#13 •life•

843 79 7
                                    

Yoongi nie mógł znieść przeraźliwie jasnego światła w sali szpitalnej, podobnie jak niewygodnego łóżka i lekarzy oraz pielęgniarek, którzy wciąż kręcili się wokół niego. Leżał sztywno z zaciśniętymi powiekami, chcąc choć w minimalny sposób odgrodzić się od rzeczywistości. Nie zgodził się na to, by podłączono go do kroplówki, nie wyrażał zgody na żadne badania, a mimo to, wszyscy robili, co chcieli. 

Kilka minut po przyjęciu, miał wbitą w rękę igłę, która sprawiała, iż czuł się bardzo niekomfortowo. Nienawidził tego uczucia, tak samo jak momentów, gdy musiał połykać jakieś pigułki lub pić syropki, krople albo inne świństwa. 

Na szczęście dla niego, po niespełna godzinie jego gardło przestało boleć, a głos jakimś cudem wrócił do normy. Mógł wtedy wykłócić się o to, by go wypuścili. Oczywiście nie obyło się bez pozbawionych sensu prób przekonania go, by pozostał w szpitalu, aż jego stan całkowicie się poprawi. 

I gdyby to nie był szpital ojca Jimina, a on nie rozmawiałby z jednym z bliższych pracowników pana Parka, zapewne posypałyby się góry wulgaryzmów, wyzwisk i być może w ruch poszłyby również rzeczy, które znajdowały się w pobliżu Yoongi'ego. 

Mimo wszystko nie chciał jeszcze bardziej zrazić do siebie tego mężczyzny. 

Kiedy w końcu udało mu się opuścić szpital, poczuł jak wszystko wokół zaczyna wirować, a sam musiał przytrzymać się jednego z filarów, które znajdowały się tuż obok. Po chwili swoje wychudzone, kościste dłonie oparł o kolana. Pochylił się lekko, by wziąć kilka głębszych wdechów, a kiedy był pewny, że da radę dojść do przystanku, wyprostował się i ruszył przed siebie. Jego cel nie znajdował się daleko. Musiał przejść zaledwie na drugą stronę ulicy. Mimo to, zdążył po drodze wpaść na kilka osób. 

Nie kontaktował. Obraz przed jego oczami się rozmazywał, a w głowie szumiało. Słaniał się na nogach, wykorzystując resztki sił, by utrzymać równowagę. Nie zwrócił nawet uwagi na to, kiedy jego powieki opadły, a sam prawie wylądował na jednym z przechodniów. Wydukał ciche przeprosiny, spoglądając na tę osobę niemrawym wzrokiem. 

I tak go nie rozpoznał. 

Kontynuował swoją podróż, odzyskując odrobinę świadomości. Jednak tym razem, kiedy uderzył ramieniem w kolejną osobę, ta zatrzymała go, sprawiając, że mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.

- Yoongi? Co ci jest? Dobrze się czujesz? - Min jak przez mgłę słyszał kierowane do niego słowa. Nie mógł też dojrzeć jego twarzy, ponieważ obraz ponownie stracił ostrość. Czując, jak nieznany mu osobnik potrząsa jego ramionami, miał wrażenie, jakby jechał samochodem po kamieniach. Inaczej mówiąc, czuł jakby miał zaraz zwymiotować. 

- Hej, Yoongi? - do rozmowy przyłączył się ktoś jeszcze, ale tym razem Min był w stanie skojarzyć, że zna ten głos. 

- Wiesz, co mu dolega? Nie wygląda za dobrze... - mężczyzna przecierał oczy dłonią, starając się przywrócić sobie odpowiednio dobry wzrok, jednak obraz uparcie nie chciał wrócić do normy.

- Nie, ale znacie się?

- Tak, jestem Hsie Hehsian (A/N wymawia się to mniej-więcej "sie hesian"). Przyjaciel Yoongi'ego... - choć był ledwo przytomny, wyczuł, jak niezidentyfikowany człowiek puszcza jego ramiona, by zaraz go objąć. Nie miał nic przeciwko, przynajmniej mógł się o niego oprzeć i było mu łatwiej utrzymać się w pionie.

- Ah, ok, przepraszam, muszę iść...

- Chodź Yoon, zabiorę cię do domu... - i w tamtej chwili Min zrozumiał. Przypomniał sobie, jak mężczyzna, który wciąż obejmował go ramieniem i prowadził w stronę samochodu, przychodził prawie każdego dnia do apartamentu, by pomóc mu stanąć na nogi. Dosłownie. 

- Dziękuję... - mruknął cicho, co jedynie wywołało śmiech u przyjaciela. 

