#44 •life•

528 41 3
                                    

Zbliżało się popołudnie, kiedy Namjoon opuścił restaurację swojego nowego chłopaka. Był cały w skowronkach. Cieszył się jak małe dziecko, przez to, że Jin go zaakceptował. Nie sądził, że tak łatwo pójdzie. Gdyby miał choćby małe podejrzenia co do tego, że wszystko będzie dobrze, oszczędziłby sobie te kilka dni załamania. Był tak szczęśliwy, że kompletnie zapomniał o umówionym spotkaniu. Przypomniał sobie dopiero wtedy, gdy dotarł do swojego apartamentu i zobaczył Jungkooka, który stał przy drzwiach. 

- Skoro tak ci zależało na tym spotkaniu, mogłeś przynajmniej się nie spóźniać - przywitał go młodszy, na co Namjoon od razu zdjął z twarzy uśmieszek i przybrał poważny wyraz.

- Nic ci się nie stało, że poczekałeś. - Otworzył drzwi, wchodząc do środka jako pierwszy. Kook, po tym, jak zostawili wierzchnie ubrania na korytarzu, kroczył za nim ze spuszczoną głową i rękami wciśniętymi w kieszenie bluzy. - Chcesz się czegoś napić? - zapytał Kim, ale chłopak jedynie pokręcił przecząco głową, siadając jednocześnie na kanapie. Czuł się jak nastolatek wezwany na dywanik do dyrektora. A przecież nie zrobił nic złego? 

- Po co właściwie kazałeś mi tutaj przyjść? Chcesz mi robić za rodzica i prawić kazania? - mruknął ponuro, kiedy Namjoon usiadł na fotelu obok kanapy.

- Wiesz doskonale dlaczego. Nie chcę ci prawić żadnych kazań, a jedynie zrozumieć, co tobą kieruje. Skąd w tobie tyle nienawiści, Jungkook? - Nam nie do końca wiedział, jak wyciągnąć z niego jego intencje, ale wiedział, że młody się łamie i ma dość całej sytuacji, w której ich grupa się znalazła. - W porządku, Yoongi źle zrobił, że uderzył Jimina. Jednak czy to już nie jest przeszłość? 

- Hyung, tu nie chodzi o to, że Yoongi go uderzył. Tu chodzi o to, że jakby się nie pojawił, nigdy by nie doszło do tego, że Jimin wyjechał - zaprzeczył natychmiast. Jak zawsze w momentach, kiedy buzowały w nim nerwy, jego pięści zaciśnięte były do tego stopnia, że skóra na knykciach była biała, brwi były mocno ściągnięte, a usta co chwilę formowały się w cienką linię. Próbował wziąć głębszy oddech, żeby się uspokoić, ale niezbyt dawało to jakikolwiek efekt.

- Dobrze, to może spójrzmy na to z innej perspektywy? - zaproponował Namjoon, dostając w odpowiedzi pytające spojrzenie.

- Czyli? 

- Pomyśl. Postaw się w sytuacji Yoongiego. Jak ty byś się czuł, gdyby któryś z nas przystawiał się do Tae? - Jungkook zagryzł wargi i nabrał dużo powietrza przez nos. Nie podobało mu się to, co mówił jego przyjaciel. - Patrząc na to, że jesteś często bardziej wybuchowy od któregokolwiek z nas, z pewnością skończyłoby się gorzej, niż wtedy, gdy chodziło o Jimina - kontynuował. - A wszyscy wiemy, że Tae mimo wszystko jest dużo bardziej wrażliwy od niego.

- W życiu bym nie doprowadził do tego, że Taeś by przeze mnie cierpiał.

- Nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć, więc nie mów czegoś, co nie jest pewne. Ludzie zawsze się ranią, bardziej lub mniej, bez względu na to, jaki mają do siebie stosunek. 

- Nigdy bym go nie uderzył. A skoro ten chuj to zrobił raz, to na pewno zrobi to ponownie. A kto wie, jak to może się skończyć tym razem? - Namjoon z rezygnacją pokręcił głową. Przetarł dłońmi twarz i opadł na oparcie fotela. Przyglądał się chłopakowi, zastanawiając się, w jaki sposób do niego przemówić. Czy cokolwiek jest w stanie przekonać go do zaakceptowania decyzji przyjaciela? Zaczynał już w to wątpić, ale chciał dać mu jeszcze jedną szansę.

- Dobra, to może spróbujmy jeszcze inaczej. - Podparł się łokciami o kolana i przechylił do przodu. Splótł dłonie, wbijając wzrok w twarz Jungkooka. - Powiedz mi, co tak naprawdę o tym wszystkim myślisz? Dlaczego jesteś tak źle nastawiony na Yoongiego i dlaczego nie możesz zaakceptować tego, że Jimin go kocha i obaj chcą do siebie wrócić? 

I Love You, I Miss You | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz