#29 •life•

834 87 58
                                    

W czasie, kiedy Seokjin pędził samochodem po seulskich drogach, a Taehyung i Jimin cierpliwie czekali na niego, Namjoon powolnym krokiem przemierzał kolejne ulice, starając poukładać wszystkie swoje myśli. Wiedział, że się wkopał, wyznając, iż coś w jego życiu jest nie tak. Zastanawiał się czy jest możliwość, by wywinąć się od rozmowy ze starczym Kimem, ale już po chwili doszedł do wniosku, że nawet nie ma takiej opcji. Seokjin mu nie odpuści, dopóki nie dowie się wszystkiego. Tylko pytanie, czy aby na pewno chciałby tę prawdę poznać? Cóż, jeśli będzie naciskał, Namjoon powie wszystko, nawet jeśli będzie miał przez to cierpieć.

Uśmiechnął się lekko, gdy dotarł pod szpital, a jego oczom ukazał się roztrzęsiony Jimin w ramionach Jina. Nam uważał, iż nie ma lepszej osoby, która mogłaby podnieść na duchu niż Seokjin. Był najlepszy we wszystkim, przynajmniej w oczach młodszego Kima.

- Namjoonie! Chodź! - usłyszał nawoływanie i dostrzegł, jak Jin macha na niego, by się zbliżył. W ślimaczym tempie podszedł do przyjaciół. Jego ręka automatycznie wylądowała na ramieniu najstarszego z nich i zacisnęła się lekko, a usta Nama wyciągnęły się w delikatnym uśmiechu, który Seokjin odwzajemnił.

- Wszystko w porządku? - zagadnął, przyglądając się czerwonej czuprynie przyjaciela, skrytego w ramionach Kima. - Chim? Co tam się stało?

- Joonie... - spojrzał na Jina, który od razu pokręcił głową, dając mu tym samym znak, by nie pytał o nic więcej.

- Cokolwiek się stało, Chim, jestem pewny, że wszystko się ułoży. - na te słowa najstarszy Kim zareagował trochę szerszym uśmiechem, a kiedy Namjoon roztrzepał w przyjacielskim geście włosy załamanego chłopaka, Seokjin nie mógł powstrzymać krótkiego, cichego śmiechu. - A ty młody, zostaw ten telefon. Oślepniesz. - mruknął, uderzając go lekko w tył głowy.

- Kiedy ja chcę już wrócić do domu, a oni nie chcą się ruszyć! Hyung, powiedz im coś! - Taehyung rzeczywiście drżał z zimna, przez co Namjoon niewiele myśląc, zdjął ciepłą kurtkę, pod którą miał ciepłą bluzę. Ją również zdjął, po czym zarzucił na plecy przyjaciela, by zaraz prędko ubrać swoje wierzchnie ubranie. - Woah, hyung... Coś ty taki milutki?

- To urocze, Namjoonie, że tak się troszczysz. - dodał od siebie Seokjin, na co Kim wzruszył ramionami, starając się ukryć, jak dużo dla niego znaczą miłe słowa od starszego.

- Zbierajcie się, jeszcze się pochorujecie... - mruknął niby to obojętnie, jednocześnie pomagając Seokjinowi podnieść Jimina, który wciąż cicho łkał w ramionach hyunga. - A ja nie mam zamiaru was wszystkich niańczyć! - poklepał lekko plecy Kima, który roześmiał się dość głośno.

- Nawet bym ci nie pozwolił zbliżyć się do mojej kuchni, żeby zrobić mi herbatkę! - wykrzyknął ze śmiechem, wymachując przy tym jedną ręką.

- Dlatego nie możesz chorować, hyung. Idźcie już, idźcie. - popędzał ich, spoglądając na ekran telefonu, by sprawdzić godzinę. - Spróbuję pogadać z Yoongi'm, a jakby co, będę się odzywał. - odwrócił się i chciał już odejść, jednak zatrzymał go głos Seokjina.

- Napisz później, przyjadę do ciebie, żebyś nie wracał po ciemku. - kiedy ponownie zwrócił się w stronę przyjaciela, zauważył, że pozostała dwójka była już prawie przy samochodzie.

- Nic mi nie będzie, hyung... - mruknął, czując się lekko skrepowanym, choć nie wiedział dlaczego akurat te uczucie przebiło się przez wszystkie inne, które odczuwał w tamtej chwili.

- Masz daleko do domu, będę się martwił...

- Zamówię taksówkę. - przerwał od razu, jednak zaraz uświadomił sobie, że nie ma ze sobą portfela, ale nie chciał się do tego przyznawać.

I Love You, I Miss You | Yoonminजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें