaczęłam

- nie skończyłem, wolisz jego niż mnie i przyznaj to sama przed sobą

- to nie tak! - krzyknąłam

- no to jak? - zapytał ze sztucznym uśmiechem

- może źle to wszystko okazuje to fakt, ale ja cię kocham

- nie wmawiaj sobie tego - powiedział oschle

- nie wmawiam - zaprzeczałam

- oboje dobrze wiemy, że czujesz coś do Martinusa

- jest dla mnie ważny ale nie tak jak ty

- co próbujesz osiągnąć przez tą rozmowę? - zapytał

- chce się z tobą pogodzić, nie chce się teraz kłócić, zauważ, że ja nie mam nikogo oprócz was - dodałam z smutną miną

- i dlatego chcesz się godzić? - zapytał unosząc jedną w brew w górę

- nie dlatego

- to dlaczego?

- bo cię kocham i brakuje mi ciebie

- chodź tu - powiedział z troską

Powoli podeszłam do niego bliżej, a on rozłożył ręce bym mogła się przytulić. Od razu się w niego wtuliłam.

***

Od ostatniego wydarzenia minęło kilka dni, a Martinus wciąż nie pojawił się w domu. Sama zaczekam się zastanawiać co czuję do obydwóch blonydnów oraz zastanawiałam się nad sensem mojego życia. Pogodziałam się z Marcusem i powiedziałam, że chce z nim być oraz że go kocham. Marcusa nie było obecnie w domu, ponieważ poszedł spotkać się z jakimiś dawnymi znajomymi. Leżałam już czwartą godzinę na łóżku patrząc w ścianę. Zrozumiałam, że powinnam uciec od bliźniaków. Nie chce ich ranić, ale nie mam chyba innego wyjścia. Nie widzę obecnie sensu mojego życia. Nie chciałam też zniknąć tak po prostu z ich życia. Co najbardziej do mnie dotarło to, że nie kocham Marcusa to może było zaurocznie bo był dla mnie dobry, a tak naprawdę kocham Martinusa, ale teraz jest za późno żeby to wszystko wyjaśnić i realnie rozwiązać. W taki sposób zraniłabym Marcusa, a tego też nie chce, więc najlepiej jeśli od nich odejdę. Myślałam jak rozwiązać moją obecną sytuację, kiedy zasnęłam...

Dangerous Deal [M&M]Where stories live. Discover now