#30 •life•

840 85 55
                                    

- Jaki jest w ogóle twój cel? - Yoongi bez przerwy opierał się łokciami o parapet, wychylając się za okno, by dym z papierosów został na zewnątrz, a nie w sali szpitalnej. Namjoon natomiast siedział na łóżku, wpatrując się w jego plecy, od czasu do czasu rozglądając się po pomieszczeniu. Słysząc jego pytanie, westchnął ciężko, poprawiając się na posłaniu, by zająć jak najwygodniejszą pozycję.

- Jimin to mój przyjaciel, chcę wiedzieć, co mu się stało, że teraz jest taki załamany. - rozmawiali dość cicho, co było podświadomie spowodowane dobiegającą zewsząd ciszą. - Poza tym, ty też jesteś moim przyjacielem...

- Błagam, nie bądź śmieszny! - wykrzyknął starszy, gwałtownie odwracając się twarzą do Kima. - My przyjaciółmi? Po tym, co ty i reszta zrobiliście?! - prychnął, wyrzucając niedopalonego peta za okno. 

- No dobra, może przyjaciel to za dużo powiedziane, ale chcę to naprawić. Wszyscy chcemy...

- Mhm, z pewnością... - między nimi zapanowała cisza, przerywana jedynie ledwo słyszalnymi szumami z drogi przed szpitalem i miarowym tykaniem zegara, wiszącego nad drzwiami. 

- To... - mruknął w końcu Nam, drapiąc się po karku. Jego twarz wyrażała pewną obawę, czy samo przyjście i próba rozmowy było dobrym pomysłem. Yoongi nawet na sekundę nie spuszczał z niego zirytowanego wzroku, co jedynie potęgowało jego niepewność. - Powiesz mi? Martwimy się o was...

- Jego zapytaj. - odparł w odpowiedzi, wyjmując z paczki kolejnego papierosa i odwrócił się do okna. 

- Z  nim pogadam później, najpierw chcę usłyszeć, co ty masz do powiedzenia, hyung. - podszedł bliżej mężczyzny, by złapać go za ramię, jednak Min od razu zrzucił jego dłoń. Przez krótki moment mierzyli się wzrokiem, aż w końcu zrezygnowany Namjoon odsunął się od starszego i zajął swoje poprzednie miejsce. 

- Co mam ci niby powiedzieć? - żachnął się Yoongi, w końcu podpalając końcówkę papierosa. - Że ludzie, którym zaufałem przez dwa lata wmawiali mi, że osoba, którą kocham najbardziej na świecie zabiła się przeze mnie?- kontynuował, zaciągając się dymem. Usiadł na parapecie tak, by być bokiem zwróconym do gościa, a rękę móc wystawić na zewnątrz. - Czy może to, że kolejny raz skrzywdziłem kogoś na kim mi zależy? - posłał młodszemu smętne spojrzenie, po czym zwrócił głowę w stronę szpitalnego ogrodu. -  A może, że mam takich zajebistych przyjaciół, którzy zamiast powiedzieć mi, że mój chłopak wyjechał, chcąc się odciąć, skłamali w najgorszy możliwy sposób? - zrobił dłuższą pauzę, w trakcie której dokończył palić, a kolejny pet wylądował za oknem. Kiedy zeskoczył z parapetu i przymknął okno, spojrzał dość mocno zdenerwowany na Namjoona.

- Skoro chcieliście się mnie pozbyć, było wziąć pierwszy lepszy samochód i mnie potrącić albo zrobić cokolwiek innego, a nie patrzeć jak przez ten czas sam siebie wykańczam! - wrzasnął nagle, przez co Kim drgnął przestraszony. Nie spodziewał się takiego wybuchu z jego strony. - Chociaż, może was to bawiło, co? Mieliście pewnie super uciechę, kiedy się dowiedzieliście, że tu jestem i dlaczego, co nie? - prychnął, a Nam nie był w stanie choćby mruknąć czegokolwiek w odpowiedzi. - Ale spoko, nie będę wam wchodził w drogę. - kontynuował, zakładając ręce na klatce piersiowej i przybierając maskę niewzruszonej niczym osoby. - Powiedziałem Jiminowi, że nasz związek nie będzie miał sensu. Lepiej będzie, jeśli o sobie zapomnimy. Ja go więcej nie skrzywdzę, a on będzie mógł znów spokojnie i szczęśliwie żyć. Tak, jak wtedy, gdy jeszcze mnie nie poznał. Poza tym, wy też będziecie dużo szczęśliwsi, jeśli zniknę. Myślisz, że nie słyszałem waszych wszystkich komentarzy na mój temat? Że nie wiem, jak bardzo nienawidzicie mnie za to, co mu zrobiłem? Musisz jednak wiedzieć jedno. Kocham Jimina i nigdy nie przestanę. 

