#33 •life•

847 77 14
                                    

- Dzięki, hyung, że ci się chciało... - mruknął na powitanie, wsiadając do samochodu przyjaciela. Nie uśmiechało mu się wracać kilkanaście kilometrów pieszo, więc był mu bardzo wdzięczny.

- Nie ma za co, Namjoonie. I tak bym nie usiedział w domu... Te dzieciaki dzisiaj wyjątkowo mocno działają mi na nerwy. Jimin ciągle płacze i nie chce powiedzieć, o co chodzi, a Tae narzeka, że chce do domu, a i tak siedzi w moim domu, na mojej kanapie i objada się moimi ciastkami. - wyżalił się, co jedynie wywołało cichy śmiech ze strony młodszego Kima.

- Jungkook nie może go zabrać?

- Jest obrażony, że Tae pojechał do Chima, zamiast być z nim na spotkaniu z rodzicami.

- Eh... Ten dzieciak przechodzi samego siebie...

- Tak... Pogadasz z nim, prawda? - Seokjin, wykorzystując fakt, iż stali na czerwonym świetle, spojrzał na Namjoona z nadzieją, uśmiechając się przy tym lekko. Wiedział, że Kim zrobi wszystko, o co go poprosi i nie ukrywał, iż czasem to wykorzystywał.

- Postaram się przynajmniej. - skinął głową, odwracając ją po chwili w stronę bocznego okna, przyglądając się mijanym budynkom i pojedynczym drzewom.

Uczucie, które towarzyszyło mu od pewnego czasu sprawiało, iż miał wrażenie, jakby ciągle się dusił, a razem z tym miał wszechogarniające poczucie beznadziejności i bezsensu, co doprowadzało go do całkowicie obniżonego nastroju, który jakimś cudem poprawiał się minimalnie, kiedy był w towarzystwie Jina i reszty przyjaciół. Był świadomy, że jeśli nie zrobi czegoś, by cała grupa ponownie się zżyła, wszyscy rozejdą się w swoje strony, a on wszystkich straci. Bał się tego, że zostanie całkiem sam.

- A czego dowiedziałeś się od Yoongi'ego? - Seokjin zdawał się nie zauważać nastroju przyjaciela, ale Namjoon był w pewnym sensie zadowolony z tego faktu. Nie potrzebował jeszcze kazań z jego strony.

- Powiedział Jiminowi, że ich związek nie ma sensu... - mruknął, na chwilę spoglądając na profil starszego Kima.

- I co my z nimi zrobimy? - ciężkie westchnienie mężczyzny rozniosło się po wnętrzu samochodu i zniknęło gdzieś pomiędzy dźwiękami z ulicy, a cichym warkotem silnika. Namjoon jakoś nie miał ochoty na tę rozmowę, dlatego nie kontynuował tematu, dopóki Seokjin jako pierwszy nie zabrał głosu. - Wiesz... W zasadzie rozumiem Yoongi'ego...

- No błagam! - wykrzyknął nagle młodszy, strasząc tym kierowcę, który posłał mu spojrzenie pełne dezaprobaty. - Jimin wrócił, on tego chciał, dlaczego kończy tę znajomość?

- Nam... - Seokjin ponownie ciężko westchnął, w tym samym czasie parkując przed wieżowcem, w którym młodszy Kim miał swój apartament. - A jakbyś ty się czuł, gdyby ktoś... Choć nie ktoś, gdyby twoi przyjaciele wmówili ci, że osoba, którą kochasz, popełniła samobójstwo przez ciebie? A potem, gdyby ta osoba tak nagle się pojawiła?

Namjoon nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Z jednej strony wiedział, że przyjaciel ma w pewnym sensie rację, a z drugiej... Uważał, że Yoongi powinien cieszyć się, że jednak mogą być razem...

- Może mnie zaprosisz? - jego uszu dobiegł śmiech starszego Kima, który po chwili dźgnął go kilka razy w żebra. - Jest późno, a te dzieciaki pewnie dalej u mnie siedzą... A rano muszę wstać do pracy i nie mogę pójść nie wyspany... Mogę u ciebie przenocować? Proooooszę!! - Namjoon zerknął na przyjaciela, który robił do niego maślane oczka, byleby ten tylko się zgodził.

I jak niby Namjoon mógłby się nie zgodzić?

Zaraz wylądował w żelaznym uścisku przyjaciela, a jego biedne, rozszarpane na strzępy przez duszące się w nim emocje, serduszko, w końcu dostało powód, by zabić dawnym, szybkim rytmem.

Po chwili obaj opuścili samochód i ruszyli w stronę wejścia do wieżowca. Trwali w ciszy, która odrobinę ciążyła młodszemu, ale nie potrafił jej przerwać. Chciał powiedzieć tak dużo, jednak za każdym razem, gdy się na to zbierał, nagle jakby brakowało mu słów, przez co rezygnował z podjęcia jakiejś rozmowy.

- Joonie... Coś ty taki markotny ostatnio, hm? Masz jakieś problemy? - cisza została przerwana dopiero, gdy rozsiedli się na kanapie z kubkami gorącej herbaty w dłoniach, którą zrobił Seokjin w czasie, gdy Namjoon starał się uprzątnąć trochę salon. Nie spodziewał się gości...

- Niby tak... Niby nie... Już sam nie wiem...

- Mieliśmy chyba o tym pogadać, co? - Nam jedynie mruknął coś pod nosem w odpowiedzi, jednak nie wyglądał na skorego do rozmów. Było mu ciężko i nie potrafił dobrać odpowiednich słów, by to wyrazić.

Seokjin widział, że coś się dzieje, ale nie mógł zmusić przyjaciela do wyznań, jeśli sam tego nie będzie chciał zrobić. Martwił się, jednak był świadomy tego, iż Namjoon, jeśli będzie gotowy, powie mu o wszystkim. Musiał tylko odczekać pewien czas, jednocześnie trwając wiernie przy jego boku, by w razie potrzeby móc udzielić mu pomocy.

Dlatego też po chwili odstawił swój prawie pusty kubek na szklany stolik i objął lekko ramieniem przygnębionego Kima, włączając jednocześnie telewizor. Miał odpoczywać, ale przecież są rzeczy ważne i ważniejsze, prawda? A w zaistniałej sytuacji, samopoczucie przyjaciela zdawało się bardziej istotną sprawą.

* * * * * * *

Ostatnio nie mam czasu kompletnie na nic, więc rozdziały nie będą zbyt częste.

Do następnego 👋

I Love You, I Miss You | YoonminWhere stories live. Discover now