#25 •life•

901 88 49
                                    

Miłego czytania *rzucam chusteczkami na zaś* 🙈

* * * * * * *

- Czy mógłbym wyjść na spacer? - padło z jego ust, jako jedyne słowa odkąd się obudził. Psycholog, który właśnie siedział przy jego łóżku, próbując jakoś do niego dotrzeć, zamyślił się na dłuższą chwilę. Czy powinien go wypuścić? Co jeśli znów będzie próbował targnąć się na własne życie? - Proszę... Chcę mu coś powiedzieć... - dodał cicho, na co mężczyzna spojrzał na niego z zainteresowaniem.

- Komu? - jego ciekawość wygrała, musiał jakoś wydobyć z niego choć odrobinę informacji.

- To ktoś... ktoś bardzo ważny... Ja... Myślałem, że się udało... Wydawało mi się, że jest przy mnie... Że... Że po prostu jesteśmy znów razem... A to był tylko sen... - nie potrafił mówić dalej. Ból rozniósł się wokół jego serca, które na krótki moment zostało sklejone, by potem w bestialski sposób ponownie rozerwane. Zacisnął mocno powieki, odchylając odrobinę głowę do tyłu. Starał się nie płakać lecz było to dla niego zbyt ciężkie.

- Możesz powiedzieć mi o nim coś więcej?

- Co mam powiedzieć? Kocham go, po prostu... Najbardziej na świecie... A skrzywdziłem go... Doprowadziłem do tego, że połknął te pieprzone tabletki... A wiesz, co jest najgorsze? Oni nawet nie pozwalają mi odwiedzić jego grobu... Mówią, że na pewno nie chciałby mnie tam widzieć, ale... Nie daję rady... Jest zbyt ważny... Zbyt go kocham... Za bardzo tęsknię... Dwa lata... Po dwóch latach zrozumiałem, że go straciłem... Chciałbym, żeby tu był... - Yoongi nie zwracał uwagi na to, iż rozmawia z kimś obcym, nie interesowało go nic, poza tym, co czuł.

- Dobrze... W takim razie... Zrobimy przerwę... Możesz pójść do ogrodu za szpitalem, ale widzimy się tutaj za kilka minut, dobrze? - Min nie potrzebował więcej. Skinął głową, po czym ostrożnie podniósł się z niewygodnego łóżka. Jego zabandażowane ręce zapiekły, co wywołało na jego twarzy lekki grymas. Jego organizm nie był jeszcze całkowicie sprawny i musiał, kolejny raz, poruszać się na wózku. 

Uśmiechnął się delikatnie, przejeżdżając palcami po podłokietniku. W jego głowie zaczęły wirować wspomnienia z czasu, gdy Jimin pomagał mu przyzwyczaić się do poruszania w ten sposób. Przypominał sobie sytuacje, w których razem śmiali się i cieszyli z postępów leczenia Yoongi'ego oraz jak Chim pocieszał go, kiedy miał gorsze dni, kiedy denerwował się, gdy kolejny raz musiał polegać na Parku nawet przy najbłahszych sprawach, jak sięgnięcie po coś, co leżało na półce, do której nie był w stanie dostać.

Jimin był dla niego wsparciem przez cały ten czas, a on sam nie zrobił dla niego nic. Przynajmniej tak uważał. 

Poruszając się wzdłuż korytarza, poczuł napływające do oczu łzy. Nie potrafił kolejny raz pogodzić się z odejściem kogoś tak bliskiego. Czuł, że nie ma nikogo na tym świecie, kto mógłby choć w minimalnym stopniu posklejać jego złamane serce. 

Kiedy dotarł do dość dużego ogrodu, który znajdował się za szpitalem, rozejrzał się wokół, szukając jakiegoś ustronnego miejsca. Oczywiście, wolałby wyjść, na przykład na dach, gdzie na pewno, nie byłoby nikogo, kto mógłby mu przeszkodzić, jednak wiedział, że na wózku nie będzie w stanie się tam dostać. 

Powoli przemierzał ogród, przy okazji podziwiając to, jak był piękny. Co prawda była już jesień, ale na dworze było ciepło. Liście drzew zmieniały swoje kolory i opadały na ziemię, tworząc dywany w różnobarwne wzory. Gdzieniegdzie można było dostrzec krzaki różnych kwiatów, którym Yoongi nie poświęcał zbyt dużo uwagi. Może i miały przyjemne dla oka kolory, jednak jego to aż tak nie pociągało. Wiedział jednak, iż Jimin bardzo lubił tego typu rośliny. Nie mógł tylko przypomnieć sobie ich nazwy. 