- W takim razie dlaczego go zostawiasz? - pytanie padło z jego ust niekontrolowanie, lecz to było właśnie to, co go najbardziej nurtowało. - Czy nie chciałeś właśnie tego, by wrócił? Żebyście byli razem? - zapytał zdziwiony, na co Yoongi westchnął zmęczony, opierając się o pobliską ścianę.

- Chciałem, ale jego szczęście i bezpieczeństwo jest dla mnie ważniejsze niż moje zachcianki. Ja nie będę w stanie mu tego zapewnić, a usuwając się na bok, jestem pewny, że znajdzie sobie kogoś godnego spędzenia reszty życia przy jego boku. - mówił cicho, jakby całkowicie wyprany z jakichkolwiek sił i chęci do czegokolwiek.

- Niby starszy, a głupi... Nie widzisz tego, że Jimin cię potrzebuje?

- Nie? Jimin potrzebuje kogoś, kt-

- Ah, zamknij się już... - przerwał mu, podnosząc się z łóżka. - Jak masz gadać takie głupoty, to lepiej nic nie mów. - chciał już wyjść, jednak Yoongi postanowił jeszcze coś dopowiedzieć. 

- Człowieku, o chuj ci chodzi, co? Przychodzisz tutaj, jakby nigdy nic, chcesz, żebym ci powiedział, co się stało, a teraz narzekasz, że mówię? Zdecyduj się! A najlepiej by było, jakbyś po prostu poszedł.

- Zamierzałem to zrobić, ale najpierw jednak coś sobie wyjaśnijmy. - zwrócił się w jego stronę, podchodząc kilka kroków bliżej. - Jimin to mój przyjaciel. Znamy od bardzo dawna i wiem o nim praktycznie wszystko. Znam go na tyle dobrze, że widzę, jak mu zależy. Myślisz, że on nie wie, co jest dla niego dobre? Jeśli tak, to się myślisz, bo od doskonale to wie. A już na pewno lepiej niż ty. Więc nawet nie próbuj decydować za niego. Mówiłeś, że go kochasz. Dlaczego w takim razie sprawiasz, że przez ciebie płacze? Dlaczego go w tym momencie ranisz? Wyobrażasz sobie, jak i jemu musiało być ciężko przez cały ten czas? Zapewne równie mocno, co tobie.

- Skończyłeś już? - Min chciał jak najszybciej zakończyć tę rozmowę. Czuł, iż coraz trudniej jest mu zachowywać kamienną twarz, a słowa Namjoona wcale mu nie pomagały. 

- Nie. Powiem jeszcze jedno. - położył dłoń na ramieniu starszego, patrząc mu prosto w oczy. Yoongi jednak nie utrzymał tego spojrzenia. Było mu coraz ciężej, a nie chciał się przed nim rozkleić. Kim westchnął cicho i kontynuował. - Jeśli ci na nim zależy, zawalcz o niego. Nie pozwól, by kolejny raz zniknął. Wrócił do ciebie, wykorzystaj to. Nie ważne jak bardzo jesteś wściekły na niego i na nas. My też jesteśmy źli na Jimina, bo nam też nie dawał znaku życia. Ale jeśli go kochasz, tak szczerze, postaraj się zrobić wszystko, by z tobą został. Jestem pewny, że kolejne jego odejście źle skończyłoby się dla was obydwu. Dla nas zresztą też. 

- Fajnie,  możesz już iść. - Yoongi nie czekając na jego odpowiedź, skierował się do okna, by zapalić papierosa, trzeciego już w trakcie tej krótkiej wizyty młodszego.

- Eh... - Namjoon miał ochotę podejść do niego i wyrwać mu to cholerstwo z ręki, ale wiedział, że nic to nie da. - Mam jednak nadzieję, że to przemyślisz. 

- Mhm...

- Cześć, hyung...

Gdy tylko drzwi się zamknęły, Min wyrzucił ledwo zaczętego papierosa i oparł się rękoma o parapet. Długo spoglądał w ciemny krajobraz przed nim, nie zwracając uwagi na to, że po jego policzkach, kolejny raz tego dnia, spływają łzy. Chciał być z Jiminem, ale bał się tego.Kochał go, a jednocześnie był na niego wściekły. Nie chciał go więcej widzieć, jednak czuł, jak bardzo potrzebuje jego bliskości. Był rozdarty i nie potrafił podjąć decyzji. W tamtej chwili jeszcze bardziej żałował, że jego próba samobójcza była nieudana. 

* * * * * * *


Do następnego 👋

I Love You, I Miss You | YoonminWhere stories live. Discover now