#37 •life•

763 80 15
                                    

Ozdobna kartka, zamoczona łzami zarówno Jimina, jak i Yoongi'ego wylądowała na podłodze, rzucona niedbale. Min szybkim krokiem udał się do łazienki, gdzie wziął krótki prysznic, po czym owinął wokół przedramion świeże opatrunki. Zasłonięty jedynie ręcznikiem, stał przez chwilę przed szafą, zastanawiając się, co powinien ubrać.

- Po pierwsze, po co mam się stroić... - mruknął do siebie, przejeżdżając dłonią po ubraniach zawieszonych na wieszakach. - Po drugie... I tak wszystkie ciuchy wyglądają tak samo... - dodał po chwili, zaraz wyciągając jedną z wielu czarnych koszulek, do tego również jedną z kilku czarnych bluz oraz przetarte, schodzone lekko, także czarne spodnie.

- No i pięknie. - skomentował sam siebie, poprawiając rękawy za dużej bluzy tak, by jak najbardziej zasłaniały jego dłonie.

Przeniósł wzrok na zegar wiszący nad lustrem, miał jeszcze pół godziny, a droga powinna zająć mu nie więcej niż piętnaście minut, jak będzie szedł wolnym tempem. Spojrzał na swoją twarz, zdając sobie sprawę z tego, na jak zmęczonego wygląda. Mimo to i tak nie miał zamiaru nic z tym zrobić. Stwierdził, że nie ma sensu się stroić i upiększać dla tego spotkania.

A przynajmniej starał się okłamać samego siebie, że wcale mu nie zależy. W rzeczywistości mocno się denerwował i martwił tym, co Jimin chce mu powiedzieć.

Co jeśli chce wyjechać i już nigdy nie wróci? Nie będę go zatrzymywał, ale żyć bez niego też nie chcę...

Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się natrętnych myśli, co oczywiście w niczym mu nie pomogło. W końcu postanowił udać się na miejsce spotkania. Do kieszeni schował telefon oraz portfel, a na twarz nałożył czarną maseczkę.

Gdy tylko wyszedł z mieszkania, które zamknął na klucz i schował go do jednej z kieszonek, narzucił na głowę kaptur, po czym mógł ruszyć w drogę. Szedł wolno, ciągle ze spuszczoną głową. Znał drogę na pamięć, więc nie musiał zastanawiać się, gdzie skręcić. Często tamtędy przechodził, jednak nigdy nie wchodził do środka. 

Będąc już na miejscu, zrzucił kaptur z głowy i zaraz znalazł się w małej kawiarence, do której niegdyś przychodzili we dwójkę prawie codziennie. Właścicielka od razu go rozpoznała i przywitała lekkim szokiem, który po chwili zamienił się w szeroki uśmiech. Pomachała do niego, na co Min jedynie skinął głową, po czym udał się na koniec sali, gdzie zwykli siadać. 

- Witaj, dawno cię tu nie było. - starsza kobieta nie została zaszczycona nawet krótkim spojrzeniem Yoongi'ego. Ten tylko wyjął telefon, by sprawdzić godzinę. Miał jeszcze prawie piętnaście minut. - Um... Może coś ci podać?

- Nie, dziękuję na razie. - odparł, blokując urządzenie i odwracając głowę w stronę okna. Zmarszczył lekko brwi, kiedy dostrzegł biegnącego w stronę kawiarni czerwonowłosego chłopaka. Rozpoznał go od razu. Musiał wziąć kilka głębokich wdechów, by być w stanie przez najbliższe kilkanaście minut utrzymać swoją kamienną twarz. Choć w środku czuł się rozrywany na miliony kawałeczków. 

Po chwili jego uszu dobiegł dźwięk dzwoneczka, który oznajmiał przybycie nowego klienta. Jimin uprzejmie przywitał się z właścicielką, która od razu wskazała mu na stolik, przy którym siedział Yoongi. Min w tym czasie dokładnie śledził każdy ruch Parka. Starał się być twardy i nie pokazywać tego, co czuje, ale nie był do końca pewny, czy mu to wychodzi. Widział, jak oczy Jimina lekko się zaszkliły, kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały. Min jednak zaraz odwrócił wzrok w drugą stronę.

- Cześć, hyung... Dobrze cię widzieć... - usłyszał przed sobą, a kątem oka dostrzegł czerwone włosy mężczyzny. 

- Mhm... Powiedz, co chciałeś powiedzieć i rozejdźmy się... - mruknął cicho, a jego głos był mocno zachrypnięty. Słysząc głos Jimina, za którym tak cholernie tęsknił, było mu coraz ciężej trzymać emocje na wodzy. 

- Hyung... Ja chciałem cię naprawdę mocno przeprosić... Za wszystko. Że wtedy nie dałem ci szansy powiedzieć cokolwiek... Że wyjechałem, nie mówiąc ci nic o tym. Że nie dawałem znaku życia i ci idioci nagadali ci tych wszystkich głupot o samobójstwie... I też za to, że byłem tchórzem i nic z tym nie zrobiłem, jak tylko się o tym dowiedziałem... Przepraszam cię, hyung...

- I to wszystko? - Yoongi, którego wzrok ciągle był skierowany na okno, ułożył dłonie w całości zasłonięte rękawami bluzy na stole, po czym zaczął się im przyglądać. Nie potrafił patrzeć na Jimina. Bolał go jego widok. Po prostu nie potrafił zrozumieć, dlaczego to wszystko się dzieje. 

- Nie. - odparł stanowczo Park. - Spójrz na mnie, hyung, proszę... - złapał dłonie starszego w swoje i czekał aż ten uniesie swoją głowę. Kiedy w końcu Min to zrobił, kontynuował. -  Posłuchaj... Nie mogę ostatnio spać, ani jeść, nie mogę nic, bo ciągle tylko myślę o tobie i o tym, czy kiedykolwiek będziesz w stanie mi wybaczyć. Zależy mi na tobie i wiem, że jestem totalnym idiotą, że pozwoliłem, żeby tyle złego cię spotkało, chociaż obiecałem, że przy mnie nic ci się nie stanie... - tym razem to Jimin spuścił wzrok, a Yoongi doskonale wiedział, iż jest to przez łzy, które zaraz miały wylecieć spod jego powiek. - Że w końcu będziesz bezpieczny i szczęśliwy... - dokończył szeptem, pociągając po chwili noskiem. 

- Nie płacz, Jiminie... - mruknął Min, uwalniając jedną rękę, by zbliżyć ją do twarzy młodszego. -  Dalej wyglądasz źle, kiedy płaczesz... - dodał, przecierając rękawem jego lekko wilgotny policzek. 

- Kiedy ja nie potrafię przestać! - jęknął, chowając twarz w dłoniach. Yoongi swoją zdążył zabrać tuż przed tym. 

- Chodź tu, Jiminie... - odezwał się po chwili cicho, wskazując na miejsce obok siebie. Park spojrzał lekko zaskoczony na niego, a widząc jego ciepły uśmiech, od razu podniósł się ze swojego siedziska i przeszedł na stronę Mina. Yoongi objął delikatnie ciało Jimina, próbując jednocześnie poukładać sobie w głowie to, co właśnie się działo. Nie wiedział już, co czuł. Czy jest bardziej zły, czy szczęśliwy. A jeśli zły to czy na Parka, siebie, czy może tę zgraję idiotów, która nawciskała mu tych wszystkich bzdur. 

- Naprawdę cię przepraszam, hyung. - zapłakał, wciąż chowając twarz w swoich dłoniach. Czuł, jak Yoongi gładzi jego ramię, co pomagało mu odrobinę się uspokoić. W końcu jego hyung był tam, gdzie obaj chcieli by był. 

- Już wszystko dobrze, nie płacz więcej...

- Chciałbym, żeby było tak, jak dawniej... - Park uniósł głowę, spoglądając zaczerwienionymi oczami na starszego. 

- Ja też, Jiminie... - westchnął ciężko, ocierając znów różowe policzki młodszego ze słonych łez. Jimin chwycił dłoń Yoongi'ego w swoje i zaczął bawić się jego palcami, uparcie utrzymując wzrok na nich.

- Czy to znaczy, że możemy spróbować? - w jego głosie bez problemu można było wyczuć swego rodzaju nadzieję. 

- Nie wiem... Jak to sobie wyobrażasz? - przez to, że Jimin wciąż miał opuszczoną głowę, nie dostrzegł tego, iż przez twarz Mina przemknął lekki uśmiech. Yoongi znał odpowiedź na pytanie Parka, ale najpierw chciał poznać jego pomysły.

- Zacznijmy od początku... - zaproponował, w końcu spoglądając na starszego.  Zapomnijmy o tym, co było... 

- Wiesz, że to nie jest proste? Przez tyle czasu byłem pewny, że nie żyjesz. Wiesz, jakie to dziwne uczucie, kiedy teraz sobie siedzisz tutaj obok? - Yoongi'emu coraz trudniej było zachować powagę. Szczęście rozpierało go całego. 

- Przepraszam... - powstrzymał cisnący się na usta uśmiech, kiedy dostrzegł smutną buźkę Jimina. 

- Już. Koniec z przepraszaniem, okej? Spróbujemy od nowa, ale... Musisz mnie zrozumieć, jeśli coś nie wyjdzie... Nie wiem, czy umiem zapomnieć o tym, co było wcześniej...

- Tak, hyung. Dziękuję... - po tych słowach, Park od razu przeniósł się na swoją kanapę. Yoongi nie potrafił już się nie uśmiechać. Jimin, widząc wyraz twarzy starszego, również uformował z ust lekki uśmiech. Zaraz przed nim pojawiła się dłoń Mina. 

- Min Yoongi. - przedstawił się starszy, wciąż unosząc kąciki ust ku górze. 

- P-park Jimin. - jęknął cicho, chwytając chłodną, dużą dłoń mężczyzny. 

- Miło mi cię poznać, Park Jiminie.

* * * * * * *

Do następnego 👋

I Love You, I Miss You | YoonminWhere stories live. Discover now