Dotarł w końcu do najbardziej oddalonego od szpitala miejsca, gdzie zatrzymał się przy jednym z większych drzew. Odwrócił się tyłem do budynku szpitala, a przed nim rozciągała się względna pustka. Pola traw i drzew ciągnęły się jeszcze kilkanaście kilometrów dalej. Najbliższa większa ulica znajdowała się dość daleko od szpitala, a dzięki temu pacjenci nie byli niepokojeni żadnymi hałasami z dróg i mogli spokojnie wracać do zdrowia. 

Yoongi długo spoglądał na ten obrazek, póki nie uniósł głowy do góry, by móc spojrzeć w zachmurzone niebo. Wydawało się, że zbiera się na deszcz. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, jednak po policzku spłynęła pojedyncza łza. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale żaden dźwięk się z nich nie wydobył. Jego głowa opadła, a sam prychnął pod nosem, ocierając już całkowicie mokre policzki. 

- Ah, Jiminie... - mruknął, ponownie unosząc wzrok. - Nie udało się... A mogło być tak pięknie... - spomiędzy jego warg wydobył się cichy, przepełniony bólem śmiech. - Wiesz... Dalej pamiętam te uczucie, kiedy twoja mała dłoń bawiła się moimi włosami... To było bardzo przyjemne... Albo to, jak przyjemnie było, kiedy siedzieliśmy całe dnie na kanapie, po prostu się przytulając. Twoje usta... Je też pamiętam... Takie piękne, miękkie, idealne... Ah... Twoje narzekanie na pyzate policzki było urocze... Tęsknie za tym, wiesz? - jego załamany, zachrypnięty głos przeszedł w ledwo słyszalny szept. Na krótką chwilę spuścił głowę, by schować twarz zalaną łzami w swoich dłoniach. Jednak zaraz ją uniósł, by dalej mówić wprost do nieba, gdzie myślał, że znajduje się jego skarb. 

- Chcę krzyczeć, ale nie potrafię... Czy to wszystko to sen? Jak to mogło się wydarzyć? To niesprawiedliwe... Ten koszmar... Jest jak najgorsze tortury... Nie mogę już tego znieść... Pragnę byś tu był... Tak długo czekałem na nasze ponowne spotkanie... Zjawiłeś się i teraz odchodzisz... Nie byłem gotowy, żebyś mnie zostawił... Nie potrafię tego znieść... Ten ból... tak okropny... że nie potrafię normalnie żyć... Pragnę byś tu był... - Yoongi już nie mógł, nie potrafił się hamować. Wokół niego roznosił się dźwięk głośnego płaczu, a jego ciałem wstrząsały mocne dreszcze. - Dlaczego mi się nie udało... - powtarzał wciąż, chowając twarz w dłoniach. - Dlaczego ktoś mnie uratował? Po co? - jego zaczerwienione oczu uniosły się znów ku niebu, z którego zaczynało leciutko kropić. Nie przejął się tym, kontynuując swój monolog. - Teraz mogliśmy być znowu razem... Jiminie... - załkał głośno, opuszczając kolejny raz głowę na dłonie. - Co mam robić? Za bardzo tęsknie, żeby tu zostać... Nie chcę tu być bez ciebie... - łzy nie chciały przestać wylewać się z jego oczu. Sam nawet nie starał się, by je zatrzymać. Jednak odwrócił się gwałtownie, gdy usłyszał za sobą czyjś głos.

- Hyung? 

* * * * * * *

But I hope you're happy
I hope you're doing fine
I love you still today
Just like you were still mine
I still love the way you laughed
And the things you said to me
You'll never leave my heart
Nor my memory
I just wish I could understand
Why you choose to leave
I can't do this on my own
I need you here with me
But you've turned into a ghost
And you're nowhere to be seen
And I can't hear your voice
I won't see your message on the screen

- HKFiftyOne "You completely destroy me"*

* * * * * * *

* wersja nightcore jest lepsza

Do następnego 👋

Do następnego 👋

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.

^kocham

I Love You, I Miss You | YoonminWo Geschichten leben. Entdecke jetzt