Nim się obejrzał, siedział na kanapie, w salonie, który widział pierwszy raz w życiu. Jego wzrok trochę się polepszył, a szumy w głowie ustały, po tym, jak za prośbą Yoongi'ego, Hehsian zasłonił wszystkie okna w pomieszczeniu. Wcześniej było zdecydowanie zbyt jasno.

- Wypij to. - nakazał mu znajomy głos, a przy jego rękach pojawił się parujący, czerwony kubek z ładnie pachnącą owocami herbatą w środku. Chwycił naczynie w dłonie, czując, jak ciepło rozluźnia jego mięśnie. - I powiedz mi... Co robiłeś w szpitalu, dlaczego z niego wyszedłeś i co ci jest, że wyglądasz, jak śmierć? - rehabilitant nawet w małym stopniu nie przesadzał. 

Yoongi był okropnie blady, bardziej niż na co dzień, jego usta były mocno wysuszone i sine, a oczy podkrążone. Hehsian był w stanie dostrzec małe żyłki na jego powiekach oraz to, jak mocno przekrwione były oczy mężczyzny. Mimo iż nie widzieli się w zasadzie dwa i pół roku, nie spodziewał się, że Yoongi mógłby schudnąć. A przynajmniej nie aż tak. Był pewny, że jeśli Min nie miałby w tamtej chwili na sobie koszulki, byłby w stanie policzyć wszystkie żebra, bez najmniejszego trudu. 

- Dużo się wydarzyło... - tylko tyle wyleciało z ust mężczyzny zanim zatopił usta w gorącej cieczy, biorąc jej łyk, by zaraz poczuć przyjemnie ciepło obejmujące jego gardło. Tego było mu trzeba. 

- Masz rację, ale chyba nie jest to najlepszy czas na opowiastki... Powinieneś odpocząć... 

- Um... Hyung... Nie chcę robić problemu, ale raczej nie dam rady sam wrócić... - mówił bardzo cicho i gdyby nie to, iż w mieszkaniu panowała idealna cisza, gospodarz nie potrafiłby zrozumieć jego słów. 

- Spokojnie, prześpisz się u mnie. Później cię odwiozę. - przyjazny uśmiech zagościł na twarzy mężczyzny, jednak Yoongi nie był w stanie go odwzajemnić. Nie miał do tego nastroju. Już miał ułożyć się wygodnie na kanapie, kiedy silniejsze od niego ramiona przytrzymały do w pozycji siedzącej. - Przecież nie będziesz spał tutaj, chodź. - roześmiał się pogodnie i chwycił jego wychudzony nadgarstek. Pociągnął go w tylko sobie znanym kierunku, by zaraz otworzyć drzwi do swojej sypialni. - Niestety nie mam pokoju gościnnego, ale możesz użyć mojego łóżka. - wesoły uśmieszek ani na chwilę nie schodził z jego twarzy. Wskazał na mebel, by Yoongi zajął na nim miejsce i od razu podszedł do okna, zasłaniając je ciężką, ciemną zasłoną.

W całym pomieszczeniu przeważała czerń z pojedynczymi kolorowymi elementami, takimi jak plakaty rockowych zespołów na ścianach, co prawda niewiele tam było jasnych barw, ale zawsze coś. Również śnieżnobiały dywan ułożony na panelach z ciemnego drewna w jakiś sposób odznaczał się na tle innych rzeczy. 

- Nie będę robił problemu? - dopytał niepewnie, ale w odpowiedzi dostał jedynie krótki śmiech i zaprzeczenie w postaci ruchu głowy. Spoglądał na mężczyznę przez chwilę, dopiero w tamtej chwili dostrzegając jego tęczowe włosy. Aczkolwiek odcienie wciąż były ciemniejsze niż te, które naturalnie składają się na tęczę. 

- Odpoczywaj, później porozmawiamy. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, jestem w salonie. - po tej krótkiej informacji, ponownie posłał Yoongi'emu przyjazny uśmiech i opuścił pomieszczenie. Min jeszcze przez krótki moment rozglądał się wokół siebie, by zaraz ułożyć się na posłaniu i okryć szczelnie kocem.

Zastanawiał się dlaczego ich kontakt tak nagle się urwał. Może to z jego winy, bo zbyt szczęśliwy związkiem z Jiminem, po prostu o nim zapomniał? Żałował tego, że zatracił taką przyjaźń, ale miał nadzieję, iż uda mu się odbudować ich relację. 

Miał nadzieję, iż Hehsian pomoże mu zapomnieć. 

Był jego ostatnią deską ratunku.

* * * * * * *

  Don't grieve.
 Anything you lose comes round in another form.  

  —Rumi  

* * * * * * *

Do następnego 👋

I Love You, I Miss You | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz