#34 •life•

832 83 33
                                    

- Hyung... - żałosny jęk wydobył się spomiędzy warg Mina, kiedy tylko wylądował w ramionach Hehsian'a. Trzymał się z całych sił materiału jego kurtki, jednocześnie chowając w niej swoją zapłakaną twarz.

- Już dobrze, Yooni. - jego dłoń delikatnie gładziła plecy młodszego w pocieszającym geście, jednak na niewiele się to zdawało. - Jestem z tobą.

- To boli, hyung...

- Uh... Nie mogę powiedzieć, że wiem, jakie to uczucie... Nigdy nie byłem w takiej sytuacji...

- Chciałbym przestać ranić i tracić tych, na których mi zależy, ale to wszystko dzieje się samo...

- Przykro mi, Yoonie... Naprawdę...

- Nie daję sobie już rady...

- Ułoży się wszystko, jestem tego pewny. - to nie tak, że Hsie nie chciał, bądź nie potrafił pocieszyć przyjaciela, po prostu był już środek nocy, on był po całym dniu ciężkiej pracy i zwyczajnie był zmęczony. - Nie płacz już. - Yoongi, jak oparzony oderwał się od ramion mężczyzny, patrząc na niego zaczerwienionymi oczami.

- Kiedy nie potrafię! -wykrzyknął, a kolejne łzy spłynęły po jego policzkach. - Kocham go, a nie potrafię o niego zawalczyć i sprawić, żeby znów był ze mną! Ja tego chcę i on też, a mimo to, nie umiem go przy sobie zatrzymać! Nie chcę go znowu zranić! - Hehsian przyciągnął ponownie jego rozedrgane ciało,

- Yoonie, nie myśl o tym teraz. - mruknął, kołysząc się lekko na boki, jednocześnie wprawiając w taki sam ruch ciało młodszego. - Spróbuj się przespać, a rano porozmawiamy, co? Widzę, że jesteś zmęczony.

- Może masz rację... - jęknął cicho, zaraz po tym, jak z jego ust niekontrolowanie wydobył się dźwięk głośnego ziewania. - Ale zostaniesz ze mną? - dopytał, zakopując się pod szpitalną kołdrę. Jego ręce zapiekły dość mocno, kiedy oparł się na nich całym ciężarem ciała, który swoją drogą nie był jakoś specjalnie duży. To jednak wystarczyło, żeby poczuł, jakby szwy założone na te największe rozcięcia, miały zaraz pęknąć.

- Pewnie, połóż się. - usłyszał w odpowiedzi. Na twarzy Hsie pojawił się delikatny uśmiech, kiedy roztrzepywał kruczoczarne włosy Mina. Po chwili skierował się do małej kanapy, ustawionej w rogu pomieszczenia, mając zamiar ułożyć się tam do snu.

- Em, hyung? Nie musisz spać na tej kanapie... Jest za mała dla ciebie... - na słowa Yoongi'ego, Hehsian zareagował zdziwieniem. Jego brwi zmarszczyły się lekko, a usta rozchyliły odrobinę, podobnie jak oczy, które wpatrywały się w drobną postać Mina.

- To gdzie mam się położyć? - zadał pytanie, na które Yoongi odpowiedział, wskazując na wolną przestrzeń na jego łóżku. Hsie przyglądał mu się przez krótką chwilą, nie do końca rozumiejąc, czy Min żartuje, czy jest poważny. - Jesteś pewny? - młodszy jedynie pokiwał głową, odsuwając część kołdry, zachęcając tym samym Hsie do zajęcia miejsca obok. - No dobrze... - mruknął, podchodząc do posłania, na którym zaraz się ułożył. Nie mieli jakoś specjalnie dużo miejsca, ale przynajmniej było im cieplej, a Hehsian nie musiał gnieździć się na maleńkiej sofie. - Tylko zacznij chrapać, a cię skopię! - Yoongi roześmiał się cicho, wtulając się z przymusu w ramiona starszego. Inaczej któryś by spadł. - Jak się śmiejesz, wyglądasz lepiej.

Min uśmiechnął się jeszcze, słysząc słowa Hsie. W jego obecności czuł się dobrze, choć może nie tak, jak w obecności kogoś innego. Było mu wygodnie i ciepło, bo umięśnione ciało rehabilitanta było całkiem niezłą poduszką. Jednak wolałby na jego miejscu kogoś innego, ale jak zwykle musiał nawalić.

- Dobranoc, hyung... - mruknął cicho, czując jak wyrzuty sumienia dają o sobie znać.

- Śpij dobrze i pamiętaj, że w razie czego, zawsze będę obok.

Starał się nie myśleć, ale im bardziej próbował, tym coraz więcej wspomnień do niego dochodziło.

Pierwsze spotkanie z Jiminem. Wtedy był bezdomny i miał prawdopodobnie najgorszy dzień przez cały okres mieszkania na ulicy. A wszystko uległo zmianie, kiedy Jimin postanowił mu pomóc i zabrał go do domu, nie zważając na przykry zapach sosu rybnego, czy fakt, że Yoongi opierał się na nim całym ciężarem, bo jego skręcona kostka bolała zbyt mocno, by mógł samodzielnie się poruszać.

Wspominał to, jak drobnymi krokami zbliżali się do siebie, poznawali, budowali zaufanie, dzięki czemu Yoongi pierwszy raz był w stanie powiedzieć prawdę o sobie i śmierci swojej siostry. Pamiętał, jak w tamtej chwili Jimin przytulał go, milcząc i dając mu szansę na wygadanie się. Pamiętał, że mimo braku słów z jego strony, wiedział, iż Park go wspiera i może mu zaufać.

Pamiętał też tę najgłupszą decyzję jaką podjął, czyli wyjście samemu na spacer. Wtedy grupa jego prześladowców znalazła go w jednej z uliczek i pobiła do tego stopnia, że Min wylądował w szpitalu. Przez rok był w śpiączce, a Jimin ciągle przy nim był. Nie było dnia, by Park nie odwiedził Yoongi'ego. Trwał przy jego boku, jako jedyny wierząc, że Min się obudzi.

Przez jego myśli przebijały się wspomnienia z czasu, kiedy był zmuszony do poruszania się na wózku. Częste kłótnie o to, że już nie chce, że ma dosyć, chce się poddać. Pamiętał to, jak Jimin ciągle go wspierał, wierzył w jego sukces, sprawiał, że Yoongi'emu zaczynało się chcieć.

Wspominał ich pierwszy pocałunek, a raczej niewinny buziak, który Jimin złożył na jego ustach, kiedy po wspólnych wygłupach leżeli razem na kanapie. Tamtego dnia Yoongi pierwszy raz dał radę przejść dość dużą odległość, a w nagrodę dostał ten upragniony, pierwszy, prawdziwy pocałunek od Jimina.

W jego głowie pojawił się obraz ich pierwszego razu, kiedy to tego samego dnia oświadczył, iż zamierza pracować w restauracji Seokjina. Sam nie do końca wiedział, jak to się stało, że wylądowali w łóżku, ale kto się tym przejmował? Było im dobrze i tylko to się dla nich liczyło.

Przez następne kilka miesięcy ich miłość się rozwijała, a nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że cokolwiek mogło się zepsuć.

Ta jedna, nieszczęsna impreza, podczas której wszyscy wypili zbyt dużo. W jednej chwili wszystko się zawaliło. Cały świat dwójki młodych mężczyzn, którzy byli dla siebie całym światem, legł w gruzach.

Następne dwa lata Yoongi spędził na budowaniu wokół siebie jak najpotężniejszego muru, którego nikt nie będzie w stanie przekroczyć, jednak nie udało mu się to tak dobrze, jakby chciał. Wystarczyło wspomnienie o Jiminie kilka dni przed drugą rocznicą jego zniknięcia, samobójstwa, jak Yoongi był przekonany.

Mur runął, a wszelakie skrywane emocje w jednej chwili wybuchły. Ból wrócił, a wraz z nim chęć ponownego zobaczenia anielskiej twarzyczki Jimina, za którą Yoongi tak cholernie tęsknił. Chciał ją zobaczyć do tego stopnia, że postanowił uczyć to, co jak myślał, uczynił również Jimin. Chciał z nim być, nie liczyło się nic więcej.

Teraz miał szansę z nim być, a nie potrafił tego wykorzystać. Męczyło go to. Bolało i sprawiało, że nie potrafił panować nad ciągłymi falami łez, które opuszczały jego oczy i wsiąkały w materiał koszulki Hehsian'a.

Yoongi był na skraju wytrzymałości i nie wiedział, co powinien zrobić. Pragnął tylko znów być u boku swojego skarbu.

* * * * * * *

Do następnego 👋

I Love You, I Miss You | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz